Przyszedłem z trudną wiadomością, a rodzice jeszcze bardziej mnie zaskoczyli.

twojacena.pl 1 miesiąc temu

Dziś wróciłem do domu z ciężkimi myślami, ale to rodzice zaskoczyli mnie jeszcze bardziej.

Jechałem wysłużonym autobusem po wyboistych drogach do rodziców na przedmieścia Łodzi, a serce ściskało się z niepokoju. Musiałem im powiedzieć, iż rozwodzę się z żoną, ale to, co usłyszałem w ich domu, przewróciło wszystko do góry nogami. Moje starsze już rodzicielstwo, które zawsze uważałem za wzór małżeńskiej stabilności, ogłosiło, iż też się rozstaje. Ta wiadomość przyćmiła wszystko, co sam chciałem powiedzieć. Stanąłem przed decyzją, która mogła zmienić moje życie, a w duszy kłębił się gniew, strach i poczucie winy.

Nie było mi łatwo pogodzić się z myślą, iż rozstanę się z Anetą. Mógłbym milczeć, ale w naszej małej miejscowości plotki rozchodzą się szybko. Aneta mogła zadzwonić do rodziców i wygłosić wszystko ze złością, albo brat albo siostra mogliby się niechcący wygadać. Postanowiłem powiedzieć prawdę sam, żeby później nie tłumaczyć się z niczego. Życie bywa nieprzewidywalne – każdy popełnia błędy.

Wszedłem po znanych mi schodach i zadzwoniłem. Drzwi otworzył ojciec, Waldemar Nowak, z ponurą miną, jakby już wiedział, po co przychodzę.

„Witaj” – burknął. „Dobrze, iż przyszedłeś. Wchodź.”

„Cześć, tato” – odparłem, ale w głowie przemknął niepokój: *Czy ktoś im już powiedział?* – „Mama jest?”

„Jest, jest” – odrzekł ojciec z irytacją. „Gdzie by miała iść? Siedzi jak jakaś kapryśna hrabina.”

„O co chodzi?” – nie rozumiałem. – „Co się stało?”

„Stało się to, iż mam już dość!” – wybuchnął nagle ojciec, odwrócił się i, sapiąc ze złości, poszedł do pokoju.

Zaskoczony, podążyłem za nim. W salonie ojciec rzucił się na kanapę, skrzyżował ręce. Mamy, która zwykle siedziała z drutami do robótek, nie było. Zajrzałem do sypialni i zobaczyłem ją – Halinę Nowak, stojącą przy oknie. Jej twarz była ciemniejsza niż burzowe chmury.

„Przyszedłeś?” – zapytała lodowato. – „Już się wyprowadziłeś od Anety czy dopiero się zbierasz?”

„Skąd wiesz?” – serce podskoczyło mi do gardła. – „Dlaczego o to pytasz?”

„Bo muszę wiedzieć, czy już wynająłeś mieszkanie czy nie!” – odcięła się matka.

„Jakie mieszkanie?” – zmieszałem się.

„To, w którym będziesz żyć po rozwodzie!” – wyrecytowała twardo.

„Na razie nie” – odparłem. – „Ale skąd wiecie, iż się rozwodzę?”

„Wiemy” – mruknęła matka. – „Więc słuchaj, synu, szukaj gwałtownie mieszkania, bo ja jadę z tobą!”

„Co?” – zamarłem, nie wierząc własnym uszom.

„Nie!” – zagrzmiał głos ojca z salonu. Stanął w drzwiach, płonąc gniewem. – „Z Wojtkiem będę mieszkał ja! A ty zostaniesz sobie tutaj, mieszanie jest na twoje nazwisko!”

„Za nic w świecie!” – pisnęła matka. – „Nie zostanę w tym domu, gdzie wszystko przesiąknięte jest twoim uporem!”

„Stop!” – wodziłem wzrokiem między nimi. – „O czym wy w ogóle? Gdzie się wybieracie?”

„Tam, gdzie ty!” – oznajmił ojciec. – „Dobrze, synu, iż w porę się opamiętałeś! Och, ale z ciebie mądrala!”

„Dlaczego mądrala?” – czułem, jak ziemia ucieka spod nóg.

„Bo to idealny moment! My też się rozwodzimy!” – wyrzucił z siebie ojciec.

„Co?!” – osłupiałem. Spodziewałem się wyrzutów, a dostałem w zamian wiadomość, która przewróciła mi świat do góry nogami.

„Mamy dość!” – ciągnął ojciec. – „Jesteś dorosły, nikomu nic nie jestem winny. Znudziliśmy się sobie, tak jak ty z Anetą. Wyprowadzam się z tobą i będziemy żyć po męsku!”

„Nie, to ja zamieszkam z synem!” – przerwała matka. – „Ty mi nie jesteś potrzebny, a onu się jeszcze przydam. Bez żony przepadnie, a ja wciąż gotuję. Prawda, Wojtku? Lubisz mielone?”

„A ja niby nie umiem gotować?” – warknął ojciec. – „Barszcz, schabowy – wszystko potrafię!”

„Ha!” – zaśmiała się matka. – „Kiedy ostatnio coś ugotowałeś? Pół wieku temu?”

„I co z tego? My, faceci, damy sobie radę! Kobiety są nam do niczego potrzebne – tylko pralka, mikrofala i duża lodówka, żeby na miesiąc zapasów narobić!” – oświadczył ojciec.

„Czego uczysz syna?!” – oburzyła się matka.

„Dość!” – wrzasnąłem, tracąc cierpliwość. – „O co wam chodzi? Macie po osiemdziesiątce, a zachowujecie się jak dzieci! Popatrzcie na siebie!”

„A ty sam!” – krzyknęli chórem. – „Masz prawie pięćdziesiąt, a zachowujesz się jak smarkacz! Nie masz prawa nas pouczać! Wybieraj, z kim się wyprowadzasz!”

„Skąd wam się wzięło, iż ja się gdzieś wyprowadzam?” – eksplodowałem. – „Mamy z Anetą swoje mieszkanie!”

„Jak to?” – zdziwiła się matka. – „Przecież się rozwodzisz!”

„Kto wam powiedział?” – spytałem.

„Aneta. Twoja siostra przekazała, iż do niej dzwoniłeś i wszystko wyznałeś” – odparła matka.

„Nie rozwodzę się!” – powiedziałem stanowczo. – „To był żart!”

„Żart?” – ojciec zaniemówił. – „A my już zaczęliśmy planować nowe życie… I ty to psujesz?”

„Tak, Wojtku” – mruknęła matka. – „Nieładnie tak żartować. Rozbudziłeś w nas nadzieję na zmiany, a teraz mówisz, iż to tylko żart… No dobrze, może jeszcze jakiś czas się przemęczymy.”

„Ale pamiętaj, synu” – dodała – „jeśli jednak się rozmyślisz i naprawdę się rozwieziesz, to ja i twój ojciec jesteśmy pierwsi w kolejce, żeby z tobą zamieszkać. Zrozumiałeś?”

„Zrozumiałem” – kiwnąłem głową ponuro. Uświadomiłem sobie, iż rozwód z Anetą, o którym myślałem, teraz raczej nie dojdzie do skutku. – „Pójdę już.”

„Dokąd?” – zaniepokoiła się matka. – „Przecież nie przyszedłeś bez powodu. Chcesz coś zjeść?”

„Nie trzeba” – machnąłem ręką. – „Chciałem”Wyszedłem z ich domu z jedną pewnością – rodzice potrafią być bardziej przewrotni niż sądziłem, ale może właśnie tego potrzebowałem, by zrozumieć, jak głupio byłoby stracić Anetę.”

Idź do oryginalnego materiału