Przed śmiercią Jankowska-Cieślak unikała ludzi. Miała ku temu dobry powód

pomponik.pl 2 dni temu
Zdjęcie: pomponik.pl


We wtorek, 15 kwietnia, media obiegła smutna wiadomość. W wieku 74 lat zmarła Jadwiga Jankowska-Cieślak. O śmierci aktorki poinformowała agencja, która z nią współpracowała. Ostatni raz kobieta była widziana na ekranie kilka lat temu. W minionym czasie wyraźnie wycofała się z życia publicznego, a wręcz wyraźnie stroniła od ludzi. Miała ku temu swoje powody...


Nie żyje Jadwiga Jankowska-Cieślak. Miała 74 lata


Jadwiga Jankowska-Cieślak uchodziła za jedną z najlepszych polskich aktorek. Na dużym ekranie debiutowała w 1972 roku w filmie Andrzeja Wajdy. Jako wówczas 21-latka znakomicie poradziła sobie z wymagającą emocjonalnie rolą skomplikowanej Magdy. Dekadę później cieszyła się już ze Złotej Palmy w Cannes, którą otrzymała za "Inne spojrzenie" Károly'ego Makka.Reklama
W ciągu trwającej ponad pół wieku kariery gwiazda zapisała się w pamięci kinomanów dzięki udziałowi w takich tytułach jak "Pani Bovary to ja" Zbigniewa Kamińskiego, "Znikąd donikąd" Kazimierza Kutza, "Szczęśliwy człowiek" Małgorzaty Szumowskiej czy "Rysa" Michała Rosy.


Telewidzowie najlepiej kojarzą ją prawdopodobnie z seriali "Jan Serce" czy "Polskie drogi", gdzie zagrała u boku Kazimierza Kaczora, Karola Strasburgera, Bronisława Pawlika, Teresy Lipowskiej i Joanny Szczepkowskiej.
Aktorka, która wielokrotnie pojawiała się również na deskach teatralnych, na potrzeby małego i dużego ekranu wykreowała około 60 postaci. Ostatni raz można było zobaczyć ją przed dwoma laty w "Warszawiance" z Borysem Szycem w roli głównej.
Przed śmiercią Jankowska-Cieślak unikała jednak błysku reflektorów, a choćby kontaktu z ludźmi jako takiego. Wiadomo, co za tym stało.


Przed śmiercią Jankowska-Cieślak unikała ludzi. Miała ku temu dobry powód


Wbrew podejściu wielu innych osób, których właśnie to przyciąga do branży rozrywkowej, pani Jadwiga uważała popularność za największą wadę i nieprzyjemny skutek uboczny aktorstwa.
"Gwiazdorska otoczka jest najbardziej męczącą stroną tego zawodu" - mówiła w rozmowie z Plejadą.
Nic dziwnego, iż po spektaklach zawsze "uciekała" do domu. Tam zresztą czekały na nią o wiele ciekawsze rzeczy niż czerwony dywan i pozowanie fotoreporterom.
"Żeby stać i się pięknie uśmiechać? To nie dla mnie. Zawsze mam dużo rzeczy do zrobienia, pieski czekają, kolejka książek, od których najchętniej w ogóle bym się nie odrywała, ogrodem trzeba się zająć, z dziećmi spotkać… Nie mam czasu błyszczeć" - wyznała z rozbrajającą szczerością.
Z jej słów łatwo wywnioskować, iż była raczej samotniczką.
"Po prostu nie jestem duszą towarzystwa. Stoję sobie raczej z boku, nikomu się nie narzucam. Tak jest mi dobrze, lubię własne towarzystwo" - powiedziała w wywiadzie.
Czas spędzała chętniej ze zwierzętami (opiekowała się trzema psami) niż ludźmi.
"(...) Z ludźmi różnie bywa, a psy nigdy nie zawodzą" - kwitowała.


Osiągnęła zawodowy sukces, ale jej życie osobiste nie było usłane różami. Długo nie mogła się z tego otrząsnąć


Na wycofanie artystki z pewnością wpłynęły też przykre doświadczenia osobiste. W ciągu trzech lat aktorka pożegnała bowiem trzech ważnych w jej życiu mężczyzn: ukochanego męża, Piotra Cieślaka, i dwóch braci. Wszyscy zmarli wskutek poważnej choroby.
"Przyglądałam się, jak najbliższy mi człowiek znika, i nic nie mogłam zrobić" - mówiła w wywiadzie dla "Pani".
Jankowska-Cieślak długo nie mogła pozbierać się po odejściu ukochanego w 2015 roku. Przez pewien czas mieszkała wraz z dziećmi i ich rodzinami w domu w podwarszawskim Józefowie.
"Nikomu tego nie życzę. To trudne do pojęcia, okropne. Nieakceptowalne. Nie wiadomo, jak potem żyć" - wyznała portalowi Onet Kultura.
Zobacz materiał promocyjny partnera:Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.
Zobacz też:
Idź do oryginalnego materiału