Popiór: Nie możemy i nie chcemy być cover bandem [Wywiad]

kulturalnemedia.pl 1 rok temu

Czym jest Popiór? Jak powstawała płyta Pomarlisko? I co dalej z zespołem składającego się z byłych muzyków legendarnego Kata&Romana Kostrzewskiego? Na te i inne pytania odpowiedzieli Jacek Nowak i Chris Hofler. Zapraszam!

Czym jest Popiór? O co chodzi z tą nazwą?

Jacek Nowak: Tak to określił pomysłodawca postaci – Roman Kostrzewski: Miałem w głowię taką postać, która czuje, iż jest uświęcona, frunie jak anioł. Przy spotkaniu z meandrami życia, w każdym zdarzeniu traci pióro oraz świętość – schodzi na ziemię i w którymś momencie nie jest już w stanie się wznieść. Ten stan utraty skrzydeł, niemożliwego wznoszenia się to Popiór. Często młody człowiek tak ma – jest szalenie uskrzydlony, ma wzniosłe ideały, jest pryncypialny, a życie weryfikuje jego własne wyobrażenia i przydaje mu pewnego brudu.

Popiór jest pewnego rodzaju tributem dla Romka czy wręcz przeciwnie – to dla Was nowy muzyczny rozdział?

J.N.: Popiór jest nowym zespołem. Nazwa jedynie wskazuje, skąd jesteśmy. Romka wolą było, abyśmy zrobili nowy band z nową nazwą, który również czasem zagra jakieś piosenki z Romkowego repertuaru, ale nie będzie cover czy tribute bandem.

fot. Marcin Halerz

Czuliście presję, zakładając Popiór i tworząc płytę? Mieliście poczucie, iż ludzie oczekują, iż to będzie kontynuacja dziedzictwa Romana?

J.N.: Każdy z odbiorców ma prawo do swojego zdania, jak i oczekiwań. Nie zawsze jest to spójne z tym co my uważamy. Wiedzieliśmy, iż będą grupy doszukujące sie Romka. Ludziom go brakuje. To oczywiste, ale my nie możemy i nie chcemy być cover bandem. Niech to robią inni.

Chris Hofler: Ja na pewno w jakimś stopniu tak. Z jednej strony to ogromne wyróżnienie dla mnie, a z drugiej – wyjątkowo trudna i niecodzienna sytuacja, gdzie wiedziałem, iż będę musiał zderzyć się z szeroką opinią, w wielu przypadkach wśród ludzi, którzy będą mnie oceniać głównie przez pryzmat największej legendy polskiej sceny metalowej, a dopiero gdzieś tam na końcu będą dostrzegać mnie. Mimo to czułem w tym wszystkim sens i jakąś energię, która pozwalała mi to wszystko udźwignąć. Szczególnie teraz, po pierwszych koncertach, poznając tylu wspaniałych ludzi, czując ich akceptację i wsparcie w tym co robimy, wiem, iż było warto.

Jak powstały utwory z płyty Pomarlisko? Wiem, iż miały one znaleźć się na nowej płycie Kata&Romana Kostrzewskiego…

J.N.: Piosenki powstały na kolejny album Kat i Roman. Robił je Hiro i ja. To dało nam możliwość wykorzystania ich.

Co było inspiracją dla tekstów?

C.H.: Do tekstów zawsze podchodzę bardzo osobiście i staram się przekuwać moje wizje, doświadczenia zarówno duchowe, jak i życiowe na słowa. Dokładnie tak też było w tym przypadku – jest tematyka mistyczna i astralna. Jest taki utwór jak na przykład Marne Wycie Hien o przemianie i odrodzeniu po traumatycznych przeżyciach sprzed lat, w których otarłem się o śmierć. Jest wątek miłosny w Zabierz Mnie Do Piekła czy też Czarny bal, który opowiada o moim wstąpieniu do zespołu. Część tekstów jest o stracie bliskich – trzy lata temu, w przeciągu zaledwie jednego roku, odeszły trzy bardzo bliskie mi osoby, więc jeżeli chodzi o teksty na płycie Pomarlisko, to po prostu moje doświadczenia ostatnich lat.

Kolejność utworów na płycie jest celowa? To miała być taka spójna historia, jedna całość?

C.H.: Nie zakładaliśmy od początku kolejności. Po stworzeniu całości ułożyliśmy to w sposób naturalny, tak jak czuliśmy.

A kto odpowiadał za okładkę?

C.H.: Na podstawie kilku projektów, które przygotowaliśmy, finalnie okładkę stworzył Piotr Szafraniec z naszej wytwórni Szataniec.

Obecne piosenki są po polsku. Przyszłe utwory też takie będą, czy może bierzecie pod uwagę napisanie tekstu po angielsku?

C.H.: Nigdy nie mów nigdy, jednak w tym przypadku ciężko mi wyobrazić sobie taki scenariusz:)

Moglibyście opowiedzieć trochę o Waszych muzycznych korzeniach? Jak to się stało, iż zajęliście się muzyką?

J.N.: Muzyczna rodzina. W DNA mam muzyke i instrumenty. Musiałem grać.

C.H.: Pamiętam, jak miałem chyba 13 lat, trafiłem wtedy na Megadeth i oszalałem. Poczułem, iż totalnie też chcę grać. W tym okresie mój starszy brat miał gitarę elektryczną, ale przesiadywał cały czas u swojej dziewczyny, więc wkradałem się do jego pokoju (co oczywiście groziło śmiercią:) ) i próbowałem cos tam rzępolić. Z czasem udało się mieć własny instrument – i tak już sobie gram jakiś czas, a kilka lat temu wziąłem się również za śpiewanie.

Jak w ogóle postrzegacie obecną polską scenę metalową? Są jakieś zespoły, których warto słuchać i pójść na koncert?

J.N.: Nie wiem. Nie orientuję się, ale myślę, iż każdy coś dla siebie znajdzie. Teraz śpiewać każdy może, jak mawiał klasyk, więc kapel jest zatrzęsienie.

C.H.: Scena jest bardzo szeroka i na pewno każdy znajdzie coś dla siebie, więc polecam ruszyć cztery litery i iść na jakiś koncert, żeby przeżywać muzykę w jej najlepszej odsłonie, czyli na żywo:)

A propos koncertów… Szykują Wam się jakieś gigi w najbliższym czasie?

J.N.: Kalendarz się zapełnia. Styczeń – luty przerwa i przygotowania kapeli, sceny do koncertowania od marca.

Dziękuję za Wasz czas 🙂

C.H.: Dzięki i pozdrowionka!

J.N.: Dziękuję.

Idź do oryginalnego materiału