Nowy serial Netfliksa "Heweliusz" wywołał wśród widzów ogromne emocje. Produkcja Jana Holoubka opowiada o tragedii promu "Jan Heweliusz", który zatonął w 1993 roku, zabierając ze sobą życie 55 osób. Wśród wielu głosów, które pojawiły się po premierze, znalazła się również poruszająca opinia Joanny Racewicz. Dziennikarka przyznała, iż historia przedstawiona w serialu bardzo ją poruszyła i przywołała wspomnienia z katastrofy smoleńskiej, w której straciła męża.
REKLAMA
Zobacz wideo Rozmawiamy o serialu "Rojst" z reżyserem, Janem Holoubkiem
Joanna Racewicz wstrząśnięta po obejrzeniu "Heweliusza". Dziennikarka wspomniała o Smoleńsku
Joanna Racewicz w obszernym wpisie na Instagramie podzieliła się swoimi refleksjami po obejrzeniu serialu. Poleciła go swoim obserwatorom, podkreślając, iż opowieść o zatonięciu "Heweliusza" to coś więcej niż rekonstrukcja faktów. "To uniwersalna historia o człowieku, strachu, presji, kłamstwie, manipulacji, układach oraz systemie, który zwykle miażdży jednostkę, gdy staje się niewygodna" - czytamy. Dziennikarka zwróciła uwagę na emocjonalny wymiar produkcji i na to, jak bardzo przypomina ona sytuacje, w których zwykli ludzie stają w obliczu bezdusznych mechanizmów władzy czy instytucji.
W dalszej części wpisu Racewicz nawiązała do słów wdowy po kapitanie Andrzeju Ułasiewiczu, który miał uspokajać żonę, iż mimo usterek promu "nie jest tak źle". To zdanie, jak przyznała, przywołało w jej pamięci wspomnienia związane z katastrofą smoleńską z 2010 roku. "Mnie przypomina się brutalna nazwa Tupolewa. Ochrona i załoga nazywały go... cóż... 'Trupolew'. 'Ciągle się psuje' - słyszałam - 'kiedyś się nie uda'. Brzmiało trochę jak montyphytonowski żart, jak próba oswajania niepokoju. Ludzie. Normalne" - czytamy.
Joanna Racewicz zwróciła się do żony kapitana, który zginął w katastrofie "Jana Heweliusza"
Joanna Racewicz, która w katastrofie smoleńskiej straciła męża, Pawła Janeczka, podkreśliła, iż choć nie porównuje obu zdarzeń, widzi w nich pewne wspólne elementy. "To nie jest próba porównywania katastrof. Heweliusza i Smoleńsk łączy jednak to, co adekwatne tragediom: gdy dzieją się w zderzeniu z polityką, interesem i wysokim narodowym 'C', to znika w nich to, co ludzkie, to, co człowiecze. Znika strata, żal, ból, cisza i prywatność. Zostaje posąg, na którym ktoś wiecznie chce malować graffiti. Bo żadna katastrofa, szczególnie 'narodowa', nie może zostać sprawą tylko tych, co zostali" - wyznała na Instagramie. Na zakończenie swojego wpisu Joanna Racewicz oddała hołd tym, którzy przeżyli tragedię "Heweliusza", a szczególnie żonie kapitana Ułasiewicza. "Dziś kłaniam się tym, co zostali po 'Heweliuszu'. Szczególnie nisko żonie kapitana Ułasiewicza, która odmówiła złożenia skargi do Strasburga. Jak ja dobrze panią rozumiem..." - podsumowała.













![Różal o spięciu z dyrektorem KSW: Pokazał te beżowe żeby, a ja go złapałem za głowę [WIDEO]](https://mma.pl/media/uploads/2025/11/Hanba-99-1.webp)


