Wojny toczą się i nie ustają nie tylko za naszą wschodnią granicą, ale i w innych, stosunkowego niedalekich częściach świata. Rząd zastanawia się, jak być przygotowanym na wszelką ewentualność (nie chodzi tylko o najczarniejsze scenariusze), a także zadbać o bezpieczeństwo obywateli.
Dlaczego zaczęto mówić o zwykłych lotniskach w tym kontekście? Z perspektywy zwykłego człowieka wydaje się to niepokojące, ale ekonomicznie jest to całkiem uzasadnione. Zamiast budować nowe lotniska, można je przystosować również do celów wojskowych. Pasami startowymi samoloty mogą się przecież dzielić.
Lotniska cywilne w Polsce będą służyć też celom wojskowym. Jakim?
– Rozmawiamy z Ministerstwem Obrony Narodowej w sprawie podwójnego wykorzystania polskich lotnisk, zarówno do celów cywilnych, jak i wojskowych. 15 polskich lotnisk cywilnych to jest drugie tyle, ile mamy lotnisk wojskowych. Działamy elastycznie - powiedział w rozmowie z RMF FM wiceminister infrastruktury, pełnomocnik rządu do spraw budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego Maciej Lasek.
Nie chodzi o to, by przerabiać istniejące lotniska i likwidować loty turystyczne, ale by dostosować fragmenty portów do spraw wojskowych. Jakich konkretnie? Mogą częściowo działać jako "huby transportowe, punkty ewakuacji, punkty pomocy, hub cargo".
RMF FM zapytało ministra o to, kiedy infrastruktura będzie gotowa i okazało się, iż prace przy rozbudowie na niektórych portach już się zaczęły.
– Rozbudowa w Rzeszowie trwa, na lotnisku w Krakowie realizowane są procesy przygotowawcze. W Katowicach powstaje hub cargo, wraz z bocznicą kolejową, z zapasami paliwa. Takie same inwestycje, tego samego typu, są prowadzone na lotnisku we Wrocławiu. Lotnisko w Szczecinie planuje rozwój z podwójnym wykorzystaniem – zarówno do wzrostu ruchu lotniczego pasażerskiego, jak i do reakcji w czasie zagrożenia czy w czasie klęsk żywiołowych – powiedział Maciej Lasek.
Minister dodał, iż "Musimy być gotowi na różne scenariusze" i iż "najlepiej zadbamy o nasze bezpieczeństwo sami, we współpracy z Europą".