Piotr Polk zdobył popularność niedługo po ukończeniu szkoły teatralnej. Grał w takich produkcjach jak "Matki, żony i kochanki", "Plebania" czy "Codzienna 2 m. 3". Szczególną sympatię widzów zdobył jako inspektor Orest Możejko w serialu "Ojciec Mateusz", gdzie od 2008 roku wciela się w szefa sandomierskiej policji. Jego charyzma i talent sprawiły, iż stał się jednym z ulubieńców polskiej publiczności.
Piotr Polk: rozwija się aktorsko od 40 lat
W tym roku aktor ma spory powód do świętowania. Aktor obchodzić będzie okrągłą rocznicę pracy w swoim wymarzonym zawodzie. Czego nauczył się podczas tych 40 lat artystycznej działalności?Reklama
"Przede wszystkim pokory. 40 lat w tym zawodzie nauczyło mnie, iż nie wszystko w nim musi być takie, jakie sobie wymarzyliśmy czy zaplanowaliśmy. Jest tak samo nieprzewidywalne jak życie. I bardzo dobrze. Moim zdaniem musi być jakaś równowaga między rzeczami, które nam pięknie wyszły i tymi nieudanymi, z różnych powodów. W jakimś momencie swojej kariery musimy złapać sens tego, co robimy. Zaryzykować w swoich wyborach i nie bać się ewentualnych porażek, bo to one uczą najwięcej, nie sukcesy" - mówił w rozmowie dla Plejady.
Aktor jest już świadomy sposobu funkcjonowania branży. Niegdyś jednak, jak większość artystów, marzył o szybkiej sławie, poklasku i świetle reflektorów. Teraz wie już, iż laury są jedynie krótkimi chwilami, okupionymi ciężką, wytrwałą pracą oraz gotowością do podejmowania nowych wyzwań.
"Byłem młody, w gorącej wodzie kapany, chciałem, żeby wszystko się potoczyło po mojej myśli, gwałtownie i pięknie. Dobry film, czerwony dywan, dużo światła i już jestem tam, gdzie chciałem być. Niestety, w moim przypadku tak nie było. Do wszystkiego musiałem dojrzeć, dojść ciężką pracą, a nie łutem szczęścia i przypadku. Kiedy już poznałem szerokość tego czerwonego dywanu i ilość reflektorów skierowanych na siebie, zdałem sobie sprawę, iż trwa to jedynie piękną, krótką chwilę. Dywan się kończy, światła gasną i zaczyna się kolejna ciężka praca i wyrzeczenia" - wyznał podczas tego samego wywiadu.
Piotr Polk o zmaganiach z chorobą. "Wpadłem w panikę"
Piotr Polk cierpiał z powodu przewlekłej choroby nerek i musiał zdecydować się na przeszczep. Wydarzenia związane z chorobą wpłynęły na jego percepcję świata:
"Ta sytuacja sprawiła, iż trochę inaczej zacząłem patrzeć na swoje życie, na to, co robię i doceniać, iż poza aktorstwem pozostało życie, które jest dużo cenniejsze od tego, które tworzymy w pracy. Jestem zwolennikiem teorii, iż w życiu zawsze wszystko jest po coś. [...] Choroba nie zabrała mi nadziei, apetytu na życie. Wręcz przeciwnie. Bardziej mi to życie pokolorowała i pokazała, co jest naprawdę ważne".
Informacja o znalezieniu dawcy początkowo byłą dla niego szokiem i wywołała wiele obaw. Ostatecznie jednak wszystko poszło po jego myśli; teraz cieszy się każdym dniem i nowymi szansami.
"Kiedy zadzwonił telefon, iż jest dawca, nie wiedziałem, co mam myśleć, co zrobić, jak się zachować i jakie mają być następne moje kroki. Wpadłem w panikę. Dziwne, prawda? Coś, na co czekasz, czego pragniesz, staje się dla ciebie szokiem. [...] To jest ryzyko. Ale to doświadczenie bardzo mnie wzmocniło. Dzisiaj wielu rzeczy znacznie mniej się boję niż kiedyś" - opowiadał Plejadzie.
Światopogląd aktora uległ znacznej zmianie. Polk stara się nie myśleć zbytnio o przyszłości czy przeszłości, ponieważ jest świadomy, iż pewnych rzeczy nie da się zmienić ani przewidzieć. Najważniejsze jest dla niego to, co dzieje się tu i teraz:
"Powiem szczerze: jeżeli chodzi o wczoraj — przestało mnie ono interesować, bo to było i tego się już nie zmieni. jeżeli chodzi o jutro — nie nadaję mu jakiejś ważności, bo nie wiem, co mi przyniesie. To, co jest najważniejsze w życiu człowieka, to dzisiaj. I to dzisiaj dla mnie jest inne niż kiedyś. [...] Budzę się i cieszę z kolejnego dnia, który otrzymałem. Nie rozliczam się z błędów, które popełniłem w życiu, bo tego nie zmienię, a jutra nie znam. W dzień, kiedy dostałem diagnozę, dobrze się czułem. Pół dnia wystarczyło, żeby całe moje życie przekręciło się o 180 stopni".
Zobacz też: Na parkiecie robi się tłok. Popularny dziennikarz dołącza do tanecznego show