PRAYING MANTIS - Defiance (2024)

powermetal-warrior.blogspot.com 1 tydzień temu


Ostatnie płyty brytyjskiego Praying Mantis to była prawdziwa uczta dla maniaków hard rocka czy AOR. Choć już band za wiele z heavy metalem nie ma do czynienia, to jednak jakość i doświadczenia zawsze przemawia za tym zespołem. To już w tej chwili troszkę inna formacja, ale nigdy nie zawodzą i za każdy razem stają na wysokości zadania, kiedy przychodzi do stworzenia nowego materiału. Band działa już ponad 50 lat i to jest piękny wynik, a jeszcze piękniejsze jest to, iż wciąż grają i wydają nowe płyty. "Defiance" to 13 album w bogatej dyskografii zespołu. Czyżby konkurencja dla tegorocznego Magnum?

Płyty mają wiele wspólnego ze sobą. Ta brytyjska maniera, ten klimat daje o sobie znać. Na "Defiance" też jest lekko, klimatyczne, z nutką romantyczności i finezji. Dominują patenty AOR, znacznie mniej jest jakiegoś hard rockowego szaleństwa. Ma to swój urok. Band może działać cuda, bo na podkładzie od paru ładnych lat jest John Cuijpers, którego niesamowity talent często ubarwia płyty Arjena Lucassena. Pojawił się choćby w Star One, czy w świetnym Supersonic Revolution. Prawdziwy hard rockowy głos, który zaskakuje charyzmą, techniką i swoim ciepłem. Niesamowity wokalista. Gitarzyści Tino i Andy stawiają na pełne finezji i piękna dźwięki. Kto szuka jakieś dynamiki, zadziorności, czy hard rockowego pazura to raczej tutaj tego nie znajdzie. Okładka nawiązująca do serii Obcego, czy soczyste brzmienie to miły dodatek, a liczy się muzyka. Ta naprawdę nie jest zła.

Z mocniejszych utworów na pewno można wyróżnić otwierający "From the Start" i jakoś przypomniały mi się lata 80 czy 70. Taki klasyczny hard rock, który skupia się na wyrazistym riffie i łatwa w padającym w ucho refrenie. Lekki i przyjemny jest przebojowy "Defiance", który definiuje styl grupy i to co nas czeka na płycie. Wyraziste partie klawiszowe i nieco szybsze tempo i wkracza jeden z najciekawszych kawałków na płycie, czyli "Feelin Lucky". Skoczny, radosny i taki pozytywny kawałek, który pokazuje iż hard rock ma się wciąż bardzo dobrze. Popis wokalny John pokazuje w coverze Rainbow i "I surrender" brzmi tu wyśmienicie. Kurcze, muszę to przyznać, iż marzy mi się płyta rainbow z Johnem na wokalu. Niezwykle utalentowany wokalista. Dużo Aor i melodyjnego rocka można uświadczyć w lekkim "Never can say goodbye". Dalej mamy też nastrojowy "Give it up" czy zadziorny "Let see", który jest jednym z najciekawszych utworów na płycie. Muszą go zagrać na koncertach, bo to prawdziwa perełka.

Praying Mantis od kilku paru ładnych lat idzie drogą melodyjnego hard rocka i AOR. W tej kategorii opracowali znakomity styl, który nawiązuje do klasyki, ale jest też bardzo świeży i współczesny. Mają uzdolnionych muzyków i wysokiej klasy wokalisty. Z takim składem można działać cuda. Kolejny świetny album został stworzony i na pewno warto odsapnąć od heavy metalowego łojenia i zaznać trochę spokoju przy dźwiękach Praying mantis.

Ocena: 8/10
Idź do oryginalnego materiału