Finał "Tańca z gwiazdami" tuż-tuż. Pavlović brakuje jednej osoby
Materiał zawiera linki partnerów reklamowych
Za nami półfinał "Tańca z gwiazdami". Decyzją widzów z programem pożegnali się Tomasz Wolny i Daria Syta, co oznacza, iż na Kryształową Kulę wciąż mają szansę Filip Gurłacz i Agnieszka Kaczorowska, Maria Jeleniewska i Jacek Jeschke oraz Adrianna Borek i Albert Kosiński. Reklama
W rozmowie z reporterem Pomponikiem Iwona Pavlović, która w niedzielny wieczór przyznała najwyższe noty aktorowi i influencerce, wyznała, iż w finale brakuje jej Blanki Stajkow, która - ku zaskoczeniu wielu - decyzją widzów odpadła już w ćwierćfinale. Ale przejście artystki kabaretowej do kolejnego etapu również sprawiło jej dużą radość.
"Ada wprowadza tak dużo humoru, tak dużo śmiechu do tego programu, co jest rzadkością, więc też się cieszę, iż jest w finale" - powiedziała naszemu reporterowi.
W rozmowie tuż po odcinku na żywo jurorka nie omieszkała zdradzić, jak w tej chwili układa się jej w życiu prywatnym.
Są razem od ponad 15 lat, a Pavlović wciąż tak o nim mówi. Piękne wyznanie o mężu
"Nieustające pasmo sukcesów. Piękne, prawda? Tak mi kolega mówił, iż to jest najlepsza odpowiedź na pytanie 'co słychać'. (...) Naprawdę wiodę piękne, szczęśliwe życie, więc nie narzekam, dobrze jest" - odpowiedziała z entuzjazmem na pytanie reportera Pomponika.
Pavlović nie miała wątpliwości, co daje jej największe szczęście.
"Ludzie. No proszę cię - mąż. To jest (...) coś tak cudownego. Jest moją opoką, moim przyjacielem, moją miłością. Tyle, ile czerpię z niego, to jest coś niesamowitego. Nie wiedziałam, iż można tak dużo czerpać z innego człowieka, ale jednocześnie też mu dużo daję z siebie" - wyznała szczerze.
Przypomnijmy, iż jurorka w 2009 roku wyszła za przedsiębiorcę Wojciecha Oświęcimskiego, stając się jednocześnie macochą dla jego trzech synów. To właśnie ci chłopcy dają jej dużo powodów do radości.
"(...) Moje dzieci - może nie osobiste, ale jakże moje. Jestem szczęściarą, mam dobre życie" - podsumowała z uśmiechem na ustach.
Cieniem na tej sielance kładzie się adekwatnie tylko jedna sprawa...
Pavlović musiała tłumaczyć się przed sądem. "To w ogóle nie miało miejsca"
Kilka tygodni temu wyszło na jaw, iż Pavlović została oskarżona o zniesławienie przez kobietę związaną z organizacją jubileuszu klubu tanecznego Miraż, przy którym udzielała się również gwiazda telewizji. "Czarna Mamba" odpierała zarzuty przed sądem, twierdząc, iż adekwatnie nie miała żadnych relacji z powódką. Kompletnie nie spodziewała się zresztą pisma procesowego.
"(...) To jest dla mnie tak duże zaskoczenie, iż ja naprawdę jestem zadziwiona. (...) Czuję się, jakbym była w jakimś filmie science fiction, ponieważ to są całkowicie bezpodstawne zarzuty, ale paragraf, z którego się korzysta, taki właśnie jest: każdy każdego może posądzić o coś" - powiedziała w rozmowie z reporterem Pomponika.
Wolała jednak nie zagłębiać się w temat.
"To w ogóle nie miało miejsca. Długa historia. Nie chcę za dużo mówić, ponieważ sprawa trwa, i żeby żadne słowo nie obróciło się przeciwko mnie. Nie chcę w ogóle mówić o tej pani czegokolwiek" - zadeklarowała.
Cała ta sprawa nie spędza jej snu z powiek, bo Pavlović nie ma sobie nic do zarzucenia.
"Uwierzcie, iż to jest bezpodstawne. Poczekajmy do końca sprawy, ale ja naprawdę śpię spokojnie. Nie zrobiłam absolutnie niczego, co ta pani mi zarzuca. Niech ta sprawa się gwałtownie zakończy" - podsumowała ten wątek w wywiadzie.
Zobacz materiał promocyjny partnera:Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.
Zobacz też:
Materiał zawierał linki partnerów reklamowych