Prowadzi własną stajnię, stworzyła na Mazurach raj na ziemi! Tak mieszka Karolina Ferenstein-Kraśko

viva.pl 4 godzin temu

Bez magicznego Gałkowa nie ma Mazur. Rozległe tereny zielone, bliskość Krutyni i raj dla koni. To właśnie tak na co dzień mieszka Karolina Ferenstein-Kraśko, jej mąż Piotr, dzieci i rodzice. Niedawno odwiedziliśmy to miejsce z kamerą VIVY.pl. Jego niezwykłą historię oraz miłość właścicieli do zwierząt czuć na każdym kroku.

Mazurski dom Karoliny Ferenstein-Kraśko. Ma też własną stajnię!

Choć nie wszyscy o tym wiedzą rozdział życia Karoliny Ferenstein-Kraśko związany z Mazurami zaczął się, kiedy była małą dziewczynką. „Mój przyjazd do Gałkowa miał miejsce, gdy miałam wtedy 11 lat. Do dzisiaj pamiętam, iż była to jesień, zmrok i jechaliśmy taką bardzo błotnistą drogą. Padał deszcz i dopiero na końcu wsi widać było domek na wzgórzu. To był właśnie nasz dom, nasze miejsce”, opowiada VIVIE.pl Karolina i dodaje, iż pomysł, by osiedlić się właśnie tutaj, należał do jej mamy i taty.

W Gałkowie jesteśmy od 38 lat. To było wielkie marzenie moich rodziców. Oni sprzedali wszystko, co mieli w Warszawie – czyli mieszkanie na Ursynowie. Mama i tata to byli wtedy takie dzieci-kwiaty, nie do końca przygotowani na to, co ich spotka na Mazurach. Moja mama intelektualistka, pisała wiele książek, wykładowca na SGGW, a tata z kolei sportowy jeździec. No i ta zmiana w życiu i przeprowadzenie się na Mazury do Gałkowa to było ich pragnienie, które zaczęło zupełnie inną historię i w moim życiu”, słyszymy.

Bohaterka naszego materiału wideo zaprosiła nas też do wnętrza swojego domu. „Tutaj spędzamy czas po treningach i tak się też złożyło, iż miejsce, w którym żyjemy - teraz to się wydaje romantyczny budyneczek - to była kiedyś stajnia. Było tu sześć boksów i mieszkały tu konie, a myśmy to zaadaptowali na taką przestrzeń dla nas”, podkreśliła Karolina i przywitała się z ukochany pieskami leżącymi w progu domostwa. „One pilnują nie tylko wejścia, ale i nagród za zawody jeździeckie.To nie są tylko moje puchary. To też są puchary moich dzieci, mojego taty, naszych zawodników. I to jest oczywiście tylko drobna część, bo się po prostu tutaj wszystkie nie zmieściło”, usłyszeliśmy przed kamerą VIVY.pl.

Po odwiedzeniu stajni, poznaniu koni Karoliny Ferenstein-Kraśko i dowiedzeniu się, jakie historie kryją się za jej pamiątkami rodzinnymi, odeszliśmy kawałek dalej...

OBEJRZYJ TEŻ: Pisali, iż Taniec z gwiazdami był testem dla jego związku. To żona uratowała go w kluczowym momencie

Na jednej z łąk coraz wyraźniej było widać przepiękny dom. Dom, w którym niedługo Karolina zamieszka z mężem i dziećmi. Budowa trwa od kilku lat. „Ciągle coś się dzieje, iż dom schodzi na dalszy plan i jak jest jakiś budżet, to wygrywa dach nad stajnią albo jakieś inne historie. Trochę ta nasza budowa jeszcze trwa, ale postanowiłam się tym nie stresować, dać sobie czas. Na pewno w końcu kiedyś się uda".

Dzieci Karoliny i Piotra mają kilka marzeń związanych z tym domem. Pod jedno z nich planowany jest cały układ budynku. „Przed urodzeniem dzieci wydawało mi się, iż w moim życiu będą się liczyć tylko konie i sport, ale jak założyłam rodzinę, to cały świat przewraca się do góry nogami. I tak oto dom postawiony jest w miejscu, o którym marzył mój średni syn. Zawsze mi mówił, iż pragnie mieszkać tak, żeby móc wyskoczyć przez okno, wsiąść na konia i pogalopować w dal. Chciał mieć konie zaraz pod domem, no i tak właśnie będziemy mieli”, opowiada nam właścicielka stadniny w Gałkowie.

Dziękujemy za gościnę, a Was zapraszamy do obejrzenia całego materiału VIVY.pl.

View oEmbed on the source website
Idź do oryginalnego materiału