Adam Ferency przeżył śmierć kliniczną i wyjątkowo szczerze dzieli się tym dramatycznym doświadczeniem. Aktor wyklucza doznania mistyczne, znane z opowieści o umieraniu – w jego odczuciu nie było żadnych „kolorowych tuneli”. Co naprawdę czuł i jak wyglądała ta granica życia?
Moment śmierci klinicznej – co powiedział Ferency
W najnowszym wywiadzie Adam Ferency ujawnił, iż przeszedł śmierć kliniczną. To poruszające doświadczenie, którym zdecydował się podzielić publicznie, rzuca inne światło na znane z relacji innych historie „życia po życiu”. Aktor nie zdradził dokładnych szczegółów medycznych, ani miejsca, w którym doszło do tego zdarzenia, ale jasno dał do zrozumienia, iż był to moment graniczny. Jego wyznanie nabiera jeszcze większej wagi w kontekście faktu, iż temat śmierci wciąż bywa w Polsce tematem tabu – zwłaszcza wśród osób publicznych.
ZOBACZ TEŻ: Był od niej dwukrotnie starszy, urodziła mu córkę. Romans z Adamem Ferencym odebrał Patrycji Soliman karierę i reputację

„Żadnych kolorowych tuneli” – czym zaskoczył aktor
Adam Ferency stanowczo zaprzeczył, jakoby towarzyszyły mu jakiekolwiek mistyczne wizje. W jego relacji nie było typowego „tunelu światła” czy spotkania z bliskimi zmarłymi – obrazów często opisywanych w literaturze i relacjach osób, które doświadczyły śmierci klinicznej. Jego słowa: „Żadnych kolorowych tuneli” odbijają się echem wśród fanów i mediów. W dobie popularności duchowych narracji, szczere i pozbawione romantyzmu wyznanie aktora porusza i zaskakuje.
Znaczenie szczerych wyznań – dlaczego ta historia porusza
Wyznanie Ferencego nie tylko burzy stereotypy na temat śmierci klinicznej, ale również otwiera przestrzeń do szczerej rozmowy o śmierci, bólu i ludzkich doświadczeniach. Aktor nie sili się na sensację – jego relacja jest chłodna, rzeczowa, a przez to jeszcze bardziej przejmująca. Publiczne przyznanie się do przeżycia tak dramatycznego momentu zdejmuje z tematu umierania otoczkę tajemnicy i mistycyzmu.
"Jak otworzyłem oczy, widzę, iż żona przy mnie siedzi, ja się świetnie czuję. Mówię do niej: która godzina? A ona mówi, iż piąta rano. Ja na to: cholera jasna, mam o 10 próbę. Ona tak na mnie popatrzyła, wtedy zobaczyłem, iż jestem przywiązany, podłączony pod jakieś aparaty, powiedziała z czułością: nie dzisiaj. I wyszła. Pomyślałem wtedy sobie: rany boskie, chyba miałem zawał" mówił w podcaście "Gdy nikt nie patrzy".
CZYTAJ TEŻ: Adam Ferency szczerze o nałogu. „Trzykrotnie mnie wyrzucano ze szkoły”
Śmierć kliniczna w mediach – jak aktor zareagował publicznie
Choć nie podał żadnych szczegółów dotyczących miejsca czy czasu tego wydarzenia, to sama decyzja o ujawnieniu doświadczenia śmierci klinicznej w wywiadzie sugeruje gotowość do mierzenia się z tematem publicznie. Adam Ferency znany jest z bezkompromisowości i odwagi w poruszaniu tematów trudnych – również tym razem nie zawahał się mówić wprost o czymś, co wielu wolałoby przemilczeć. W jego wypowiedzi nie ma ani patosu, ani taniej sensacji – jest za to głęboka osobista prawda.
Czego możemy się nauczyć z tej historii?
Doświadczenie Adama Ferencego pokazuje, iż śmierć kliniczna może mieć wiele twarzy – nie zawsze jest zgodna z popularnymi wyobrażeniami. Jego wyznanie to sygnał, iż nie każdy „po drugiej stronie” widzi światło i spokój. Być może dla niektórych prawda jest prostsza i bardziej surowa – bez symboliki, ale nie mniej prawdziwa. Ferency, jako osoba publiczna, dzieląc się tym przeżyciem, daje przykład odwagi i autentyczności, a także otwiera przestrzeń do bardziej zniuansowanej rozmowy o śmierci – również tej „niedokończonej”.
Źródło: Plejada, "Gdy nikt nie patrzy"