Dziś na platformie streamingowej Max odbyła się premiera nowego polskiego serialu HBO Original zatytułowanego „Porządny człowiek”. Jak wypada rodzimy thriller psychologiczny? Sprawdźcie naszą recenzję.
Świetna praca i perspektywy na przyszłość. Piękna żona z karierą godną pozazdroszczenia. Nowoczesny dom z klasyczną gosposią. Syn w dobrej szkole i luksusowy mercedes w garażu. Życie Pawła (Krzysztof Czeczot, „Warszawianka”) – naszego tytułowego porządnego człowieka – jest jak wygrana na loterii. Wszystko jest na swoim miejscu. Wiatr wieje w pozytywnym kierunku. No i obaw na horyzoncie też za bardzo nie widać. Zbyt piękne, by było prawdziwe? Cóż, choćby najbardziej pomyślny los może się czasem wykoleić.
Porządny człowiek – o czym jest polski serial HBO?
Właśnie o tym opowiada „Porządny człowiek” – najnowszy polski serial wydany pod szyldem HBO. Na przestrzeni sześciu odcinków (widziałem przedpremierowo trzy z nich) współtwórcy scenariusza, Marek Modzelewski („Teściowie”) i wspomniany już Czeczot, chcą pokazać nam, co dzieje się z kimś, kogo perfekcyjnie ułożone życie nagle zaczyna rozpadać się jak domek z kart. Tym kimś jest Paweł, powszechnie szanowany kardiochirurg jednego z warszawskich szpitali.

Początek serialu przybliża nam koleje losu bohatera. Podczas gdy jego żona, Anna (Magdalena Czerwińska, „Klangor”), dopina intratny deal w branży farmaceutycznej, na korytarzach szpitala coraz głośniej szepcze się o tym, iż to Paweł przejmie pozycję ordynatora po „profesorze” (Jerzy Skolimowski, „Warszawianka”). Przez festiwal doskonałych wieści przewija się jednak również ta, od której włos jeży się na głowie – w szkole skatowano syna Pawła.
Jasiek (Antoni Tyszkiewicz, „Ojciec Mateusz”) wygląda, jakby wyniesiono go z ringu, tymczasem sprawca pobicia nie może zostać pociągnięty do odpowiedzialności – co zrobić, taka polityka szkoły. Inny sposób to droga sądowa. Tutaj z kolei na przeszkodzie staje matka winowajcy (Agnieszka Żulewska, „Wielka woda”), bezwzględna prawniczka, która z góry informuje Pawła i Anię, iż „proces można przeciągać choćby i trzy lata”. Pewnie domyślacie się, dokąd to zmierza.
Porządny człowiek, czyli thriller w stylu Breaking Bad
Paweł to żaden Charles Bronson z „Życzenia śmierci”. To porządny człowiek. Serial może i podąża za motywem wymierzania sprawiedliwości na własną rękę, ale obiera przy tym własną ścieżkę. Bohaterowi nie wkłada się w ręce pistoletów, kijów baseballowych czy kastetów. Na drodze stawia mu się Arka (Konrad Kąkol, „Sortownia”) przypadkowo, a splot nieoczekiwanych wydarzeń sprawia, iż nasz porządny człowiek staje przed szansą, by zamienić ten epitet na coś zupełnie innego.

Modzelewskiemu, Czeczotowi i partnerującej im reżyserce Aleksandrze Terpińskiej („Inni ludzie”) przyświeca pytanie „co by było, gdyby?”. Co jeżeli znaleźlibyśmy się w sytuacji, w której wymierzenie zemsty mamy na wyciągnięcie ręki? Czy bylibyśmy w stanie poświęcić wszystko, by wyrównać rachunki? Choć Paweł to zamożny, uprzywilejowany i prawy człowiek, jest on w tej historii everymanem, a obsadzenie Czeczota samego siebie w roli głównej wzmacnia moralny wydźwięk „Porządnego człowieka”.
Twórcy wiedzą, iż problemy lubią chodzić parami i majstrują w biografii porządnego człowieka jeszcze dosadniej. Gdy Paweł toczy etyczną batalię sam ze sobą, wszystko wokół zaczyna wymykać się spod kontroli. Okazuje się, iż intratny deal żony został okupiony nie-do-końca-legalnymi zagraniami, tymczasem po jednej z nieudanych operacji w szpitalu gęstnieje atmosfera. Karty upadają jedna po drugiej, a protagonista zaczyna się zastanawiać, w jakim stopniu ukształtowało go pewne tajemnicze wydarzenie z przyszłości.
Wprowadzenie do fabuły wątku traumy jest jednym z kilku przejawów scenariuszowych skrótów, od których zdarza się cierpieć „Porządnemu człowiekowi”. Tu i ówdzie zdarzają się bowiem fragmenty, w których intrygująca niejednoznaczność czynów Pawła zbyt gwałtownie pozwala dojść do pewnych wniosków. W trakcie trzech pierwszych odcinków twórcy nie zdradzają jeszcze dostatecznie dużo, by wyrobić sobie bezdyskusyjne opinie na temat poszczególnych postaci czy ich zachowań, niemniej nie zabrakło scen i kontekstów, które sugerują, by śledzić akcję w określony sposób.
Porządny człowiek – czy warto oglądać polski serial HBO?
„Porządny człowiek” najlepszy jest wtedy, ilekroć postać grana przez Czeczota znajduje się w sytuacji krytycznej. Zdarza się, iż w dłoni Pawła pojawia się potencjalne narzędzie zbrodni, a nam przychodzi obserwować, jak rozgorączkowany bohater ekspresyjnie wylicza w myślach, które wyjście z sytuacji będzie dla niego najlepsze. Wówczas automatycznie nasuwają się skojarzenia z pierwszymi sezonami „Breaking Bad„, gdy Walter White nieudolnie ukrywał przed światem swój fach. Czy to przypadek, iż szwagier Pawła pracuje w policji?

Korzystając z gatunkowych prawideł thrillera, „Porządny człowiek” stara się przeniknąć do myśli tytułowego bohatera, przez większość czasu serwując nam zwodnicze konkluzje. Czeczot i Modzelewski ogrywają serial na niedomówieniach i aluzjach, które przy – prostej, ale wciągającej intrydze – zapewniają naprawdę dużo frajdy. W tej konwencji bardzo dobrze odnajduje się zresztą nie tylko odtwórca roli głównej. Przed szereg wybija się bowiem Kąkol bezbłędnie obsadzony w roli Arka.
Grani przez nich bohaterowie stanowią udaną przeciwwagę do tego stopnia, iż chciałoby się oglądać ich razem zdecydowanie częściej. Niedostatecznie wyeksploatowany przez rodzime kino Czeczot świadomie pogrywa w serialu z aparycją everymana, podczas gdy jego młodszy partner sceniczny urasta do rangi polskiego Ezry Millera (mam nadzieję, iż wyłącznie pod względem aktorskim), łącząc w sobie ekranową wrażliwość i chojractwo. Liczę na to, iż w ostatnich trzech odcinkach będzie między nimi tylko ostrzej.
Nowy polski projekt od HBO (wcześniej miała to być oryginalna produkcja platformy Max) to w końcu serial, który robi się lepszy z odcinka na odcinek. jeżeli podobnie jak ja, byliście zrażeni dotychczasowymi zapowiedziami, dajcie „Porządnemu człowiekowi” szansę i sprawdźcie, w jaki sposób się to wszystko rozwinie. Nic nie zapewnia przecież takiej rozrywki, jak patrzenie na ludzi, którzy znaleźli się w krańcowych sytuacjach.