Pożeraczka nocy. Pożeracze nocy, tom 1 – recenzja komiksu

popkulturowcy.pl 1 dzień temu

Surowa azjatycka matka już sama w sobie jest dla dzieci trudna w obyciu. Ale co jeżeli do tego jeszcze ma ona sekretną mroczną stronę?

Amerykanie chińskiego pochodzenia – bliźnięta Milly i Billy – przeżywają ciężki czas. Ich życie, zarówno osobiste, jak i zawodowe, to pasmo niepowodzeń, a przy tym muszą walczyć o przetrwanie restauracji, którą prowadzą w Nowym Jorku. Na szczęście ich rodzice, Ipo i Keon, akurat składają w mieście coroczną wizytę. Wyemigrowali z Hong Kongu jeszcze przed narodzeniem dzieci i zawsze je wspierali, na dobre i na złe. Teraz też są gotowi wyciągnąć pomocną dłoń, ale zaczynają się zastanawiać, czy wspierając Milly i Billy’ego, nie utrudnili im stanięcia na własne nogi.

Kiedy Ipo zmusza ich do posprzątania sąsiedniego domu – piekielnej, zaniedbanej rudery, w której doszło do morderstwa – bliźnięta czeka makabryczna niespodzianka. Noc przerażenia, krwi i nadprzyrodzonego szaleństwa ujawnia, iż Ipo i jej dzieci kryją w sobie więcej, niż się wydaje.

– opis wydawcy

Pożeraczka nocy to początek horrorowej (chociaż jak dla mnie bardziej horrorowo-komediowej) trylogii spod pióra twórczyń Monstressy: Marjorie M. Liu i Sany Takedy. Bliźnięta Milly i Billy nie mają łatwego życia, choć takie właśnie chcieli zapewnić im rodzice. Pandemia kopnęła ich biznes – knajpkę w Nowym Jorku – prosto w rzyć. Na plus zdecydowanie nie działa też charakterek jednego z nich; Millie zdecydowanie odziedziczyła temperament po matce, która, nawiasem mówiąc, samą swoją obecnością podkopuje dzieciaki i ich restaurację jeszcze bardziej. Całą tą rodziną włada jeden wielki chaos, którego opanowanie zdaje się wykraczać poza zdolności interpersonalne kogokolwiek z nich. Nic zresztą dziwnego, biorąc pod uwagę, kim tak naprawdę są…

Fabuła jest tutaj dosyć „roztrzepana” – i nie tylko ona jedna zresztą. Zostajemy wrzuceni w sam środek życia czwórki niekoniecznie poukładanych osób, nie znając ani ich samych, ani tym bardziej kontekstu. Równolegle zaś dostajemy też retrospekcje z przeszłości Ipo, czego na samym początku szczerze trochę nie załapałam. Jej młodsza wersja, poza nieodłącznym papierosem w ustach, nie ma jakoś bardzo wiele wspólnego z tą teraźniejszą, przez co nie od razu połączyłam kropki. Dopiero gdy we flashbackach zjawił się także jej mąż, uzyskałam pewność, o co adekwatnie biega. Szczerze powiedziawszy jednak, wciąż nie wiem, co dokładnie te rozdziały z przeszłości miały na celu. Dla głównej fabuły wydają się nie mieć większego znaczenia, a raczej jedynie rozbudowują naszą wiedzę o postaci, jaką jest Ipo. Ale hej – do końca jeszcze 2 tomy, może gdzieś dalej będzie to jeszcze potrzebne.

Mimo dość dobrej znajomości ich backgroundu, postaci w Pożeraczce nocy wciąż są w moim odczuciu raczej płytkie. Ich osobowości można uprościć do zaledwie kilku epitetów, do tego przeważnie dość mało zróżnicowanych. Ipo to surowa matka-socjopatka nieokazująca prawie żadnych uczuć. Jej partner ma z kolei spore predyspozycje do wpisania się w archetyp cinnamon roll (nie licząc jednej sceny pod koniec), natomiast bliźniaki często działają jako bardzo slapstickowy bohater zbiorowy, osobno mając po zaledwie jednej indywidualnej cesze – Milly jest impulsywna, a Billy to stereotypowy gracz. Większość ich występu opiera się na humorystycznych scenkach i kłótniach z matką – przy czym w tym drugim wyraźnie dominuje Milly, przez co jej brat wydaje się jeszcze bardziej miałki. Całościowo jako rodzina w miarę jakoś tam działają, ale żadne z nich mnie jakoś szczególnie nie obchodzi.

Interesujący jest natomiast sam świat przedstawiony, co trochę rekompensuje bezpłciowość postaci. Bardzo wiele jego elementów na etapie pierwszego tomu to wciąż zagadka; autorki dają nam jednak sporo drobnych zajawek i wskazówek, które rzeczywiście przykuwają uwagę. Dziwny szkielet w ogrodzie, ruchome mordercze lalki, pseudo-Cthulhu znikąd – a to dopiero początek. interesująca jestem, jak całe to lore wygląda i chętnie się tego dowiem z kolejnych tomów. Mam nadzieję, iż będzie tam jakieś ładne rozbudowanie tego uniwersum. Co jak co, ale oryginalne podejście do demonologii jest przeze mnie zawsze mile widziane.

Tak jak już wcześniej wspomniałam, Pożeraczka nocy moim skromnym zdaniem jest raczej komedią z elementami horroru, nie komiksem grozy. Humor w niej jest natomiast dość prosty, na ogół sytuacyjny, a czasem czysto wizualny (przejaskrawiona mimika). Głupkowaty, ale całkiem uroczy. Nie powiem, żeby cokolwiek tutaj rozbawiło mnie do łez, aczkolwiek można się było parę razy uśmiechnąć, choćby jeżeli poprzedzało to pełne pobłażania przewrócenie oczami. Ot, takie sympatyczne, czasem delikatnie żenujące żarciki.

Grafika również wypada pozytywnie. Pewne pojedyncze kadry wyglądają nieco niezdarnie, ale w ogólnym rozrachunku uważam ten komiks za całkiem ładny. Szczególnie kolory zasługują tutaj na uwagę. Pożeraczkę nocy ubarwiono w charakterystyczny sposób, w przeważającej większości działając na ciepłych tonach. Taki dobór nadaje obrazom przyjemnego, letniego, może trochę hawajskiego (nawiązując do domowych rejonów bohaterów) klimatu, który fajnie działa ze wspomnianym wyżej humorem i tworzy mocny kontrast z częścią horrorową, biorącą nas w tej całej sielance z zaskoczenia. Świetnie prezentuje się także okładka – zresztą, sami spójrzcie, będzie wrzucona na końcu wpisu. Moim zdaniem grafika z niej pasuje jak ulał, żeby oprawić ją i machnąć gdzieś sobie na ścianę.

Podsumowując, Pożeraczka nocy to niezły wstęp do dalszej historii, którą ta trylogia ma nam przedstawić. Jako osobne dzieło ma pewne mankamenty, jednak tworzy niezgorszą podbudowę pod ciąg dalszy. Komiks działa naprawdę fajnie jako lekka rozrywka; sporo tutaj prostych, sympatycznych żartów i ładnych widoczków. Nie nastawiajcie się natomiast na żaden gęsty, poważny horror z głębokimi bohaterami – to zupełnie nie takie klimaty. Ot, ładna horroro-komedyjka z nie całkiem normalną rodziną w centrum, ale póki co kilka ponadto.


Autor: Marjorie Liu, Sana Takeda
Tłumaczenie: Maciej Muszalski
Okładka: Sana Takeda
Wydawca: Non Stop Comics
Premiera: 9 października 2024 r.
Oprawa: miękka
Stron: 208
Cena katalogowa: 79,90 zł


Powyższa recenzja powstała w ramach współpracy z wydawnictwem Non Stop Comics. Dziękujemy!
Fot. główna: materiały prasowe – kolaż (Non Stop Comics)

Idź do oryginalnego materiału