"Gaucho Gaucho": we własnym rytmie, na własnych zasadach
Żyją w taki sposób od zawsze. We własnym rytmie i na własnych zasadach. Celebrują prostotę życia, które nie jest zakłócone wszechobecnym szumem i zgiełkiem. Robią na co dzień coś, za co mieszkańcy zachodnich państw płacą ogromne pieniądze - upajając się strefami ciszy w wymyślnych SPA i słuchając śpiewu ptaków w agroturystyce, gdzie można choćby pogłaskać kucyka.
Dla kowbojów "Gaucho Gaucho" harmonia życiowa jest czymś innym. Film Michaela Dwecka i Gregory'ego Kershawa pozwala nam zajrzeć do ich rzeczywistość. Na tyle, ile oni sami pozwolą, byśmy dostrzegli w ich egzystencji inspirację do zmiany naszej.Reklama
Nie jest dla mnie zaskoczeniem, iż opowieść o kowbojach i kowbojkach z gór północno-zachodniej Argentyny osiągnęła kinowy sukces. Przecież kochamy historię ranczerów, którym wolność daje galop na koniu na prerii i egzystencja zgodna z prawami natury. Świat Taylora Sheridana zwany "Yellowstone" jest tego najlepszym dowodem. Gauchos nie są jednak częścią, ani tym bardziej symbolem wolności rozumianej po jankesku. To inna Ameryka. Południowa, ale też górska. Odrębna. Argentyńscy kowboje prowincji Salta nie mają wielkiej libertariańskiej idei, bronionej spluwami kowbojów z Ameryki Północnej. Oni bronią swojej tradycji codziennymi i zdawałoby się przyziemnymi czynnościami. Wypasanie zwierząt, konne eskapady, noszenie manualnie robionych ubrań - to wszystko to coś więcej niż tylko prostota życia. To jest jego istota.
"Gaucho Gaucho": chwila ciszy i zwolnienia w pędzącym świecie
Twórcom zajęło dwa lata nakręcenie epizodów z życia gauchos i zbudowanie z ich rozmów, codziennych czynności czy też rozrywki (gra w karty, ale też rekonstrukcja szkieletu martwego zwierzęcia) obrazu społeczeństwa oderwanego od pędu współczesności. Społeczeństwa, gdzie ojciec uczy syna ostrzyć nóż na kamieniu, a nie tego, jak posługiwać się telefonem.
Śledzimy kilku bohaterów, których losy dają nam obraz ducha i mentalności tej wspólnoty. Nie jest wcale ona tak bardzo różna od naszej, choć tutaj dzieci dają znaki dymne rodzicom, by zapewnić, iż bezpiecznie gdzieś dojechały. Niemniej jednak natura ludzka jest wszędzie w swoich fundamentach taka sama, co pozwala nam przejrzeć się w "egzotycznych" gauchos. Jedną z bohaterek jest chcąca zostać gaucho nastolatka, buntująca się w szkole przeciwko... mundurkom! Inny bohater szuka duchowego pocieszenia u księdza i szamana. Nad wszystkim unosi się Kondor, który również jest jednym z bohaterów tej powoli płynącej opowieści.
Michael Dweck i Gregory Kershaw w "Truflarzach" opowiedzieli o zanikającej umiejętności poszukiwania trufli w górach Piedmontu. Wywąchiwane przez psy trufle trafiały potem na stoły najdroższych restauracji z gwiazdką Michelin. W "Gaucho Gaucho" filmowcy opowiadają o świecie jeszcze bardziej oderwanym, ale może dzięki temu mającym szansę na przetrwanie w swojej formie. Specyficznej i wcale nie "anachronicznej", i nie z tego świata.
Ci gauchos mają choćby swojego DJ-a i radiowca od zapowiadania rodeo oraz bawienia kowbojów na dyskotekach, gdzie wybrzmiewają cudowne południowoamerykańskie rytmy, którymi ten film jest też przepełniony. Santino to moja ulubiona postać filmu. Filmu, który mnie wyluzował, uspokoił i wprowadził w kontemplacyjny nastrój. Czego chcieć więcej w pędzącym świecie z przebodźcowaniem na każdym kroku?
7/10
"Gaucho Gaucho", reż. Michael Dweck i Gregory Kershaw, Argentyna, USA 2024, dystrybutor: M2Films, premiera kinowa: 6 czerwca 2025 roku.