Przedwiośnie prawie się spóźniło

kulturaupodstaw.pl 2 dni temu
Zdjęcie: fot. materiały organizatora


Po raz trzeci swoje nowe prace zaprezentowali: Anna Gumna, Massimiliano Romano i Giorgio Tinari. Po raz drugi ocenie publiczności podali się Diana Cristescu (po rocznej przerwie) i Sergio Chinnici. Sam nie lubię, kiedy ktoś próbuje mi meblować życie, ale wydaje mi się, iż nadszedł czas, aby pierwszej trójce dać szansę stworzenia choreografii, które złożyłyby się na jeden wieczór.

Jak długo można tworzyć kilkuminutowe etiudy?

Oprócz „Spectrum 3” podczas „Przedwiośnia” obejrzeliśmy wieczór zatytułowany „4: Pastor/León & Lightfoot/ Bondara”, autorski spektakl Macieja Kuźmińskiego „Every Minute Motherland” oraz „Jungle Book” Akrama Khana. Warto dodać, iż program został dopełniony licznymi warsztatami i spotkaniami adresowanymi do szerokiego kręgu publiczności.

Opowiadacze i filozofowie

Opowiedzieć tańcem jakąś historię jest bardzo trudno. Łatwo o banał, dykteryjkę. Tę cenę zapłacił w tym roku Kallum Connor Morris. Prawdopodobnie nie zwróciłbym uwagi na tę etiudę, gdyby nie fakt, iż w balecie rzadko podejmuje się temat komediowy. A „Cognition” było zabawne nie tylko dlatego, iż dwóch panów założyło romantyczne paczki. Ważna jest też gra znaczeń tytułu: „Poznawanie”, Poznań, poznawanie Poznania.

Ciekawsza okazała się dla mnie choreografia Diany Cristescu „Sandcastle”, duet autorki i Iannisa Teirlijncka. To opowieść o ulotności relacji międzyludzkich a adekwatnie ich rozpadzie. Już w „Spectrum 01” Cristescu ujawniła talent do opowiadania historii. Wykorzystywała do tego między innymi telefony, jako rekwizyt, wchodziła w reakcję ze scenografią. W „Sandcastle” użyła piasku, jako materii nietrwałej w budowaniu domu, wspólnoty, relacji z mężczyzną. Podobnie jak trzy lata temu wykorzystała także dwudzielność jako strukturę spektaklu. Sądząc po kreacji choreografki-tancerki, była to wypowiedź bardzo osobista.

fot. E. Krasucka

W tej edycji „filozofowie”, którzy zwykle posługują się czystym tańcem i liczą, iż publiczność zobaczy i odczyta to, co zechce, dopisze swoją treść. Może zasugeruje się tytułem, może autokomentarzem albo zignoruje wszystkie podpowiedzi.

Massimiliano Romano w „Echi di potere”, co można przetłumaczyć jako echa mocy, postawił na siłę i dynamikę ruchu. Kwartet znakomitych tancerzy demonstruje moc i potęgę męskiego tańca. Choreografia skonstruowana z rozmachem. W duecie Giorgio Tinariego „Impr3vu” zabrakło mi prawdy scenicznej, chociaż choreograf, a zarazem wykonawca razem z Dianą Cristescu deklarował w programie teatralnym, iż choreografia wyrasta z jego osobistych doświadczeń.

Najdojrzalszą propozycją w tym nurcie były „Cienie” Anny Gumnej. Autorka konsekwentnie nie tańczy w swoich choreografiach. Aby wyrazić siebie, swoje myśli, posługuje się ciałami tancerek i tancerzy. Ta neoklasyczna kompozycja ruchowa do muzyki różnych epok (Paul de Senneville – 1978, Georg Friedrich Händel – 1894) robi wrażenie. Zestawienie to pozwala interpretować cień znacznie szerzej, niż nakazuje definicja optyczna. Gumna daje publiczności możliwość różnego odczytywania swojej choreografii.

„Cienie” można dopisać jako kolejny rozdział wcześniejszych: „…I nie tylko to” oraz „Osobny”, w których autorka poszukuje odpowiedzi na pytanie, kim jest człowiek we wszechświecie, co go warunkuje i określa, jaki ślad po sobie pozostawia… Gumna wypracowała moim zdaniem własny, rozpoznawalny styl tańca. W każdej kolejnej choreografii poszerza inne jego elementy, szuka nowych możliwości wyrazowych, które pozwolą wypowiedzieć to, co trudne do wyrażenia tylko ruchem.

Taniec bólu

„Every Minute Motherland” oglądałem dwukrotnie na scenie i kilka razy na wideo. Ciągle robi na mnie wrażenie. Aż trudno uwierzyć, iż spektakl, który powstał pod wpływem silnych emocji jako reakcja na napaść Rosji na Ukrainę, ciągle boli, kiedy się go ogląda. Jego siła – tak mi się wydaje – tkwi w tym, iż chociaż powstał w oparciu o technikę Teatru.doc, nie ma w sobie nic z dokumentu.

fot. Ośko Bogunia

Jest natomiast ruchowym utrwaleniem emocji (bólu, niemocy, nienawiści, złości), jakie te wydarzenia wywołały wśród tancerek i tancerzy (częściowo z Ukrainy). Widziałem ten spektakl w różnych odstępach czasu i zmiany są trudno dostrzegalne. Kuźmiński jako choreograf znakomicie operuje nastrojami, umiejętnie wykorzystuje efekt ciszy, natężenia dźwięku.

Drugim ważnym elementem tego przedstawienia jest przestrzeń, którą choreograf rozgrywa, by powiedzieć coś więcej o swoich bohaterach. Mnie się ten spektakl lepiej oglądało w bardziej kameralnej sali, ponieważ mogłem obserwować z bliska ciała tancerzy. Nie chodzi o ich mimikę, ale ciała, które poprzez napięcia i rozluźnienia komunikują się z odbiorcą. Melanie Suchy w swojej recenzji napisała „Kraina bez czasu, życie bez ziemi”. A ja dodałbym: „ale w pobliżu życzliwych ludzi”. Taki obraz wyłania się z spektaklu Macieja Kuźmińskiego.

Przerażająco smutna dżungla

W dzieciństwie ominęła mnie fascynacja „Księgą dżungli” Kiplinga. Podobnie jak film Disneya. Nie inaczej jest z reinterpretacją powieści, której dokonał Akram Khan. Podczas spektaklu jak zły sen wracały do mnie obrazy ze spektaklu „Małpy”, który w 2003 roku zrealizowali Aleksander i Katarzyna Sobiszewscy we Wrocławskim Teatrze Pantomimy.

fot. E. Krasucka

Nie przeszkadza mi, iż Mowgli u Khana jest dziewczyną, a nie chłopcem (jak u Kiplinga), nie przeszkadza mi zmiana optyki widzenia świata – choćby podoba mi się wykreowany przez prostą scenografię i wizualizacje świat przedstawiony, ogarnięty katastrofą klimatyczną. Problem mam tylko z tym, iż tańcem, ruchem nie da się opowiedzieć tak skomplikowanej historii.

Autor spektaklu łączy więc narrację słowną z choreografią, animacją i muzyką, atakuje wszystkie zmysły widza. Dochodzi do przebodźcowania. Narracja ruchowa nie jest skoordynowana z tekstami z offu, tancerze udający zwierzęta (raz lepiej, raz gorzej) są zbyt łopatologiczni (przypominają mi działania wrocławskich mimów sprzed dwudziestu lat), dramaturgia spektaklu w drugiej części siada, mnożą się zakończenia…

Co pozostaje? Kilka olśniewających sekwencji tanecznych. To artyści najwyższej próby, perfekcyjni technicznie, nasyceni emocjonalnie. Chciałbym ich podziwiać bez tej paplaniny zza kadru, bez tych dosłownych animacji, bez udawactwa zwierząt. Wystarczyłaby mi muzyka i taniec.

„Spectrum 03”:

Diana Cristescu – „Sandcastle”
Giorgio Tinari – „Impr3vu”
Kallum Connor Morris – „Cognition”
Alan Nascimento – „Iorojá”
Anna Gumna – „Cienie”
Massimiliano Romano – „Echi di Potere”
Sergio Chinnici – „Anomalia”
Iannis Teirlijnck – „Groeien”

Kostiumy – Chiara Rauro, Julia Korbańska
Światła – Asuka Moriuchi, Manuel Sanchez Cirbian, Wiktor Kuźma
Zdjęcia, obrazy wideo – Hikaru Kasai

Premiera 20 marca 2025, Teatr Wielki w Poznaniu

Idź do oryginalnego materiału