Przygotowanie do wizyty: Jak znosić impertynencką szwagierkę

newsempire24.com 1 miesiąc temu

Porządki z natrętną szwagierką
Postawiłam na miejsce zbyt pewną siebie siostrę mojego męża

Mama powiedziała, iż restauracja jest potwierdzona rzuciła Kasia swobodnie, kompletnie ignorując napięcie w głosie Hani. A co do pieniędzy. Ty i Tomek już wszystko przelewacie?

Hani zajęło chwilę zebranie myśli, ale zanim zdążyła odpowiedzieć, Kasia już kontynuowała:

To nie jest jakaś wielka kwota, szczerze mówiąc, choćby myślałam, żeby dołożyć z własnej kieszeni, ale z moimi wydatkami To przecież dla mamy, rozumiesz.

Czekaj przerwała wreszcie Hania, starając się zachować zimną krew. Nigdy się na to nie umawialiśmy. Tomek mi nic nie mówił.

Oj, wiesz przecież, iż on zawsze wszystko zapomina zaśmiała się Kasia, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. Powiedziałam mu, iż wyjdzie około dwudziestu tysięcy złotych. Przecież to rozsądna suma na taką okazję, no nie?

Słowa brzmiały, jakby decyzja była już podjęta, a wszelkie zastrzeżenia bez znaczenia. Hania ścisnęła telefon, czując, jak narasta w niej irytacja.

Dwadzieścia tysięcy? powtórzyła wolno, prawie szeptem.

No tak, choćby dostałam zniżkę! Mamy ciasta, obsługę, sama zobaczysz. Mama będzie zachwycona. Nie stresuj się, już wpłaciłam zadatek. Tomek powiedział, iż resztę załatwicie.

Kasia rozłączyła się bez oczekiwania na odpowiedź.

Hania siedziała nieruchomo, wpatrując się w telefon. W gardle miała gulę, a w głowie tylko jedną myśl: *”Znowu ta jednostronna współpraca.”*

***

Wieczorem w kuchni powietrze było napięte jak struna. Tomek otworzył lodówkę, wyjął butelkę piwa i, nie patrząc na Hanię, mruknął:

Kasia mówiła, iż nie chcesz dać kasy na tę restaurację.

Hania zastygła.

*Nie chcę?* Tak powiedziała? Zerwała się z krzesła, próbując zapanować nad emocjami. Czy ja w ogóle odmówiłam? Dowiedziałam się o tym dopiero od niej, gdy już wszystko postanowiła.

Tomek odwrócił się, marszcząc brwi.

Spokojnie, ona nie robi tego dla siebie. Mama nie obchodzi urodzin co roku.

I to niby ma być normalne, iż my za to płacimy? Dwadzieścia tysięcy, Tomek! Hania ledwo powstrzymała się od krzyku. Dwadzieścia tysięcy złotych! To dla ciebie w porządku?

Tomek wzruszył ramionami, odwracając wzrok.

No ale to dla mamy. Co mam powiedzieć? Kasia wszystko zorganizowała.

Hania prychnęła.

Oczywiście, świetna robota. Tylko łatwo być hojną cudzymi pieniędzmi. I wiesz co, Tomek? Nie rozumiem, czemu od razu się na to godzisz. Rozmawialiśmy o tym? Nie. Ona postanowiła, a ty tylko kiwnąłeś głową.

Daj spokój machnął ręką Tomek, sięgając po szklankę. Ona po prostu stara się, jak może.

Dla kogo? Dla nas? Dla mamy? Czy dla siebie? Hania podniosła głos, ale natychmiast go stłumiła, by nie obudzić synka. Tomek, mam dość. Dla niej to zawsze: Dajcie, przelejcie, zapłaćcie. A potem znika, jakby nigdy nic.

Milczał, wpatrując się w szklankę.

No i co mam zrobić? Taka już jest. Jak chcesz, to z nią pogadaj.

Już to zrobiłam odcięła się Hania. I wiesz, co mi powiedziała? Że to nasz obowiązek.

A czego się spodziewałaś? Ona sama się tym zajmuje. Może jej życie jest trudniejsze niż nasze.

*Zajmuje?* Hania wybuchnęła. Tomek, ona wykorzystuje wszystkich dookoła. A ty jej w tym pomagasz!

Rozmowa utknęła w martwym punkcie. Tomek wzruszył ramionami, mruknął coś pod nosem i wyszedł, zostawiając Hanię samą z jej myślami.

***

Następnego dnia rano zadzwonił niespodziewany telefon. Hania odebrała bez entuzjazmu.

Hej Haniu! Nie jesteś zajęta? Kasia brzmiała dziwnie podniecona.

Słucham odparła oschle Hania, gotowa na kolejną prośbę.

Słuchaj, potrzebuję pomocy. Zaczęłam mały projekt z sąsiadką, sklep internetowy, wiesz, jak teraz są okazje. No więc muszę coś opłacić, a akurat jestem goła. Pomyślałam, iż pożyczysz mi kartę. Tymczasowo, na kilka dni.

Hania na moment zamarła, próbując przetrawić te słowa.

Kasia powiedziała stanowczo ty serio? Moją kartę?

No tak! Czemu nie? Wiesz, iż jestem ostrożna. Oddam ci wszystko, nie wydam nic extra.

Nie. choćby o tym nie rozmawiamy.

Z drugiej strony zapadła ciężka cisza.

Nie rozumiem głos Kasi zabrzmiał mniej pewnie. To tylko karta. Czemu odmawiasz?

Kasia, bo mój spokój jest bezcenny. Moja karta też.

Haniu, nie ufasz mi? Kasia wydawała się oburzona, ale brzmiało to bardziej jak kolejny wybieg. Przecież jesteśmy rodziną.

Hania powstrzymała się, by nie powiedzieć więcej.

Kasia, skończmy ten temat. Mam coś do zrobienia.

Rozłączyła się, czując ulgę zmieszaną ze złością. Kasia przekraczała wszelkie granice.

Gdy Tomek wrócił wieczorem z pracy, Hania wiedziała, iż rozmowa nie będzie łatwa.

Tomek zaczęła spokojnie twoja siostra znowu dzwoniła.

Rozwiązywał buty, nie spiesząc się, by na nią spojrzeć.

No i?

Chciała moją kartę. Na swój projekt.

Tomek zatrzymał się, patrząc na nią zaskoczony.

I co powiedziałaś?

Że oczywiście nie.

A czemu nie mogłaś jej pomóc? odparł szorstko. To przecież Kasia.

Hania westchnęła, walcząc, by nie wybuchnąć.

Tomek, wy w swojej rodzinie nie odróżniacie prośby od bezczelności? Ona naprawdę nie potrafi ogarnąć tego sama?

Haniu, nie prosiła o miliony. Zawsze wszystko komplikujesz.

Spojrzała na niego niedowierzająco.

*Ja* komplikuję? To ona uważa, iż może tak ciągnąć w nieskończoność.

Tomek zamilkł, po czym mruknął:

Po prostu potrzebowała pomocy, tyle.

Tak, a potem znika, a my mamy problemy.

MachnąłHania spojrzała przez okno na deszczową ulicę i uśmiechnęła się cicho, wiedząc, iż od dziś ich życie będzie toczyć się już tylko pod jej warunkami.

Idź do oryginalnego materiału