Przeznaczeniem złoczyńców jest śmierć. Tom 1 – recenzja manhwy. Ciężka dola antagonistki

pograne.eu 1 tydzień temu

Immersja w grze, którą postanowiła uruchomić główna bohaterka manhwy „Przeznaczeniem złoczyńców jest śmierć”, przechodzi najśmielsze oczekiwania tej dziewczyny. Bo wylądowania dosłownie wewnątrz owej produkcji na pewno się nie spodziewała. Na dokładkę, protagonistce przypada tam bardzo niewdzięczna rola, skoro mowa o czarnym charakterze. I to takim, który regularnie wystawiany jest na ryzyko przedwczesnego zgonu.

„Przeznaczeniem złoczyńców jest śmierć” to manhwa, czyli komiks koreański. Cykl ten zaczął wpierw ukazywać się na azjatyckiej platformie internetowej KakaoPage jako komiks internetowy – tzw. webtoon, rozrysowany przez artystkę o pseudonimie SUOL na bazie historii autorstwa Gwon Gyeoeul. Pod kątem tematycznym, owa seria zalicza się do opowieści typu isekai, które przenoszą swoich bohaterów do innych światów. A taką równoległą rzeczywistością może być np. uniwersum istniejące w grze wideo, jak to ma zresztą miejsce na kartach tej konkretnej pozycji.

Spis Treści

  • Zmiany – te zaplanowane i te kompletnie nieoczekiwane
  • Sztuka przetrwania na wirtualnym dworze szlacheckim
  • Ach, ci panowie!
  • Narracyjno-wizualna spójność
  • Przeznaczeniem złoczyńców jest śmierć — Słowem podsumowania


Kup Przeznaczeniem złoczyńców jest śmierć (Tom 1)

Zmiany – te zaplanowane i te kompletnie nieoczekiwane

Seria, której pierwszy tom miałam okazję przeczytać i która zawitała do Polski dzięki wydawnictwu Waneko, przybliża perypetie pewnej studentki. Dziewczyna opuściła jakiś czas temu dom należący do zamożnej familii jej biologicznego ojca. Protagonistka zamierza wieść niezależną egzystencję z dala od toksycznych krewnych, ale nie spodziewa się aż tak zaskakującego kierunku, w którym niebawem podąża ów nowy rozdział życiowy. Kolejna, totalnie już niezaplanowana zmiana następuje bowiem za sprawą popularnej gry randkowej na telefony. Produkcja ta traktuje o zaginionej córce diuka, która powraca na łono rodziny i próbuje zwiększyć poziom sympatii u kluczowych męskich postaci.

O ile w trybie zwykłym uzyskanie maksymalnej więzi z danym facetem, a tym samym dotarcie do szczęśliwego finału, zahacza o banał, zgoła inaczej jest z trudnym wariantem rozgrywki, pozwalającym przejąć stery nad przeciwniczką szlachcianki. Zaadoptowaną przez diuka Penelope Eckhart, której nie dość, iż ciężko buduje się relacje międzyludzkie, to na domiar złego, aż za łatwo przychodzi podejmowanie decyzji o śmiertelnych dla siebie skutkach. Studentka jest więc sfrustrowana znacznie trudniejszym trybem, ale zarazem zaczyna współczuć antagonistce, dostrzegając niesprawiedliwość takiego zabiegu i pewne analogie ze swoimi prywatnymi problemami. A traf chce, iż zaśnięcie z telefonem w ręku kończy się pobudką jako ta właśnie postać.

Sztuka przetrwania na wirtualnym dworze szlacheckim

Czytelnik zostaje tutaj gwałtownie wrzucony w iście niecodzienny obrót spraw, kiedy dochodzi do przenosin wprost do uniwersum gry. Tego rodzaju posunięcie pozwala wczuć się w położenie i emocje początkowo zdezorientowanej studentki, którą także będę odtąd nazywać Penelope przez fakt, iż w pierwszym tomie nie pada jej imię. W każdym razie, głównym wątkiem fabularnym uczyniono wirtualną rzeczywistość, aczkolwiek pojawiają się też w omawianej części serii sceny ze świata realnego. Ponadto doświadczenia, które dziewczyna zdobyła jako graczka, są często przywoływane podczas pobytu wśród arystokracji i sprytnie wykorzystywane przez bohaterkę, co uważam za świetny pomysł.

Penelope potrafi wzbudzić uznanie swoją determinacją, by przeżyć i móc wrócić do prawdziwego życia, posiłkując się w tym celu wiedzą nabytą wcześniej dzięki licznym sesjom na telefonie. Owszem, dziewczyny nie omijają szczególnie stresujące momenty, ale widać, iż to panna z głową na karku. Jej wirtualne alter ego ma zaś swoje za uszami, przy czym równocześnie antagonistka została w wiarygodny sposób ukazana jako ofiara cudzych decyzji, ukształtowana też – pod pewnymi względami – przez przykre okoliczności. Z kolei dworskiemu środowisku z powodzeniem nadano cechy miejsca, gdzie panuje aura rozmaitych niesnasek i intryg, obejmująca nie tylko wyższe sfery, ale także służbę.

Ach, ci panowie!

Inne istotne postacie, z którymi zapoznaje odbiorców debiutancka odsłona cyklu, bynajmniej nie można nazwać mdłymi. Szczególnie wyróżniają się kawalerowie, będący potencjalnymi sympatiami Penelope. Książę koronny Callisto Regulus emanuje mieszanką charyzmy, pewności siebie i drapieżności, a prawowitych synów diuka – chłodnego Derricka oraz impulsywnego Reynolda – zestawiono na zasadzie charakterologicznych przeciwieństw. Oprócz tego, protagonistka ma możliwość rozwijania bliskich relacji jeszcze z dwoma kolejnymi jegomościami, z których jeden pojawia się osobiście na chwilę, a drugi wyłącznie w toku analizowania przez bohaterkę niezbędnych informacji o grze. Jednak tak ograniczone wątki obu mężczyzn wystarczyły do zasygnalizowania ich potencjału.

Narracyjno-wizualna spójność

Jak przystało na otwarcie serii, pierwszy tom serwuje nam wprowadzenie do realiów świata przedstawionego, co robi bardzo dobrze i z uwzględnieniem specyfiki środowiska gry. Dotyczy to również graficznej warstwy tytułu, która zgrabnie komponuje się z treścią pisaną. Stąd w trakcie lektury natkniemy się niekiedy na kadry zawierające opcje dialogowe, komunikaty systemowe i inne elementy interfejsu użytkownika, a ich obecność w wybranych fragmentach manhwy zawsze ma należyte uzasadnienie fabularne.

Co więcej, ilustracje, w których często czuć dworską elegancję i szyk, odznaczają się bardzo ładnym wykonaniem oraz wyrazistą kolorystyką. Prym wiodą postacie, a zwłaszcza te ze sfery arystokratycznej, bo poza atrakcyjną aparycją, posiadają także piękne stroje. Męskim sylwetkom nie można odmówić dostojności ani przystojnych rysów twarzy choćby wtedy, kiedy na ich obliczach dostrzeżemy negatywne emocje. Natomiast Penelope, która przykuwa wzrok już samymi włosami o ciemnoróżowym odcieniu, wygląda jak milion dolarów niezależnie od tego, co na siebie włoży. Czy to szykowną suknię na bal w pałacu cesarskim, czy zwiewną koszulę nocną z falbanami. Tła wypadają oszczędniej, ale w razie potrzeby potrafią mocniej dać o sobie znać, co – przykładowo – potwierdza nastrojowy widok labiryntu ogrodowego o późnej porze.

Przeznaczeniem złoczyńców jest śmierć — Słowem podsumowania

Moje pierwsze spotkanie z cyklem „Przeznaczeniem złoczyńców jest śmierć” uznaję zdecydowanie udane. Debiut serii zainteresował mnie zarówno od strony fabularnej, jak i wizualnej. Przede wszystkim doceniam ogólny koncept, który polega na ubarwieniu opowieści o dworskich knowaniach formułą mobilnej gry randkowej. Dużym atutem serii jest też chociażby bohaterka figurująca w centrum tak osobliwego i jednocześnie intrygującego galimatiasu. Kibicuję jej nauce funkcjonowania wśród wirtualnej szlachty, co wymaga od dziewczyny umiejętnych interakcji z różnymi postaciami oraz sprawnego lawirowania pomiędzy twardą postawą i kompromisami po to, żeby znaleźć dla siebie ratunek. Dlatego z przyjemnością prześledzę dalsze przygody Penelope, a osoby, które kusi ta historia, zachęcam do samodzielnego sprawdzenia owej manhwy.

Autorką tekstu jest Julita Plucińska, która prowadzi również swojego bloga crouschynca.blogspot.com.

Jeżeli podobał Wam się materiał, to koniecznie dajcie znać na X (dawny Twitter), Bluesky, naszym Discordzie, Redditcie lub Fediverse. Jesteśmy też dostępni w Google News!


Kup Tom 1 - Przeznaczeniem złoczyńców jest śmierć

Idź do oryginalnego materiału