W siedzibach rycerskich, na dworze królewskim Jadwigi i Władysława Jagiełły, w zamkach krzyżackich toczyła się akcja filmowej adaptacji powieści historycznej Henryka Sienkiewicza "Krzyżacy". Porywczy, powodowany młodzieńczą fantazją, rycerz Zbyszko z Bogdańca atakuje posłów krzyżackich. Spod katowskiego topora wybawia go Danuśka, córka Juranda z pogranicznego Spychowa, zdradziecko zaatakowanego przez Krzyżaków ze Szczytna. Dzieje miłości Danusi i Zbyszka oraz dramatu Juranda wieńczy zwycięska bitwa stoczona na polach Grunwaldu.
Tak rozpoczęła się kariera Grażyny Staniszewskiej - w roli Danusi w filmie Aleksandra Forda. Urodziła się w 1936 roku, a w kolejnych latach pojawiła się także w "Szkicach węglem", "Popiele i diamencie" i "Zazdrości i medycynie". Reklama
Jedna rola, która pogrążyła jej karierę
Grażyna Staniszewska urodziła się 23 lipca 1936 roku w Łodzi i miała 24 lata, kiedy niespodziewanie została gwiazdą. Otrzymała wówczas główną rolę kobiecą w polskiej superprodukcji, której rekordu oglądalności, sięgającego imponującej liczby 33 mln widzów, nie udało się pobić do dziś. W "Krzyżakach" (1960) Aleksandra Forda aktorka zagrała piękną jasnowłosą Danusię Jurandównę.
Debiutowała w "Szkicach węglem" (1956) Antoniego Bohdziewicza. W "Krzyżu walecznych" (1958) Kazimierza Kutza wcieliła się we wdowę po Joczysie, a w "Popiele i diamencie" (1958) Andrzeja Wajdy jako Hanka Lewicka, piosenkarka z hotelu, przejmująco zaśpiewała "Czerwone maki na Monte Cassino". Z kolei w "Zamachu" (1958) Jerzego Passendorfera, opowiadającym o usunięciu Franza Kutschery - kata Warszawy podczas II wojny światowej, oglądaliśmy ją jako Krysię.
Reżyserowi Aleksandrowi Fordowi zależało na nowych, mało opatrzonych twarzach. Staniszewska nie musiała choćby specjalnie zabiegać o rolę. To do niej się zgłoszono.
"Danusia musiała mieć jakąś twarz, czyjąś sylwetkę. Użyczyłam jej swojej i na tym adekwatnie kończył się mój aktorski wkład. Ford niczego nie narzucał, odzywał się tylko, gdy był z czegoś niezadowolony" - wspominała aktorka. Widzowie pokochali tę produkcję, ale po jakimś czasie aktorzy zaczęli mówić o "klątwie".
Po premierze filmu opinie recenzentów były podzielone. Jedni widzieli w tym obrazie zrealizowanym w nowatorskiej jak na tamte czasy technice panoramicznej ogromny sukces polskiej kinematografii, inni - i ci byli w większości - wytykali brak szerszego spojrzenia na zderzenie nie tylko dwóch sił politycznych, ale także dwóch kultur, dwóch cywilizacji. Nie bacząc na zdanie krytyków, publiczność tłumnie ciągnęła do kin- czytamy w Internetowej Bazie Filmu Polskiego.
Mimo iż film cieszył się uwagą widzów, to reżyserzy zaczęli unikać gwiazd "Krzyżaków". Staniszewska miała ponad dekadę przerwy od występów na ekranie - powróciła dopiero w 1973 roku u Janusza Majewskiego. Tak bardzo kojarzyła się wszystkim z Jurandówną, iż reżyserzy bali się ją zatrudniać. Propozycje, jakie dostawała, nie dość, iż nie zaspokajały jej ambicji, to w dodatku nie wykorzystywały w pełni jej talentu. Na lata - w adekwatnie do końca życia - pozostała "tylko" Danusią w ekranizacji powieści Henryka Sienkiewicza. Ostatnią kinową rolą aktorki był występ w "Lawie" Tadeusza Konwickiego (1989). Potem Staniszewska zakończyła karierę.
O wiele bardziej łaskawy okazał się dla niej teatr i widzowie zapamiętali ją dzięki roli w Klary w "Zemście".
"Brzydziła się tamtym systemem. W naszym ogrodzie na Żoliborzu pisał swoje kazania ksiądz Jerzy Popiełuszko, z którym się przyjaźniliśmy" - podkreślał jej mąż, profesor chirurgii Wojciech Noszczyk.
Jej talent dostrzegało wielu i jego stratę rozpamiętywali najwięksi twórcy w Polsce, ale ona sama w końcu się z tym pogodziła.
Grażyna Staniszewska zmarła 4 marca 2018 roku w Warszawie. Miała 81 lat. O jej śmierci poinformował Jarosław Prytycki ze Związku Artystów Scen Polskich. Aktorka spoczęła na warszawskich Powązkach.
Grażyna Staniszewska: życie prywatne
Pewnego wieczoru, na długo przed tym, jak Aleksander Ford rozpoczął prace nad "Krzyżakami", do młodej studentki wracającej właśnie do akademika w towarzystwie kolegi, podszedł nieznajomy chłopak. Zapytał Mieczysława Kalenika (bo to u jego boku podążała Krakowskim Przedmieściem do "Dziekanki"), czy Grażyna jest jego dziewczyną, a gdy ten zaprzeczył, powiedział: "To dobrze. Bo ona będzie moją żoną".
Mężczyzną okazał się Wojciech Noszczyk, który faktycznie dopiął swego, a wszystko było wynikiem zakładu z kuzynem, w którym nagrodą, oprócz randki z aktorką, był kilogram kawioru.
Do ślubu doszło cztery lata później, a aktorka oddała się roli żony i matki. Zajęła się wychowaniem Marii i Bartłomieja, a w tym czasie Noszczyk został doktorem nauk medycznych. Dzieci wybrały drogę medyczną - Bartłomiej specjalizuje się w chirurgii plastycznej, a Maria w dermatologii.
"Najbliższe są mi role żony, matki, babci i widza, bo jestem z gatunku tak zwanych kur domowych. Poza tym... nie ma na mnie zapotrzebowania. Zamiast więc grać drugie skrzypce lub zadowalać się byle czym, wolę zostać w domu" - wyznała w wywiadzie sprzed lat.