„Prawda”. Komedia francuska. Recenzja Skiby

angora24.pl 5 godzin temu

Uwielbiamy bowiem tę sytuację, gdy inni mają kłopoty. W tym wypadku są to problemy damsko-męskie niezbyt serio, a przecież w życiu bywa naprawdę poważnie. Tu od razu wchodzimy w konwencję teatralnej komedii granej dla zabawy. W spektaklu francuskiego autora prawda okazuje się niechcianym dzieckiem. W komicznym splocie wydarzeń mogłaby ona popsuć wszystkim zabawę. A po co zabawę przerywać, skoro jest tak fajnie. Przynajmniej dwie osoby nie mają pojęcia, o co chodzi, a pozostałe bawią się wyśmienicie.

I nagle pojawia się coś tak rzadko spotykanego w dzisiejszym świecie jak wyrzuty sumienia. Jak pisał mistrz Stanisław Jerzy Lec: „Miał sumienie czyste, bo nieużywane”. A co zrobić z takimi osobami, które mają sumienia tylko czasem używane? Używane wybiórczo? Sumienie jest jak niedźwiedź zimą. choćby gdy głęboko śpi, to jednak czasem się budzi. I niestety nigdy nie wiemy, kiedy się odezwie. choćby drobne wyrzuty sumienia potrafią być początkiem wielkich tragedii.

Nawet lekkie potknięcia potrafią doprowadzić do sporych upadków. Zabawnych perypetii, dialogów, wzajemnych oskarżeń i komedii omyłek w spektaklu nie brakuje, ale widz w pewnym momencie może doznać groźnych skojarzeń. Czyż ta pozbawiona większych ambicji sztuka teatralna nie mówi jednak czegoś groźnego o współczesnym świecie, w którym bez kłamstwa żyć nie sposób?

Czy jakakolwiek partia zdobyłaby władzę, mówiąc ludziom wyłącznie prawdę? Czy prezydent, premier, minister zasiadaliby w swoich intratnych i prestiżowych fotelach, gdyby z ich ust płynęły wyłącznie słowa prawdy? I tu przypominają się słynne słowa z „Rewizora” Gogola o tym, iż żyli w pewnym miasteczku sami łajdacy, ale w tym gronie był jeden porządny, który w zasadzie też był świnią. Jak pisał Fiodor Dostojewski w „Idiocie”: „Uczciwych było tu niewielu i prawdę mówiąc, nie ma kogo szanować”.

W „Zbrodni i karze” Dostojewski dokonuje jeszcze innej analizy społecznej, pisząc o tym, iż kłamców zawsze jest więcej i to, iż ktoś kłamie, nie jest takie straszne. Najgorzej jest wówczas, gdy kłamca zaczyna wierzyć w swoje własne kłamstwa. I bierze je za prawdę.

Z taką sytuacją mamy do czynienia w tej chwili w Polsce. Jedni uwierzyli w swoje kłamstwa i biorą je za prawdę najprawdziwszą z prawdziwych. Wartość drugich polega tylko na tym, iż kłamią mniej od poprzedników.

Kto pierwszy ginie na wojnie? Prawda. Także na tej wojnie małżeńskiej, o czym przekonamy się w wesołej atmosferze podczas spektaklu.

Idź do oryginalnego materiału