Przez "samograj" TVN-u naprawdę ciężko przebrnąć. Miały być fajerwerki, jest Blue Monday [OPINIA]

gazeta.pl 3 godzin temu
Zdjęcie: 'Królowa przetrwania', TVN


Nowy sezon "Królowej przetrwania" zapowiadał się naprawdę obiecująco. Ale już po trzech odcinkach zdecydowanie mówię "dość".
Programy z udziałem celebrytów nie są żadną nowością. Wystarczy wspomnieć o "Tańcu z gwiazdami", który w polskiej telewizji wystartował 20 lat temu. A mimo to, gdy TVN7 zapowiedział nowy format z udziałem influencerek i gwiazd reality show, z ciekawością nadstawiłam uszu. 6 stycznia wystartowała już druga edycja "Królowej przetrwania". I choć do formatu ściągnięto celebrytki, które w mediach robią ogromny szum, sam program kompletnie zawodzi oczekiwania.


REKLAMA


Zobacz wideo Mocne słowa


Nie ma "Królowej przetrwania", jest "królowa dram"
Zasady show są stosunkowo proste. Uczestniczki spotykają się w dość spartańskich warunkach na tajlandzkiej wyspie Koh Samui. Ich wyzwaniem jest nie tylko poradzenie sobie w nowym otoczeniu, ale też wygrywanie zadań, a co za tym idzie - pieniędzy - i dogadywanie z pozostałymi koleżankami z grupy. Po konkurencjach dochodzi do eliminacji, a tytułowa "królowa" zostaje jedna. Może się wydawać, iż wrzucenie do tego tak znanych nazwisk jak Paulina Smaszcz, Marianna Schreiber, Agnieszka Kaczorowska, Agnieszka Kotońska czy Eliza Trybała to przepis na murowany hit. Niestety.
Zacznijmy od tego, iż jeżeli ktoś szuka tu emocji na miarę "Azji Express" czy "Fortu Boyard", będzie mocno zawiedziony. Konkurencje w "Królowej przetrwania" są bowiem krótkie, miałkie i kompletnie nieangażujące. W pierwszym odcinku uczestniczki musiały przepłynąć na zbudowanych przez siebie tratwach. W kolejnym grały w siatkówkę plażową wysmarowaną kremem piłką i piły na czas koktajle z obrzydliwych składników. Problem w tym, iż same zadania nie wnoszą w zasadzie nic do przebiegu programu. Nie mają bowiem wpływu na to, kto żegna się z "Królową przetrwania", bo o tym uczestniczki decydują same, typując osoby do eliminacji.


I tu pojawia się właśnie sedno programu. Twórcy "Królowej przetrwania" stawiają przede wszystkim na interakcje uczestniczek, kłótnie, dramy i afery. Widać to wyraźnie po tym, jak show jest reżyserowane. Lwia część to ujęcia kamery podążające za celebrytkami, które się sprzeczają czy zawiązują sojusze. Nie ma się co oszukiwać - taki zabieg przyciąga przed ekrany. Problem w tym, iż spięcia między uczestniczkami wybiegają poza reality show. I też poza nim można je śledzić.
CZYTAJ TEŻ: Szambo wybiło. Schreiber z kpiną zareagowała na wywiad Kaczorowskiej
Dymy w "Królowej przetrwania" to wierzchołek góry lodowej
Jeszcze przed emisją "Królowej przetrwania" bardzo łatwo można było zorientować się, kto się z kim polubił, a kto za kim nie przepada. Agnieszka Kaczorowska na Instagramie zamieszczała zdjęcie z Elizą Trybałą, za to nie przebierała w słowach, mówiąc o Mariannie Schreiber. Schreiber z kolei na InstaStories chwaliła się wspólnym oglądaniem show w towarzystwie Pauliny Smaszcz, a ta, jeszcze na długo przed emisją, opowiadała o nowej koleżance w samych superlatywach. Uczestniczki rozprawiają o przyjaźni i drą koty także między odcinkami i tak naprawdę wystarczy zajrzeć na ich InstaStories, aby otrzymać "wersję premium" programu. Co więcej, gwałtownie można się zorientować, iż nie wszystkie konflikty narodziły się na planie "Królowej przetrwania". Osią pierwszych odcinków są bowiem spory Marianny Schreiber z Lizą Anorue i Elizą Trybałą, a konflikty pań ciągną się od dawna. Program nie wyjaśnia do końca, o co poszło, a żeby się tego dowiedzieć, i tak trzeba sprawdzić media społecznościowe celebrytek. Po co więc w ogóle włączać telewizor?


Może po to, aby zobaczyć, jak najpopularniejsze polskie celebrytki radzą sobie w reality show? No właśnie też nie bardzo. Nie ma się co oszukiwać, zdecydowana większość osób ogląda "Królową przetrwania" dla Pauliny Smaszcz i Agnieszki Kaczorowskiej, które w ostatnim czasie zawładnęły polskim show-biznesem. Ale na ich pojawienie się w show TVN7 kazał czekać aż do trzeciego odcinka. Weszły do programu, przegrupowały drużyny... i to w zasadzie tyle. Emisja tego epizodu przypadła na 20 stycznia, czyli tegoroczny Blue Monday, "najbardziej depresyjny dzień w roku". I choć myślałam, iż show będzie jasnym promyczkiem zarówno tego dnia, jak i w kolejne poniedziałki, srogo się zawiodłam. W tym sezonie epizodów ma być dziesięć i niewykluczone, iż formuła nieco się rozkręci. Ale po takim starcie na następne odcinki "Królowej przetrwania" nie mam już ochoty czekać.
Oddaj swój głos w drugiej edycji plebiscytu Jupitery Roku! Kto zostanie Gwiazdą Roku, a kto zgarnie statuetkę za Międzyplanetarny Hit Roku? O tym decydujesz Ty!
Idź do oryginalnego materiału