Na Poveglię trudno się dostać – mało który przewoźnik, choćby sowicie opłacony, będzie chciał nas tam zawieźć. I nic dziwnego. W przeszłości przetrzymywano tu chorych na dżumę, prowadzono zakład dla obłąkanych, podejmowano niehumanitarne eksperymenty na chorych. Dziś, wśród porośniętym bluszczem, opuszczonych murów, straszy – i to z taką intensywnością, iż Poveglia wygrywa większość rankingów na najbardziej przerażający punkt na mapie świata.
W XIV wieku, kiedy Italię dziesiątkowała epidemia czarnej śmierci, zarówno ciała zmarłych, jak i ciężko już chorych nieszczęśników wywożono tu masowo, aby odseparować ich od reszty społeczeństwa. Biedacy mogli już tylko czekać na śmierć, otoczeni zwłokami, których nie chowano choćby do grobów. Lęk umierających czuć podobno do dzisiaj, zaś, według wierzeń mieszkańców Wenecji, dusze tych, których pozbawiono pochówku, nigdy nie zaznają spokoju i wiecznie krążyć będą po wyspie. Na tym jednak nie koniec.
W latach 20. XX wieku na Poveglii otwarto szpital dla psychicznie chorych. Od pierwszych dni jego funkcjonowania pacjenci skarżyli się na dziwne odgłosy i unoszący się w powietrzu trupi fetor; nikt jednak nie traktował ich poważnie. Sytuacja zmieniła się, gdy podobne doświadczenia zbierać zaczęli pracownicy ośrodka… W międzyczasie wyszło na jaw, iż w dzwonnicy szpitala pacjentów poddawano brutalnym eksperymentom medycznym. Kierujący doświadczeniami lekarz w niedługim czasie sam postradał zmysły i, nękany wizjami, rzucił się z okna wieży, w której pracował. Po tym dramatycznym wydarzeniu szpital zamknięto, a wyspa pozostała niezamieszkana. W roku 2014 włoski rząd wystawił ją na sprzedaż, a brytyjski dziennik „The Independent” opublikował artykuł zatytułowany Poveglia: world’s most haunted island’ up for sale… is anyone brave enough to buy it?. Wydawało się wówczas, iż zadano pytanie retoryczne.
Nabywca jednak dość gwałtownie się znalazł: okazał się nim włoski przedsiębiorca i burmistrz Wenecji Luigi Brugnaro, znany głównie ze swoich bardzo konserwatywnych poglądów politycznych (wycofał z weneckich szkół książki omawiające kwestię homoseksualizmu; wsławił się też nakazami skierowanymi do policji, która miałaby strzelać do każdej osoby wypowiadającej słowa Allah akbar). Brugnaro zapłacił za wyspę ponad pół miliona euro, przejmując ją na 99 lat. Wiele milionów miała kosztować go renowacja znajdujących się tam budynków; jego projekty, obejmujące stworzenie na wyspie luksusowego hotelu, nie zostały jednak ostatecznie zaakceptowane. W efekcie biznesmen wycofał się z przedsięwzięcia. Kolejni zainteresowani planowali stworzyć na wyspie park, marinę, restaurację i centrum badawcze; póki co Poveglia pozostaje jednak przez cały czas pusta, a odwiedzają ją głównie twórcy rozmaitych programów telewizyjnych poświęconych tematyce zjawisk paranormalnych.
Dziś o Poveglii rozmawia się ponownie w kontekście głośnej powieści Burza kolorów Damiana Dibbena, opowiadającej historię wybitnego weneckiego malarza Giorgionego. Według wielu źródeł to właśnie na tej wyspie został on pochowany po swojej śmierci na dżumę w 1510 roku. Wielu badaczy uważa jednak, iż artysta spoczął na Lazzaretto Nuovo. Czy kiedykolwiek dowiemy się prawdy? Jakiś czas temu znaleziono na wyspie marmurową płytę z łacińskim napisem “Nie przeszkadzajcie tu spoczywającym”. Wszystko zależy więc od tego, czy uszanujemy wolę tych, którzy mają Poveglię w swoim prawdziwym władaniu.