Prawda o Annie Przybylskiej ujrzała światło dzienne. Przez lata nikt nie miał o tym pojęcia

zycie.news 2 godzin temu
Zdjęcie: Anna Przybylska/YouTube @Paula Rodak


Jak przypomina serwis „Super Express”, zanim jej historia stała się opowieścią o chorobie, była przede wszystkim opowieścią o ruchu. Anna Przybylska kochała sport nie jako dodatek do życia, ale jako jego rytm — codzienny, intensywny, czasem podwójny. Gdy zaczęła gwałtownie chudnąć i tracić energię, niewielu przypuszczało, iż za zmianą sylwetki kryje się dramat znacznie bardziej złożony niż jedna diagnoza.

Niepokojące zmiany

Mało było w polskim show-biznesie osób tak autentycznych jak Anna Przybylska. Nie kreowała wizerunku, nie grała gwiazdy — po prostu była sobą. Widzowie pokochali ją za naturalność, ciepło i dystans do własnej popularności, a mimo ogromnych sukcesów na ekranie wciąż postrzegano ją jako „dziewczynę z sąsiedztwa”, z którą łatwo było się utożsamić.

Jak przypomina dziennik, choć Anna Przybylska miała za sobą trudne doświadczenia, prawdziwą stabilizację i szczęście odnalazła u boku Jarosława Bieniuka. Przez lata tworzyli zgraną parę, wychowując troje dzieci i dzieląc podobne podejście do codzienności — pełne ruchu i aktywności. Sport był dla Anny czymś naturalnym: poranny jogging, wieczorna siłownia czy basen wpisywały się w jej rytm dnia.

Z czasem jednak bliscy zaczęli dostrzegać niepokojące zmiany. Choć zawsze była wysportowana, jej sylwetka stawała się coraz szczuplejsza, a energii ubywało. Coraz częściej musiała odpoczywać, zmagała się z obniżonym nastrojem i wyczerpaniem. Przez długi czas wszystko tłumaczono intensywną pracą, stresem i wymagającą codziennością młodej mamy. Nikt nie przypuszczał, iż za niepozornym zmęczeniem kryje się coś porażająca diagnoza.

Porażająca diagnoza

Jak przypomina "Super Express", w 2013 roku Anna Przybylska zdecydowała się udać do lekarza. Przeprowadzono badania, które przyniosły przerażającą diagnozę – rak trzustki. Choć początkowo lekarze mówili o łagodnej zmianie, ostatecznie badania potwierdziły, iż był to nowotwór złośliwy.

Od chwili, gdy usłyszała diagnozę, rozpoczął się dla Anny Przybylskiej długi i wyczerpujący czas walki o życie. Przez blisko półtora roku poddawano ją kolejnym formom leczenia — od intensywnej chemioterapii po konsultacje i terapie za granicą. Bywały momenty poprawy, które dawały nadzieję, jednak choroba za każdym razem powracała ze zdwojoną siłą. Aktorka leczyła się zarówno w Polsce, jak i w Szwajcarii, korzystając z każdej dostępnej możliwości.

Odeszła 5 października 2014 roku, otoczona najbliższymi. Choć ostatnie dni były dla niej niezwykle bolesne, podjęła decyzję, która dla wielu pozostaje poruszającym świadectwem jej siły i świadomości — zrezygnowała z leków przeciwbólowych. Jak po latach potwierdziła jej mama w rozmowie z „Vivą”, Anna nie przyjmowała już morfiny, wybierając pełną obecność i kontakt z bliskimi do samego końca.

Idź do oryginalnego materiału