Sebastian Gabryel: Kiedy myślę o tytule waszej płyty, dochodzi do mnie, iż choć samooszukiwanie się niemal zawsze jest drogą donikąd, to czasem może być dla nas tarczą – ochroną, która jak pancerz chroni naszą głowę przed zbyt wieloma złymi myślami. Jakie w tym kontekście jest wasze przesłanie?
Marcin Kujawa: Bardzo dobrze to odczytałeś. Żyjemy w świecie, który dostarcza nam wielu bodźców i nie zawsze potrafimy sobie z nimi poradzić. Pancerz szaleństwa daje nam możliwość złapania oddechu, pobycia z samym sobą, spojrzenia na życie z dystansem. Wtedy mamy szansę na nieszablonowe myślenie, takie, które wymyka się schematom i stereotypom. Takie szaleństwo wymaga odwagi i nie zawsze jesteśmy na nie gotowi, ale z drugiej strony co mamy do stracenia? Przecież mamy tylko jedno życie…
SG: Porozmawiajmy o tekstach. W wielu momentach tej płyty wyczuwam ogromny zawód, związany ze światem, drugim człowiekiem, ale też sobą. Dobrze to wyłapuję?
MK: Teksty powstawały w czasie pandemii i rzeczywiście są przesiąknięte tematem zamknięcia i niemożnością kierowania swoim życiem.
Myślę, iż ten specyficzny czas uwypuklił tematy, na które jestem szczególnie wrażliwy – schematy, rutyna, podziały, utrata kontroli…
Glasspop fot. Błażej Zalesiński
Czasem lubię wznieść się w powietrze, powirować ponad mgłą codziennego życia i odnaleźć spokój. Jednak ten spokój z czasem przeradza się w strach, iż pora już wracać i wylądować na szarym bruku codzienności. Wszystkie te stany próbuję zamknąć w słowach, choć nie zawsze jest to możliwe. Lubię zaglądać w najczarniejsze zakątki swojej głowy i odnajdywać tam innego siebie. Lubię te wszystkie myśli, które nie pozwalają zasnąć. Choćby tekst do „Scroll It” powstał w swego rodzaju półśnie. Bardzo chciałem zasnąć, ale zbyt dużo myśli kłębiło się w mojej głowie i stąd pierwsza linijka: „What a mess in my head”.
Kiedy zapisałem pierwszą zwrotkę, poczułem ulgę, iż mam to i nic mi nie uciekło.
Ale po pierwszej zwrotce zaczęły wchodzić do głowy kolejne i kolejne strofy. O czwartej nad ranem skończyłem tekst i dopiero wtedy poczułem ulgę snu (śmiech).
SG: prawdopodobnie zdajecie sobie sprawę, iż Glasspop to muzyka stojąca w odwrocie do obecnych trendów. Skąd w was ten pociąg do retro? To po prostu sentyment, a może coś więcej?
MK: Robimy to, co czujemy. Szukamy dźwięków, które są w naszej głowie i które nas kręcą. jeżeli efekt rzeczywiście wymyka się modzie czy gatunkom, to chyba dobrze – w końcu każdy zespół chce być oryginalny. Na pewno nie analizujemy tego, co jest modne, a co nie. Chcemy być prawdziwi w tym, co robimy i nie udawać kogoś, kim nie jesteśmy. Ciekawostką i zarazem małym paradoksem jest to, iż brzmienie rzeczywiście wydaje się być retro czy nawiązywać do lat osiemdziesiątych, ale z drugiej strony, to bardzo nowoczesne, rockowe granie.
SG: W moim odczuciu „The Eternal Kingdom Of Self-Delusion” – podobnie jak wasze poprzednie dokonania – to przede wszystkim alternatywny, syntezatorowy i bardzo nowoczesny rock. Faktycznie blisko wam do wymienianych przez was zespołów – Muse, White Lies, Editors. Nie macie czasem myśli, iż może za blisko?
MK: Oczywiście, mamy swoje inspiracje, ulubione zespoły, ale każdy z nas pochodzi z kompletnie innej bajki muzycznej. Łączy nas zamiłowanie do tzw. muzyki gitarowej, jednak szukamy w niej czegoś więcej. Chcemy, by nasza muzyka była wielowymiarowa, miała więcej warstw i odcieni.
Połączenie syntezatorów i gitar naturalnie nasuwa skojarzenia z wymienionymi przez ciebie zespołami, ale nam to absolutnie nie przeszkadza.
Zresztą każdy ma inną perspektywę, o czym często przekonujemy się podczas rozmów z ludźmi. Tych skojarzeń jest choćby więcej i czasem są one bardzo zaskakujące – np. porównanie do Rammstein czy Billy’ego Idola (śmiech).
SG: Wielu słuchaczy i dziennikarzy podkreśla, iż jesteście w tej chlubnej mniejszości na polskim rynku, której pisanie piosenek po angielsku naprawdę wychodzi. To dobra furtka do wejścia na zagraniczną drogę. Czy – w długofalowej perspektywie – Glasspop to zespół zorientowany na Zachód?
MK: Cieszymy się z tej opinii. Od samego początku słyszeliśmy naszą muzykę w języku angielskim i naturalnie chcemy promować Glasspop zarówno w Polsce, jak i za granicą. Pandemia i ograniczenie w podróżowaniu trochę zachwiało te proporcje, ale od tego roku będziemy już więcej pokazywać się za granicą. Nasze single już pojawiały się w niemieckich i angielskich rozgłośniach, dwukrotnie zagraliśmy mini trasy w Anglii, były też festiwale w Niemczech i Wielkiej Brytanii. Teraz chcemy to kontynuować.
SG: Często podkreślacie, iż chcecie tworzyć i być na muzycznej scenie na swoich własnych zasadach. Jakie one są przede wszystkim?
Glasspop fot. Błażej Zalesiński
MK: Chcemy być sobą w tym, co robimy. Zresztą pierwszy człon naszej nazwy do tego nawiązuje – „glass”, czyli szkło, transparentność, przejrzystość. W muzyce, którą tworzymy, każdy ma zobaczyć prawdziwych nas – bez masek, ściemy i udawania. Oczywiście nie oznacza to, iż jesteśmy zamknięci na tzw. branżę muzyczną. Jesteśmy otwarci na wszelkie propozycje, ale nie chcemy zatracić tego, kim jesteśmy. Być może te dwie rzeczy się wykluczają, ale… nigdy nie wiadomo (śmiech).
SG: Sezon koncertowy dopiero przed nami. Gdzie będzie można posłuchać was w najbliższych miesiącach i jakie macie plany na tegoroczne lato?
MK: Jesienią zeszłego roku zagraliśmy dość dużą trasę, ale wiosną zagramy jeszcze parę klubowych koncertów. Najbliższy w Poznaniu – 17 lutego w klubie Pod Minogą. Mamy też w planie Łódź i Szczecin. Latem na pewno pojawimy się na polskich festiwalach. A jesień tego roku będzie bardzo pracowita, bo planujemy koncerty nie tylko w Polsce, ale i za granicą. No i pojawią się nowe single!
Glasspop – alternatywny rock i syntezatory. Glasspop uwielbiają to połączenie. Energetycznie, świeżo, naturalnie i bez ściemy. To odpowiedź na muzyczne poszukiwania i próba zdefiniowania samych siebie. Pragną tworzyć i być na muzycznej scenie na swoich własnych zasadach. W 2018 wydali album „Stranger In The Mirror”, którego efektem były m.in. występy na Małej Scenie Pol’and’Rock Festival, supporty dla Mew, Happysad czy Comy. Ich single można było usłyszeć w radiostacjach w całej Polsce, a także za granicą. W połowie ubiegłego roku wydali swój nowy album „Too Many Reasons”.