Promował loterie Buddy. Zdradza, skąd pochodziły samochody

gazeta.pl 3 godzin temu
Zdjęcie: Był twarzą loterii internetowej. Wyjawił kulisy. 'Wizerunkowo średnio to wygląda'; fot. Robert Michalski screen youtube.com/Finał loterii 911 od Stradale. Losowanie zwycięzcy Porsche 911; youtub.com/B


Robert Michalski był twarzą loterii internetowych, które działy na takiej samej zasadzie jak loterie Buddy. W najnowszym wywiadzie wyjawił kilka szczegółów dotyczących takiej współpracy.
Od kilku dni media żyją zatrzymaniem Kamila L. znanego w środowisku internetowym jako Budda. Youtuber i dziewięć innych osób otrzymało zarzuty dotyczące kierowania i udziału w grupie przestępczej. Loterie samochodowe, którymi zajmował się Budda, były organizowane przez wydawnictwo Influi Publishing, na którego czele stoją Tomasz Ch. i Adam U., którzy są jednymi z zatrzymanych. Firma organizowała m.in. konkursy prowadzone przez Buddę. Głos w sprawie zabrał ostatnio Robert Michalski, właściciel salonu samochodowego, który swoją twarzą reklamował loterie organizowane przez Influi. W rozmowie z WP Finanse przyznał, iż to, co się wydarzyło, jest dla niego ogromnym zaskoczeniem, bo wielu influencerów współpracowało z Influi Publishing. Opowiedział o tym, jak od środka wyglądały takie konkursy.

REKLAMA







Zobacz wideo Jessica Mercedes wskazała najlepiej ubrane gwiazdy. Ma radę dla prezydentowej



Był twarzą loterii internetowej. Wyjawił, skąd pochodziły auta, które można było wygrać
Robert Michalski ma nie tylko salon samochodowy Stradale Classics, ale udziela się także w mediach. Jest m.in. jednym z bohaterów programu TVN Turbo "Zawodowi handlarze". Michalski był zaangażowany w dwie loterie, w kwietniu i maju 2024 roku. Tak jak w przypadku loterii Buddy, aby wziąć udział w losowaniu, trzeba było kupić dedykowany e-book, który dany twórca zaangażowany do współpracy "wypełniał" treścią. Po nabyciu publikacji można było wziąć udział w losowaniu nagród takich jak m.in. samochód Porsche 911, którego łączna wartość wraz z dodatkami na opłacenie podatków przekroczyła milion złotych. E-booków w ofercie było kilka i te najdroższe zawierały w sobie największą liczbę losów, co oczywiście zwiększało szansę na wygraną. Np. w wersji za 39 zł były dwa losy, a za 199 zł było ich już 20.



Michalski w rozmowie z portalem WP Finanse powiedział, iż firma Influi sama się do niego zgłosiła z propozycją podjęcia współpracy, tak jak robiła to m.in. w przypadku popularnych youtuberów. Zapewniano go, iż wszystko jest legalne, firma ma wszelkie niezbędne pozwolenia i organy państwowe wyraziły zgodę na organizowanie tego typu loterii. Co ciekawe, mimo iż Michalski ma swój salon samochodowy, to auta, które można było wygrać w loterii, zostały zapewnione przez organizatora.
Influencer czy popularna osoba w takich przypadku była jedynie "twarzą" loterii i zachęcała innych do kupna e-booków zawierających losy. Michalski w rozmowie z WP Finanse przyznał, iż udział w loterii był dla niego sposobem na dodatkowe źródło dochodu. Podkreślił, iż z jego strony wszystko było organizowane zgodnie z prawem. - My ze wszystkich swoich działalności rozliczaliśmy się sumiennie. Nigdy nie dopuściliśmy się żadnych nieprawidłowości. Odprowadzaliśmy podatki, zarówno dochodowy, jak i VAT, więc ja się niczego nie boję. Natomiast sytuacja jest, jaka jest. Wizerunkowo średnio to wygląda - podkreślił właściciel salonu samochodowego.



Ekspertka od obsługi prawnej loterii. "Kontrole nie wykazały nieprawidłowości"
Na temat loterii wypowiedziała się także dr Beata Wentura-Dudek, która jest ekspertką ds. obsługi prawnej loterii. Dudek podkreśliła, iż loterie były wcześniej kontrolowane i nie wykazano żadnych nieprawidłowości. "Tych loterii jest sporo, na tym modelu loterii bazuje również wiele innych firm w całej Polsce. Loterie organizatora (wydawnictwa Influi Publishing - red.) były wcześniej kontrolowane przez Urząd Celno-Skarbowy, przeprowadzone kontrole nie wykazały nieprawidłowości" - podkreśliła ekspertka w rozmowie z portalem money.pl.
Idź do oryginalnego materiału