Przebacz mi, jeżeli potrafisz, przyjaciółko

newskey24.com 19 godzin temu

Przepraszam, jeżeli potrafisz, przyjaciółko

Wcisnęła się z trudem do przepełnionej marszrutki i od razu zajęła wolne miejsce, zanim ktoś inny je zajął. Dzień nie zaczynał się dla niej dobrze zepsuła się suszarka, mąż narzekał, iż jajecznica się przypaliła. Nie zjadła śniadania, wybiegła z domu i pobiegła do pracy.

Zwykle jeździła do pracy z mężem, akurat po drodze, ale od trzech dni jego samochód był w warsztacie. Długa droga, więc odwróciła się do okna i patrzyła na migających ludzi, domy

Coś ją niepokoiło, sama nie wiedziała co. Nagle poczuła czyjeś przenikliwe spojrzenie z boku. Odwróciła głowę i natknęła się na znane szare oczy. Patrzył na nią Romek, jej pierwsza i nieszczęśliwa miłość. Uśmiechał się.

Cześć powiedział, siedzieli prawie obok siebie, tylko wąskie przejście ich dzieliło. Od razu cię poznałem, prawie się nie zmieniłaś.

Cześć. Naprawdę nie spodziewałam się ciebie zobaczyć odpowiedziała.

Jak się masz? zapytał.

Normalnie odparła. A ty?

Bardzo chciała usłyszeć, iż u niego źle, iż żona go zostawiła, coś w tym stylu. Ale zamiast tego usłyszała:

U mnie wszystko dobrze. Żona pracuje, syn skończył studia i pojechał nad morze odpocząć. Chciał coś jeszcze dodać, ale spojrzał przez okno i zerwał się: Przepraszam, mój przystanek. Wysiadł z marszrutki i pomachał jej przez okno, zanim zniknął jej z oczu, a autobus pojechał dalej.

Lila siedziała pod wrażeniem, w kółko powtarzając jego słowa w myślach. To nieprawda, iż prawie się nie zmieniła. Kiedyś była szczupłą dziewczyną, teraz była czterdziestoletnią kobietą z lekką nadwagą, ale nie przesadnie. Mimo wszystko miło jej było usłyszeć komplement od Romana.

Serce biło jej nieregularnie ileż marzyła o tym spotkaniu. Oczywiście, wyobrażała sobie siebie jako bogatą i spełnioną, a jego jako nieszczęśliwego i żałosnego. On też nie był już szczupłym chłopakiem, tylko statecznym mężczyzną z łysiną, ale spojrzenie miał to samo i wcale nie wyglądał na żałosnego.

No właśnie, musiałam go dzisiaj spotkać myślała. I tak już od rana dzień nie najlepszy

Jechała dalej, rozmyślając o tym przelotnym spotkaniu.

Po co mi to było? Tylko duszę zamąciło. Po co mi zesłało to spotkanie?

Przypomniały się jej nie w porę ich romantyczne randki, polne kwiaty, które jej dawał, pocałunki i przysięgi. Ale w tej chwili dojechała na swój przystanek, wysiadła i gwałtownie poszła do pracy.

Dzień w pracy wydawał się nie mieć końca. Robiła wszystko byle jak, myśli jej nie skupiały się na niczym.

No proszę, jak mnie wyprowadził z równowagi ten Romans myślała w drodze powrotnej.

Zaraz po wejściu do domu zadzwonił telefon:

Lila, po pracy pojadę po samochód, odbiorę go z warsztatu, jeszcze wstąpię do garażu, jedz kolację beze mnie powiedział mąż, Jarek.

Ona jednak nie była głodna. Usiadła na kanapie, włączyła telewizor, ale nic nie widziała. Myśli wróciły do wspomnień, i to tych nieprzyjemnych jak pokłóciła się z Romkiem. Wtedy wydawało się to ważne, teraz to tylko bzdura. Zobaczyła go z inną, ona mocno trzymała go pod rękę.

Lilę z Romkiem poznała Wera, jej bliska przyjaciółka. Był jej sąsiadem. Wera uważała się za ekspertkę w sprawach miłosnych, dawała Lilce rady i instrukcje. Szkoda, iż Lila wtedy nie słuchała własnego serca, tylko Werę.

Z Romkiem łączyła ją prawdziwa miłość. Pierwsza, nieznane i intensywne uczucie. To uczucie popychało ją do nierozsądnych decyzji. Lila była pewna, iż Romek też ją kocha czytał jej wiersze, które sam pisał, a ona słuchała, myśląc, iż nic piękniejszego nie istnieje. Wierzyła, iż tak będzie zawsze.

Pewnego dnia szli razem ulicą, przytuleni, gdy nagle napotkali jakąś kobietę. Ta, zobaczywszy ich, uśmiechnęła się i zatrzymała.

Dzień dobry powiedziała, patrząc na Lilę, a Romek zdjął rękę z jej ramienia i roześmiał się.

Cześć, mamo, skąd jesteś? dopiero wtedy Lila zrozumiała, iż to matka Romka.

Dzień dobry szepnęła Lila i się zaczerwieniła.

Od babci, trochę się rozchorowała. A wy dokąd idziecie? To musi być ta Lila?

Tak, to Lila potwierdził Romek.

Lilu, nie wstydź się tak zwróciła się do niej jego matka. Romek mi o tobie opowiadał, wiem, iż się spotykacie. Cieszę się, iż mój syn przyjaźni się z taką miłą dziewczyną.

Dziękuję odpowiedziała Lila i po raz pierwszy spojrzała na nią. Matka Romka wydała jej się miłą, spokojną kobietą.

Na początku związku z Romkiem Wera ciągle wtrącała się w ich relacje. Pewnego razu poradziła:

Lilu, musisz się z nim pokłócić, a potem pogodzić. Bo pojednanie jest najsłodsze, on cię wtedy jeszcze mocniej pokocha.

Lila według scenariusza Wery kłóciła się z Romkiem bez powodu, potem się godzili. Ale pewnego dnia pomyślała:

Nie chcę się z nim kłócić, po co mi to? Werka chyba nie wie, co mówi. Dlaczego mam jej słuchać?

Lila uwolniła się spod wpływu Wery i zaczęła budować związek po swojemu. Werze się to nie spodobało, jeszcze próbowała dyrygować przyjaciółką, ale Lila przestała ją słuchać.

Lilu, widzę, iż sama sobie radzisz w miłości. No cóż, uważaj, żebyś nie żałowała ale Lila zignorowała te słowa.

Minął czas. Nadszedł dzień urodzin Lili, czekała na Romka, a on nie przyszedł. Zamiast niego pojawiła się Wera.

Wszystkiego najlepszego, przyjaciółko! Czekasz na Romka? Nie przyjdzie. Jego matka powiedziała, iż wyjechał na wieś do babci, bo zachorowała. Potrzebna tam pomoc, mieszka sama, trzeba palić w piecu, nosić drewno i wodę. Nie wiadomo, kiedy wróci.

Wtedy nie było komórek, więc Lila nie mogła tego sprawdzić, uwierzyła Werze.

Minął tydziePo latach zrozumiała, iż to nie przypadek, iż spotkała Romka i usłyszała słowa Wery ta przeszłość, choć bolesna, ukształtowała jej dzisiejsze szczęście.

Idź do oryginalnego materiału