Problem Toma Bombadila z The Rings of Power jest głęboki

cyberfeed.pl 1 dzień temu


Tom Bombadil nie jest w pełni poznawalny. Tak został mi przedstawiony, komuś, kto dawno temu, jako dziecko, przeczytał książki Władcy Pierścieni i od tamtej pory głównie zajmował się bombadilizmami za pośrednictwem przyjaciół lepiej zorientowanych w świat Tolkiena. Ale to, co o nim wiedziałam, pokochałam: doceniał dowcip i fantazję; tutaj na dobry czas i na długi czas; zupełnie niezainteresowany szerszym obrazem Śródziemia ani poszukiwaniem jakiejkolwiek (większej) władzy nad nim. Podobnie jak One-Punch Man przed nim (żartuję, żartuję, wiem, iż czas Bombadila sięga wstecz, prawdopodobnie, do czasów sprzed samych Valarów, i również 1954), Bombadil był zbyt mocny i niedostatecznie stymulowany.

Wiedziałem, iż Pierścienie Mocy nie robiłbym czystego Bombadila — nawet Peter Jackson wiedział, iż to niemożliweW wywiadach przed premierą drugiego sezonu showrunnerzy wyrazili, iż ich Bombadil byłby „o 5 lub 10%” bardziej przydatny niż czytelnicy postaci byli zaznajomieni. Słyszałem zawodzenia wielu osób w mojej rozszerzonej sieci drzew, a fani fantasy krzyczeli, iż to przeczy celowi Toma „Sitting This One Out” Bombadila. Ale byłem skłonny przyznać serialowi trochę miejsca na paradę. W końcu serial z pięciosezonowym planem eksploracji rozległego świata Śródziemia powinien być w stanie wprowadzić dziwny, półbezsensowny epizod celebryty, na który trylogia filmów nie miała czasu.

Ale po dwóch odcinkach Bombadila muszę powiedzieć: to nie był Bombadil, jaki mi obiecano.

Na początek chciałbym się spierać, jak bardzo Tom Bombadil jest (lub nie jest) obojętny i głupi. Pierścienie Mocy. Z pewnością ma swój sposób, ale jego logika nie jest aż tak trudna do zrozumienia, ani choćby aż tak szalona. Jest po prostu pomocna, choć trochę powściągliwa.

Co prowadzi mnie do być może głównego problemu: Ten człowiek jest o wiele bardziej użyteczny niż się spodziewałem, od 5 do 10%. Nie tylko mnie popycha. Nieznajomy w stronę wielu pomocnych miejsc roztargnionymi lub z błyskiem w oku; sadza go w kuchni, karmi tekstami Gandalfa i mówi mu, iż to jest droga do jego przeznaczenia. Przynajmniej patrzymy na fajne 27%, i to zanim weźmiemy pod uwagę pozaekranowy reżim treningowy, który Bombadil najwyraźniej prowadzi dla najsłynniejszego czarodzieja w serialu.

Tak jak wiele Pierścienie Mocymożesz przedstawić argument, iż to nie jest świetna adaptacja Tolkiena. Ale myślę, iż problemy są bardziej fundamentalne. Bombadil, którego mi obiecano, był głupcem, który odrzucił wezwanie; równie dobrze mógł być samą naturą lub tajemniczym bogiem wyrwanym z innego fikcyjnego świata, wspaniałym, ale obojętnym na twoje osobiste położenie. Był człowiekiem, mitem, legendą, który istniał poza czasem, przestrzenią i niedogodnościami fabuły. Pierścienie MocyNatomiast Bombadil ma niefortunną cechę czując całkowicie jego historię. Może go tam nie być aby doprowadzić Nieznajomego do jego „losu” lub zobaczyć, co się stanie z pierścieniami po drugiej stronie drogi, ale zdecydowanie pasuje do opowieści, w której występuje: jest słabo napisany, odrobinę zbyt ponury i o wiele bardziej zainteresowany rozwojem fabuły niż swoją postacią.

To prawda, iż ​​to nie jest Bombadil, jakiego wyobrażał sobie Tolkien. I dałbym im pobłażliwość, żeby zmienić postać, gdyby to było Pierścienie MocyBombadil był serwowanie historii w ten sposób miałbyś nadzieję, iż kilka poprawki adaptacyjne byłby — od 5 do 10% bardziej użyteczny, ale nie mniej tajemniczy lub niezainteresowany pomimo jego rosnącego znaczenia. Ale zamiast tego wycofuje się w szerszy świat, w służbie potrzeb złego pisania a nie zachcianki i kaprysu.



Source link

Idź do oryginalnego materiału