Karolina Król: Niedawno odbył się Poznań Design Festiwal. Wśród rozmaitych festiwalowych propozycji znalazła się także wystawa z zaprojektowanymi przez ciebie totemami. Czy mogłabyś o niej opowiedzieć?
Marta Szostek: Wspólnie z Matyldą Halkowicz zaprojektowałyśmy kolekcję totemów dla marki Noti. Niedawno miały swoją premierę, dlatego przyjęłyśmy zaproszenie od INTU Showroom do udziału w wystawie, na której można było zobaczyć Vivido, a także porcelanowe obiekty Magdy Pilaczyńskiej / Look at me plates. Obie kolekcje zostały zaprezentowane w przestrzeni showroomu, który również jest naszym projektem.
K.K.: Czym jest kolekcja totemów Vivido?
Materiały prasowe organizatora
M.Sz.: Noti zwróciło się do nas z prośbą o zaprojektowanie obiektów dekoracyjnych uzupełniających wnętrze showroomu na Sadybie w Warszawie. Totemy otwierają dział akcesoriów marki. Kolekcja z założenia miała być kolorową rodziną totemów i wpisywać się w charakter Noti. To był nasz punkt wyjścia – w oparciu o niego zaczęłyśmy pracę nad projektem.
Zależało nam na tym, żeby każdy z pięciu totemów miał swój własny charakter oraz gamę kolorystyczną, aby mógł wpisywać się w różne wnętrza.
Totemy są wykonane w całości z drewna. Na niektórych elementach totemów zdecydowałyśmy się użyć fornirów Alpi o pięknych wzorach, część została naturalna/drewniana, pokryta olejowoskiem, a reszta pomalowana na kolor. Wszystkie elementy pięknie wykonał w swoim warsztacie Paweł Kęsy.
K.K.: Co was wyróżnia jako studio projektowe?
M.Sz.: Lubimy, kiedy nasz projekt działa multisensorycznie, niezależnie od tego czy jest to scenografia, obiekt czy przestrzeń. Używamy szlachetnych i naturalnych materiałów, czasami upcyklingujemy, zwłaszcza w projektach scenografii, ale nie tylko. Punktem wyjścia jest dla nas to, jak człowiek będzie się czuł w kontakcie z naszymi projektami.
K.K.: Jaka jest według ciebie różnica między sztuką a designem?
Materiały prasowe organizatora
M.Sz.: Nie lubimy sztywnych rozgraniczeń. Działamy na pograniczu sztuki i projektowania, szukamy niestandardowych rozwiązań, nie ograniczamy się, łączymy różne kompetencje w naszych projektach, pozwala nam na to otwarta formuła naszego studio.
Czujemy się jednak bardziej projektantkami niż artystkami, w pierwszej kolejności myślimy zawsze o innym człowieku i spełnieniu jego potrzeb.
W tym roku podczas konferencji Impact zaprojektowałyśmy strefę dla Vogue’a Polska. Zależało nam na tym, aby ludzie bardzo dobrze czuli się w tym miejscu, mimo iż znajdowali się w przestrzeni targowej, zdehumanizowanej i opanowanej przez generyczne, systemowe stoiska. Zależało nam na stworzeniu wyjątkowej i rozpoznawalnej instalacji, jednocześnie dającej ludziom wytchnienie. Rzeczywiście tak to zadziałało – sporo osób do nas podchodziło i mówiło, iż czują się świetnie, iż scenografia jest cudowna. Taki feedback od innych ludzi był dla nas bardzo ważny.
K.K.: Czym dla ciebie jest design? Czemu wybrałaś taką ścieżkę życiową – w pewnym sensie na pograniczu sztuki i projektowania rzeczy użytkowych?
M.Sz.: Tak, to jest coś na pograniczu. Tak naprawdę totemy są pierwszym stworzonym przez nas produktem, który trafi do sprzedaży. Projektujemy też scenografię do eventów, która rządzi się swoimi prawami − można oglądać ją bardzo krótko, choć przygotowania zajmują mnóstwo czasu. Zajmujemy się także projektowaniem wnętrz, aranżowaniem wystaw…
Czemu wybrałam taką ścieżkę? Myślę, iż to spójne z tym, kim jestem. Raczej nie myślę w sposób bardzo pragmatyczny. W projektowaniu kieruję się emocjami i lubię bawić się fakturami oraz kolorami. Zawsze dotykam wszystkich materiałów.
Materiały prasowe organizatora
Prawdopodobnie właśnie dlatego ludzie dobrze się czują w naszych scenografiach. Nie projektujemy wyłącznie w oparciu o wizualizacje – najpierw musimy wszystkiego spróbować.
K.K.: Wspomniałaś wcześniej o szlachetnych materiałach – jakie surowce masz na myśli? Czym kierujesz się przy wyborze materiałów do swoich projektów? Bierzesz pod uwagę ekologiczność danego tworzywa, a może raczej większe znaczenie mają twoje indywidualne preferencje?
M.Sz.: Myślę, iż kieruję się wszystkim po trochu. Oczywiście, dbanie o środowisko też ma dla nas znaczenie, ale po prostu uważam, iż w towarzystwie naturalnych materiałów człowiek czuje się dużo lepiej. Wolę przebywać w pomieszczeniu, w którym znajduje się sporo drewna, niż w takim, w którym wszystko jest wykonane z plastiku. Takie materiały są też przyjemniejsze w dotyku i lepiej przyjmują temperaturę. Mają również swój przyjemny zapach.
K.K.: Na koniec chciałabym zapytać jeszcze o nazwę współtworzonego przez ciebie studio. Czy SUPERGIRLS DO DESIGN niesie ze sobą przekaz feministyczny?
M.Sz.: Niekoniecznie. Wykonawczo współpracujemy też z mężczyznami, natomiast tak się złożyło, iż projektujemy w typowo kobiecym gronie. Nie jest to żadnego rodzaju statement − wydaje mi się, iż wynika to z nieco bardziej emocjonalnej natury kobiet czy pewnej wrażliwości, która bardzo nam odpowiada. Choć, oczywiście, jesteśmy także otwarte na projektowanie z mężczyznami.
Nazwa została przez nas wymyślona dość gwałtownie – musiałyśmy to zrobić siedem lat temu, gdy wspólnie z Agatą Kiedrowicz zaczynałyśmy pracę i otworzyłyśmy własne studio. Niedługo później w magazynie Kukbuk miał się ukazać artykuł dotyczący naszej scenografii. Zrobiłyśmy burzę mózgów, podczas której wyłoniła się ta nazwa. Nieco nawiązuje do piosenki z lat osiemdziesiątych, ale to była tylko luźna inspiracja. Od tego czasu tworzymy pod właśnie takim szyldem – powstanie pod nim jeszcze wiele projektów.
Marta Szostek − projektantka, współzałożycielka SUPERGIRLS DO DESIGN, tworzy prace na pograniczu designu i sztuki. Zaprojektowała totemy znajdujące się na wystawie ,,Co mówią do nas współczesne totemy?”, będącej częścią Poznań Design Festiwalu.