Randka w ciemno: Odkryj swój idealny partner!

newsempire24.com 20 godzin temu

Spotkanie na ślepo

Po kłótni z Julią, Grzegorz czuł się trochę winny. Po rozwodzie z żoną spotykał się z Julią, koleżanką z pracy, ale nie mógł twierdzić, iż wszystko układa się po cichu i spokojnie. Julia była kapryśna, zawsze znajdowała powód do sprzeczki.

Mógłbym nie rozwijać tej sytuacji, ale już mam dość jej kaprysów myślał, wracając z pracy do domu w swoim Fiacie a jak się pokłócimy w cztery oczy, to w porządku, a przy wszystkich w biurze i tak będzie pośmiewisko. Wszyscy w biurze zdumiewali się, jakiego rodzaju osobę w niej zobaczyłem. Dobrze, iż usunąłem jej numer

Wieczorem Grzegorz postanowił odpocząć, zjadł kolację, zanurzył się w telefon, zerkając przelotnie na ekran telewizora, leżąc na kanapie. Czuł się przygnębiony.

Grażyna już spała, gdy zadzwonił telefon. Dzwonił nieznany numer, ale ona odruchowo odpowiedziała sennym głosem.

Tak

Cześć usłyszała męski, nieznany głos wciąż jesteś zła?

Nie odpowiedziała, choć jeszcze w połowie snu, i od razu zrozumiała, iż to nie do niej. Głos był obcy.

Dobra, przepraszam, wpadłem w gniew. Ale pomyśl, iż robić publiczny kłótni się nieładnie, a i ja się obraziłem. od razu usunąłem Twój numer, ale później przypomniałem sobie, iż znam go na pamięć. Chodź, przyjadę do Ciebie.

Teraz? spojrzała na zegarek; był pierwsza wioska nocy.

Grażyna chciała zasnąć i nie zamierzała tłumaczyć mężczyźnie, iż pomylił numer. To zajęłoby trochę czasu, więc po prostu powiedziała:

Przyjedź odłożyła słuchawkę.

Nie chciała już myśleć o tym gościu, jedynie uśmiechnęła się, myśląc, iż chyba poszedł do swojej dziewczyny i od razu pogrążyła się we śnie.

Rano Grażyna dopijała kawę, myła filiżankę i wkładała ją do szafki, gdy zadzwonił telefon.

O Boże, kto dzwoni tak wcześnie? Do pracy mnie O, to ten sam nieznany numer, który dzwonił w nocy odpowiedziała ponownie.

Cześć usłyszała ten sam głos.

Cześć.

W nocy moja dziewczyna wyrzuciła mnie i zamknęła drzwi przed nosem rzekł wesoło.

A ja widzę, iż choćby się nie zdenerwowałeś od razu przeszli na ty.

Tak, masz rację Ale teraz, jako przyzwoita dziewczyna, powinnaś mi zrekompensować szkodę moralną.

Grażyna roześmiała się szczerze, po czym zaskoczyła się.

Ja? Co ja tu mam wspólnego? Powinnaś lepiej zapamiętać numer.

Dlaczego od razu nie powiedziałaś, iż pomyliłeś numer?

Bo chciałam spać. Grzeczni ludzie nie dzwonią do swoich partnerek w nocy.

Może się z tobą zgadzam, ale musisz umówić się ze mną na randkę

To już za dużo, marzysz

A czemu nie? Spotkaliśmy się nocą, nie na darmo.

Nie spotkaliśmy się.

To ja Grzegorz. A ty jak masz na imię?

Grażyna odparła z automatu.

Wspaniale, podoba mi się twoje imię zaśmiał się Grzegorz spotkajmy się wieczorem w kawiarni Szczęście, około szóstej.

Boże, nie widziałeś mnie w twarz, a już proponujesz spotkanie Może jestem starą i straszną jak Baba Jaga.

Z głosu brzmisz młodo i pięknie zaśmiał się Grzegorz ja też jestem w pełni sił. Poza tym jestem jasnowidzem i wszystko widzę Podobają mi się już od pierwszej chwili.

Grażyna roześmiała się.

Po co więc pytałeś o imię?

No cóż, jasnowidzowie też czasem się mylą. Co z randką? Czekam na ciebie w Szczęściu.

Nie zamierzam z tobą się spotykać, jesteś zbyt pewny siebie i zarozumiały odparła.

Nie namawiam, ale naprawdę polecam, masz jeszcze czas do wieczora odłączył się.

Grażyna pojechała samochodem do biura w lekkim zdziwieniu.

Co to było? Kto to był?

Cały dzień Grażyna kręciła się z dokumentami, jak wiewiórka w kołowrotku, w biurze szykowano kontrolę, trzeba było wszystko uporządkować.

Miała trzydzieści trzy lata i dwa lata po rozwodzie. Nie miała dzieci, mąż nie chciał ich, choć ona nalegała. Później zrozumiała, iż nie może znieść męża, który nie lubi dzieci. Gdy odwiedziła ją młodsza siostra z bliźniaczkami, mąż od razu wyprowadził się z domu. Wrócił wieczorem i wybuchł gniewem:

Nie mogę wytrzymać tych małych, szczekają, krzyczą, wszędzie wdzierają się Powiedz siostrze, niech nie przychodzi, kiedy jestem w domu.

Po tym gwałtownie się rozwiedli, obaj bez żalu. W biurze Grażyna nie miała czasu myśleć o Grzegorzu i jego porannym telefonie. Tego typu znajomości nie brała pod uwagę poważnie, nie mówiąc już o randce na ślepo.

Grażyno, przynieś mi te akta, które wczoraj mi pokazywałaś rzekł szef, przysłuchując się zza drzwi, jakby wracał z jakiegoś spotkania coś mnie nurtuje

Grażyna była uznawana za rzetelną specjalistkę, więc szef obarczał ją poważnymi zadaniami, licząc na wysoką premię. Niektóre koleżanki, zwłaszcza kobiety, zazdrościły i szeptały:

Co ona tak wyrabia, iż nasz pan Boruta tak po cichu nazywali szefa podsuwa jej dokumenty, a my nie jesteśmy tacy głupi i jeszcze premię pisze.

Najbardziej zagniewana była Rita, a zawsze odpowiadał jej Tymon:

Zazdrość to czarna sprawa, Rito, sam nie potrafisz nic dokładnie obliczyć. Nasz szef ma oczy jak sokół, widzi, kto na co zdolny.

O, i ty tam Co, na tej polskiej drodze rozbłysłaś?

Tymon nigdy nie kłócił się z kobietami, po prostu tłumaczył sytuację sprawiedliwie.

W końcu dzień pracy dobiegł końca, Grażyna westchnęła z ulgą, był bardzo owocny. Usiadła na parkingu przy swoim aucie i ruszyła w drogę. Nie spodziewając się tego, zajechała pod kawiarnię Szczęście i zatrzymała się, nie wychodząc z auta.

Patrzyła na przechodniów i tych, co stali przy kawiarni. Przy wejściu stał młody mężczyzna z bukietem białych róż, odwrócony w stronę przejścia, jakby czekał, iż dziewczyna pojawi się z drogi.

Młodzieniec w końcu obrócił się w jej stronę i Grażyna była zdumiona.

To Grzegorz, moja pierwsza miłość wykrzyknęła.

Od tamtej chwili nie spotkała go już nigdy. W liceum Grzegorz podobał jej się, był w jedenastym roczniku, ona w dziewiątym. Wokół niego krążyło wiele dziewczyn, a on nie zwracał uwagi na Grażynę, bo była młodsza. Przyjaźnił się z Lidią, piękną i wyniosłą dziewczyną, córką burmistrza, która wywyższała się nad innymi.

Zastanawiam się, czy Grzegorz na mnie czeka, czy kogoś innego, ale nie pamiętam jego głosu, nie rozmawialiśmy. Po szkole wyjechał na studia. Nie spotkałam go od tamtej chwili rozmyślała Grażyna. Dobra, zobaczę, kogo czeka.

Grzegorz kręcił głową, wyczekując kogoś, nieco nerwowo. Grażyna wysiadła z auta i podeszła do kawiarni. Gdy zobaczył dziewczynę podchodzącą do lokalu, szeroko się uśmiechnął.

Nie pomyliłem się pomyślał to na pewno ona. Taka wyobrażona w mojej głowie.

Podszedł i podał róże.

Grażyno, to dla ciebie.

Skąd wiesz, iż to właśnie ja? I skąd wiesz, iż lubię białe róże?

Widziałem cię w wyobraźni, a to dziwne, bo przypomina mi kogoś innego roześmiała się Grażyna. Co do róż, to intuicja, od razu wybrałem białe.

A ty mi nie przypominasz, wiem na pewno, iż to ty, Grzegorz, i iż chodziliśmy razem do szkoły, choć ja byłam młodsza. Nie zwracałeś wtedy na mnie uwagi.

Grażyno, byłaś naszą najlepszą siatkarką, pamiętam twoje serwisy, rzadko kto je przyjmował. Byłaś mała, ale piękna, długie i smukłe nogi zawsze przyciągały uwagę ona zdziwiona, skąd pamięta jego nogi, pomyślała o siatkówce, kiedy razem grali.

W kawiarni siedzieli do późna, potem rozjechali się swoimi autami i umówili się na kolejny wieczór. Od tej nocy spotykali się, rozmawiali i nieco żałowali straconego czasu.

Po sześciu miesiącach Grzegorz i Grażyna wzięli ślub, a po roku urodziła się piękna córeczka, a potem syn. Byli szczęśliwi i ciągle wspominali szkolne lata. To nocne, przypadkowe spotkanie doprowadziło ich do szczęśliwego małżeństwa, choć tak naprawdę znali się od dawna. Los rozdzielił ich drogi, ale w końcu znów je połączył.

Idź do oryginalnego materiału