Przez 8 lat wyjeżdżałem za granicę, harując na lepsze życie dla mojej rodziny. W tym czasie zamieniliśmy skromne jednopokojowe mieszkanie na trzypokojowe, kupiliśmy luksusowy samochód i uroczy domek na wsi.
Wszystko wydawało się iść w dobrym kierunku, ale okazało się, iż całe moje życie, jak i plany na przyszłość, runęły w gruzy. Dlaczego? Bo moja żona postanowiła, iż znajdzie sobie kogoś innego, a ja zostałem z niczym.
Kiedy Natalia złożyła pozew o rozwód, nie mogłem tego pojąć. Przez lata poświęcałem wszystko dla niej i naszego syna, tylko po to, by zostać zdradzonym i oszukanym. Zgodziłem się na rozwód bez namysłu, bo myślałem, iż podział majątku będzie uczciwy, iż jako ojciec i głowa rodziny zasłużyłem na coś więcej niż tylko gorzkie wspomnienia. Ale jak bardzo się myliłem.
Okazuje się, iż podczas mojej nieobecności wszystko zostało przepisane na jej nazwisko. Pewnie zastanawiacie się, jak to możliwe. A no sam nie wiem! Ja jestem prostym człowiekiem, podpisywałam dla żony jakieś dokumenty, ale tylko dlatego, iż w pełni jej ufałem, w życiu by mi nie przyszło do głowy, iż zostawi mnie z niczym. Wszystkie pieniądze, które zarabiałem ciężką pracą, wszystkie oszczędności, mieszkanie, samochód – wszystko należało do niej. A co zostało dla mnie? Tylko dom na wsi, miejsce, które miało być naszą ucieczką od świata na urlopy, teraz jest moim jedynym domem.
Natalia teraz będzie mieszkać z nowym kochankiem w moim mieszkaniu, w łóżku, które kupiłem, ciesząc się wszystkim, na co ja zapracowałem. I to jest najbardziej bolesne – nie chodzi choćby o stratę majątku, ale o to, iż wszystko to, co budowałem przez lata, teraz służy komuś innemu. Czuję się jak idiota, który został oszukany i pozbawiony wszystkiego.
Zastanawiam się, gdzie popełniłem błąd. Czy to moja wina, iż tak bardzo poświęciłem się pracy, iż nie zauważyłem, jak moja żona oddala się ode mnie? Czy to była cena, którą musiałem zapłacić za ciężką pracę i poświęcenie?
Teraz, mając 39 lat, muszę zaczynać wszystko od zera. Czuję się zdradzony przez osobę, której ufałem najbardziej. Wszystko, co osiągnąłem, zostało mi odebrane w najbardziej brutalny sposób. Jak teraz mam zaufać komukolwiek? Jak mam odbudować swoje życie, kiedy każda myśl o zdradzie przypomina mi, jak bardzo zostałem zraniony?
Jedno jest pewne – nigdy już nikomu nie zaufam w taki sposób. I chociaż moje serce krwawi, to wiem, iż mój syn kiedyś zrozumie, kto naprawdę był w tej sytuacji pokrzywdzony. Może wtedy dokona adekwatnego wyboru. Męczy mnie tylko jedno pytanie, jak można tak zniszczyć człowieka, który harował od rana do wieczora, by dać swojej rodzinie wszystko, co najlepsze?