Quentin Tarantino od dawna zapowiadał, iż jego filmografia zakończy się na dziesiątym filmie. Fani już bardzo długo czekają z niecierpliwością na jakiekolwiek szczegóły dotyczące jego ostatniego projektu. Wiele wskazywało na to, iż reżyser przymierza się do ożywienia porzuconego projektu "The Movie Critic", ale wszystko wciąż jest owiane tajemnicą.
Tymczasem reżyser zdradził, dlaczego "The Movie Critic" trafił do kosza.
"The Movie Critic": zbyt podobny do "Pewnego razu... w Hollywood"?
"Nie byłem specjalnie entuzjastycznie nastawiony na dramatyzację tego, co napisałem, gdy byłem na etapie preprodukcji, po części dlatego, iż wykorzystuję umiejętności, których nauczyłem się przy ‘Pewnego razu w Hollywood’, czyli ‘Jak przekształcimy Los Angeles w Hollywood z 1969 roku bez użycia CGI?’" - wyjaśnił Tarantino w podcaście "Church of Tarantino". Reklama
W dalszej części swojej wypowiedzi podkreślił, iż cieszyła go wizja odkrywania czegoś nowego, a przy "The Movie Critic" odkrył, iż byłby zbyt podobny do wcześniejszego filmu. Produkcja miała być osadzona w 1977 roku i początkowo planowano, iż będzie ośmioodcinkowym serialem telewizyjnym.
Wyjaśnił także, iż "The Movie Critic" nie ma nic wspólnego z "Pewnego razu... w Hollywood", jak twierdziły plotki, iż projekt jest kontynuacją fabularną. Domysły podsyciło to, iż w roli głównej obsadzono Brada Pitta, który miałby powtórzyć rolę Cliffa Bootha.
Jednak "The Movie Critic" nie jest całkowicie stracony. Reżyser twierdzi, iż mógłby wrócić do tego projektu, ponieważ jest już gotowy. Ale tylko pod warunkiem, iż zmieni zdanie.
"W przypadku ‘The Movie Critic’ naprawdę, naprawdę mi się podoba. Ale postawiłem sobie wyzwanie, kiedy to robiłem. ‘Czy mogę wziąć najnudniejszy zawód świata i zrobić z niego interesujący film?’" - powiedział Tarantino. "Kto chce oglądać serial o pieprzonym krytyku filmowym? Kto chce oglądać film zatytułowany ‘Krytyk filmowy’? To był test".
Przy okazji skorzystał z możliwości, by obśmiać ludzi, którzy analizują wszystkie kroki reżysera, w tym rzekomy strach przed "ostatnim" filmem.
"To trochę szalone słuchać podcastów i słuchać, jak ci wszyscy psychiatrzy-amatorzy psychoanalizują, jakby wiedzieli, o czym mówią, o tym, co się ze mną dzieje, o tym, jak bardzo się boję, no cóż, mojego dziesiątego filmu. ‘O mój Boże! O mój Boże! Jestem taki kruchy w kwestii mojego dziedzictwa. Co się dzieje? Jestem sparaliżowany strachem!’ Nie jestem sparaliżowany strachem. Zaufaj mi".
Co dalej z Cliffem Boothem?
"The Adventures of Cliff Booth" Davida Finchera to kontynuacja "Pewnego razu... w Hollywood" Quentina Tarantino z 2019 roku. W realizacji weźmie udział 128 aktorów, 428 członków ekipy oraz ponad 4 tysiące statystów. Brad Pitt powtórzy rolę, która przyniosła mu Oscara. Obok niego zobaczymy Carlę Gugino, Elizabeth Debicki, Scotta Caana i Yahyę Abdula-Mateena II.
Obecnie Quentin Tarantino pracuje nad sztuką, która planuje wystawić na londyńskim West Endzie w 2026 roku, zanim zacznie pracować nad swoim dziesiątym (i rzekomo ostatnim) filmem fabularnym.