– Obornika to jak mięsa w garnku – nigdy za dużo – żartuje Jarosław Rogalski.
– Byłam królewną, ale przyszłam za stodołę i już nie jestem. Teraz jestem widłową – dodaje Agnieszka. Jesień w Bronowie to czas intensywnej pracy. U Agnieszki i Jarka trwa wywożenie obornika. Jak zwykle – nie brakuje śmiechu, drobnych małżeńskich przekomarzanek i obecności niezawodnego psa Szery, która pilnuje… wszystkiego i wszystkich.
– Już pięć od razy wywiozłem, Agnieszka! – podlicza gospodarz.
– No chyba przez tydzień, a nie dzisiaj – odpowiada mu z przekąsem żona.
W pracy cały czas towarzyszy im pies Szara, nazywana pieszczotliwie „zarządcą”.
– Szera, dobrze, iż pilnujesz traktorka, mnie… Bez ciebie to byśmy przepadli – mówi Jarek.
– Ty tu jesteś nadzorca, tak? Zarządca! – komentuje Agnieszka Rogalska.
Zwierzak robi furorę także na polu:
– Ona pierwszy raz przyszła na pole, bo wie, iż tutaj jest kamera. Ale to piękny i mądry pies.
Agnieszka Rogalska jak zwykle nie unika pracy w gospodarstwie– choć wolałaby w tym czasie gotować obiad.
– Byłam królewną, ale przyszłam za stodołę i już nie jestem. Teraz jestem tą… widłową. Mój mąż nie może beze mnie nic zrobić. Jak patrzę, to jemu lepiej się pracuje – zauważa.
Podczas pracy nie brakuje narzekania na błoto i żartów o kondycji maszyny:
– Ciekawe, czy pociągnie ten maluszek – zastanawia się rolnik.
– Trzeba było wlać paliwo rakietowe! – doradza gospodyni.
„Każdy chce jeść chleb”
Na koniec Jarosław Rogalski podsumowuje pracę na roli:
– Tak długo, jak człowiek będzie stąpał po tej ziemi, tak ta ziemia będzie uprawiana. Jedni lepiej uprawiają, drudzy gorzej, ale uprawiana będzie. Bo każdy chce jeść chleb.















