Przypadkiem dowiedział się, iż jest chory. Na trzy dni przed śmiercią wysłał żonie takiego SMS-a

gazeta.pl 3 dni temu
Zdjęcie: Fot. KAPiF


Maciej Kozłowski zmarł w maju 2010 roku, pozostawiając po sobie spory dobytek artystyczny. Aktor zmagał się z poważną chorobą, o której dowiedział się przez przypadek.
Maciej Kozłowski zasłynął m.in. z ról teatralnych oraz w takich filmach jak "Lista Schindlera", "Ogniem i mieczem", "Kiler", czy "Psy". W pamięci wielu wielbicieli kina został zapamiętany jako artysta często wcielający się czarne charaktery, których kreacje w jego wykonaniu był jedyne w swoim rodzaju. "Zawsze interesujące jest zagranie, używając pretensjonalnego określenia, 'czarnego charakteru', ponieważ jest taka szansa, iż gdzieś tam na dnie w tym człowieku drzemie coś dobrego. A zło jest bardzo intrygujące, dużo bardziej niż dobro, bo to ostatnie jest oczywiste, natomiast zło jest zwykle wieloznaczne" - opowiadał przed laty Kozłowski w "Tele Tygodniu". Wybitny aktor zmarł po długiej chorobie 11 maja 2010 roku w wieku 52 lat. Kozłowski do końca starał się mimo przeciwności losu pomagać innym.


REKLAMA


Zobacz wideo Dorota Lipko wspomina ostatnie dni choroby męża. "Żegnał się w piękny sposób"


Maciej Kozłowski zachorował na nowotwór. Aktor nie zrezygnował jednak z pracy
O chorobie Kozłowski dowiedział się przypadkiem w 2005 roku. Wziął wtedy udział w akcji "Krewniacy" Radosława Pazury i oddał krew, aby dać społeczeństwu dobry przykład. Podczas badań okazało się jednak, iż jest zarażony wirusem zapalenia wątroby typu C. Kozłowski nie przyjął tej informacji jednak jako wyrok i wciąż pracował w teatrze oraz na planach filmów. Mimo leczenia choroba nie ustępowała. Po czasie aktor dowiedział się, iż ma nowotwór wątroby.


Nie dyskutuję z wyrokami. Warto pamiętać, iż w chwili poczęcia dostajemy nowe życie i nową śmierć. Należy żyć tak, jakby każdy dzień był ostatnim. Mam jeszcze trochę do zrobienia. Trzeba żyć i dawać świadectwo


- powiedział niegdyś Kozłowski, cytowany przez "Vivę!". Artysta podjął się przy tym działalności charytatywnej. Pomagał osobom w kryzysie bezdomności, wspierał ubogich, udzielał się w kampaniach wspierających osoby chorujące na nowotwory oraz angażował się w pomoc czworonogom. "Zanim zamieszkaliśmy razem, nie miał wcześniej psów. Przez to nie miał doświadczenia w postępowaniu z nimi, więc kompletnie je rozpieszczał. (...) Nie umiał żadnemu odmówić pomocy. Dlatego po trzech miesiącach wspólnego życia pod naszym dachem było ich już siedem. Nie mogliśmy przygarnąć więcej do domu, ale wciąż pojawiały się jakieś potrzebujące bidy. Więc Maciek obdzwaniał pół Warszawy w poszukiwaniu im nowych domów" - opowiedziała w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" żona Kozłowskiego malarka Agnieszka Kowalska.


Macieja Kozłowskiego łączył z żoną specjalny rodzaj więzi. Przed śmiercią wysłał jej zagadkowego SMS-a
Kozłowski zmarł w maju 2010 roku w Warszawie. Na trzy dni przed śmiercią aktor wysłał żonie nietypową wiadomość, którą kobieta zrozumiała dopiero po jego odejściu. Brzmiała ona: "Silne kobiety nie chodzą po prośbie". "Nie rozumiałam tych słów. Złościłam się trochę, bo zostawiał mnie samą, z długami, z remontem domu. Dopiero później wszystko stało się jasne. Pierwsze dwa lata były bardzo trudne, ale zauważyłam, iż wiele spraw się układa. Problemy niejako rozwiązują się same. Wtedy dotarło do mnie, iż to Maciej pomaga mi z góry, dlatego nie muszę 'chodzić po prośbie'" - wyjaśniła Kowalska w rozmowie z "Dobrym Tygodniem".
Żona Kozłowskiego założyła przy tym fundację Pan i Pani Pies imienia zmarłego ukochanego. "Tego rodzaju więzi, którą mieliśmy z mężem, nie jest w stanie przerwać śmierć. Duchowo ciągle jesteśmy razem. Bardzo wyraźnie to czuję i doświadczam na co dzień jego pomocy. Maciej dla mnie przez cały czas żyje. Jest tylko w innym świecie" - mówiła o wyjątkowej relacji z Kozłowskim Agnieszka Kowalska, cytowana przez Wirtualną Polskę.
Idź do oryginalnego materiału