"Joker: Folie À Deux" od kilku tygodni polaryzuje fanów na całym świecie - zachwyty przeplatane są rozczarowanym narzekaniem, a docenienie odważnej wizji miesza się z przeświadczeniem o tym, iż film Todda Phillipsa jest nudny, niepotrzebny i niespójny z powszechnie chwalonym pierwszym "Jokerem". Co jednak ciekawe, dyskusje te nie ograniczają się jedynie do społeczności widzów oraz krytyków. Niedawno nie kto inny jak sam Quentin Tarantino postanowił podzielić się swoimi przemyśleniami na temat jokerowego sequela. I, co może być zaskoczeniem dla sporej grupy fanów, jego odczucia są niezwykle pozytywne.
W najnowszym odcinku "The Bret Easton Ellis Podcast" twórca "Pulp Fiction" postanowił pochylić się nad kontrowersyjnym sequelem ze stajni DC. Zapytany o swoje odczucia, Tarantino powiedział: "Joker: Folie À Deux" naprawdę, naprawdę mi się podobał. Bardzo. Ogromnie, a poszedłem go zobaczyć, spodziewając się, iż będę pod wrażeniem rozwiązań technicznych. Ale przede wszystkim myślałem, iż będzie to dla mnie raczej intelektualne ćwiczenie, które, chociaż docenię, ostatecznie nie będzie działało jako film.
Jestem wystarczająco nihilistyczny, by cieszyć się filmem, który nie do końca działa jako film, a raczej okazuje się do pewnego stopnia wielkim bałaganem. A jednak, nie uznałem tego filmu tylko za ćwiczenie intelektualne. Naprawdę się w niego wciągnąłem. Myślałem sobie, iż im bardziej banalne były piosenki, tym były lepsze - nadmienił reżyser.
Następnie Tarantino dodał, iż uznał film za naprawdę zabawny i obejrzał go w prawie pustym kinie IMAX, co pozwoliło mu śmiać się bez przeszkadzania wszystkim dookoła. Z kolei rolę Joaquina Phoenixa nazwał "jednym z najlepszych występów aktorskich, jakie kiedykolwiek widział".
Tarantino jest też znany ze swoich intrygujących interpretacji filmów - część z czytelników na pewno pamięta legendarny monolog na temat "Top Guna" z filmu "Dwoje, czyli troje", w którym twórca udowadniał, iż w gruncie rzeczy jest to opowieść o homoseksualnym przyciąganiu bohaterów Toma Cruise'a i Vala Kilmera. O "Jokerze: Folie À Deux" opowiedział z kolei jako o meta-opowieści, którą metaforycznie wyreżyserował sam Joker.
Joker wyreżyserował ten film. Cała jego koncepcja, choćby on wydający pieniądze studia - wydaje je w taki sam sposób, w jaki wydałby je Joker, nie? A potem jego wielki prezent niespodzianka, psikus, jak porażenie prądem z brzęczka spodziewając się przyjacielskiego uścisku dłoni - tak czują się pewnie maniacy komiksów. On mówi "pier*****e się" do nich wszystkich. Mówi "pier*****e się" widzom, mówi "pier*****e się" przemysłowi filmowemu w Hollywood, mówi "pier*****e się" każdemu, kto posiada jakiekolwiek akcje DC i Warner Bros. Rozumiesz? To Todd Phillips jest prawdziwym Jokerem - powiedział Quentin Tarantino.
Przypomnijmy, iż w "Jokerze: Folie À Deux" widzimy Arthura Flecka zamkniętego w szpitalu w Arkham, gdzie czeka na proces za przestępstwa, które popełnił jako Joker. Zmagając się z podwójną tożsamością, Arthur nie tylko poznaje, co to prawdziwa miłość, ale też odnajduje zamiłowanie do muzyki, które od zawsze w sobie krył. Film kiepsko poradził sobie w kinach na całym świecie, w odróżnieniu od pierwszej części nie przynosząc wysokich zysków, ani jednoznacznie pozytywnych opinii fanów oryginału.
Co Tarantino uważa o "Jokerze: Folie À Deux"?
W najnowszym odcinku "The Bret Easton Ellis Podcast" twórca "Pulp Fiction" postanowił pochylić się nad kontrowersyjnym sequelem ze stajni DC. Zapytany o swoje odczucia, Tarantino powiedział: "Joker: Folie À Deux" naprawdę, naprawdę mi się podobał. Bardzo. Ogromnie, a poszedłem go zobaczyć, spodziewając się, iż będę pod wrażeniem rozwiązań technicznych. Ale przede wszystkim myślałem, iż będzie to dla mnie raczej intelektualne ćwiczenie, które, chociaż docenię, ostatecznie nie będzie działało jako film.
Jestem wystarczająco nihilistyczny, by cieszyć się filmem, który nie do końca działa jako film, a raczej okazuje się do pewnego stopnia wielkim bałaganem. A jednak, nie uznałem tego filmu tylko za ćwiczenie intelektualne. Naprawdę się w niego wciągnąłem. Myślałem sobie, iż im bardziej banalne były piosenki, tym były lepsze - nadmienił reżyser.
Następnie Tarantino dodał, iż uznał film za naprawdę zabawny i obejrzał go w prawie pustym kinie IMAX, co pozwoliło mu śmiać się bez przeszkadzania wszystkim dookoła. Z kolei rolę Joaquina Phoenixa nazwał "jednym z najlepszych występów aktorskich, jakie kiedykolwiek widział".
Posłuchaj naszego podcastu "Mam Parę Uwag" o filmie "Joker: Folie À Deux"
Tarantino jest też znany ze swoich intrygujących interpretacji filmów - część z czytelników na pewno pamięta legendarny monolog na temat "Top Guna" z filmu "Dwoje, czyli troje", w którym twórca udowadniał, iż w gruncie rzeczy jest to opowieść o homoseksualnym przyciąganiu bohaterów Toma Cruise'a i Vala Kilmera. O "Jokerze: Folie À Deux" opowiedział z kolei jako o meta-opowieści, którą metaforycznie wyreżyserował sam Joker.
Joker wyreżyserował ten film. Cała jego koncepcja, choćby on wydający pieniądze studia - wydaje je w taki sam sposób, w jaki wydałby je Joker, nie? A potem jego wielki prezent niespodzianka, psikus, jak porażenie prądem z brzęczka spodziewając się przyjacielskiego uścisku dłoni - tak czują się pewnie maniacy komiksów. On mówi "pier*****e się" do nich wszystkich. Mówi "pier*****e się" widzom, mówi "pier*****e się" przemysłowi filmowemu w Hollywood, mówi "pier*****e się" każdemu, kto posiada jakiekolwiek akcje DC i Warner Bros. Rozumiesz? To Todd Phillips jest prawdziwym Jokerem - powiedział Quentin Tarantino.
Przypomnijmy, iż w "Jokerze: Folie À Deux" widzimy Arthura Flecka zamkniętego w szpitalu w Arkham, gdzie czeka na proces za przestępstwa, które popełnił jako Joker. Zmagając się z podwójną tożsamością, Arthur nie tylko poznaje, co to prawdziwa miłość, ale też odnajduje zamiłowanie do muzyki, które od zawsze w sobie krył. Film kiepsko poradził sobie w kinach na całym świecie, w odróżnieniu od pierwszej części nie przynosząc wysokich zysków, ani jednoznacznie pozytywnych opinii fanów oryginału.