Polski dubbing w grach ma tak długą historię, jak sam rynek gier wideo. Każdy z nas jest w stanie wymienić kilka pełnych polskich wersji językowych, które zapadły mu w pamięć. Są jednak też dubbingi, które po dziś dzień są krytykowane za swoją jakość. Jak to jest z tym naszym dubbingiem? Dlaczego sytuacja wygląda tak, a nie inaczej?
Pełne polskie wersje językowe można było znaleźć w grach komputerowych już od lat 80. XX wieku. Wtedy to na bazarkach kupowano produkcje, którymi z reguły zajmowali się Rosjanie. Cała gra była dubbingowana przez jedną osobę, która trudziła się aktorsko, by głosy postaci się różniły. Mimo starań „aktora” jakość całości była bardzo słaba. Jednak ludzie kupowali te gry, bo mogli usłyszeć swój język w zachodniej produkcji. Tak naprawdę polski rynek dubbingowy gier komputerowych rozrósł się dopiero na początku XXI wieku i rozrasta się do dziś, choć jakość samego dubbingu wciąż jest różna. Do dziś nie jest to także rzecz powszechna. Porównując ilość pełnych polskich wersji językowych, chociażby w bajkach i filmach, to tak naprawdę jedynie mały procent gier ma polskie głosy. Warto się jednak zastanowić nad tym, czy ten stan powinien się zmienić, czy – jak mówią słowa piosenki – dobrze jest, jak jest.
Zobacz również: Zwierzę – recenzja filmu. Sama w męskim świecie
kadr z gry Fallout 4Na początku trzeba zaznaczyć jedną rzecz: dubbing jest trudny. Wymaga odpowiednich przygotowań. Zaangażowania różnych aktorów głosowo pasujących do postaci, odpowiedniego przełożenia tekstu, który oprócz zachowania sensu oryginału zmieści się w ruchach warg postaci, i dobrego scenariusza. Dodatkowo musi znaleźć się instytucja, która całość sfinansuje. Tu pojawiają się pierwsze problemy. Polska scena aktorska w tym zakresie jest bardzo skromna. Dubbing sam w sobie nie jest kwestią, która jest u nas regularnie praktykowana. Nie mamy takiej kultury dubbingu jak chociażby Niemcy. Oni podkładają głosy pod adekwatnie każdą produkcję jakiegokolwiek typu, która trafia na ich rynek. Albo Anglicy, których język jest znany adekwatnie w każdym zakątku świata. Daleko nam do Francuzów, Hiszpanów czy innych krajów, których języki są relatywnie powszechne. Nie istnieje u nas stricte zawód aktora dubbingowego. Bardzo często to jedynie dodatek, a osoby, które wykonują tę pracę, częściej występują w filmach, serialach czy grają w teatrze.
Nawet w przypadku gier komputerowych istnieje spora powtarzalność. Anna Cieślak wystąpiła jako Ciri w Wiedźminie 3: Dziki Gon, a także jako młoda Ellie w The Last of Us. Podobnie nieżyjący już Krzysztof Banaszyk, którego można także usłyszeć w obu produkcjach. Kamil Kula wystąpił również w ostatniej części trylogii wiedźmińskiej, a także w serii Dying Light oraz w Cyberpunku 2077. Ciężko zliczyć, w ilu grach komputerowych swojego głosu użyczył Jarosław Boberek. I oczywiście nie jest to nic złego. Wręcz przeciwnie, ci aktorzy wykonali bardzo mozolną pracę i trzeba to doceniać. Natomiast to czarno na białym pokazuje, iż jest u nas mało osób, które mogą wykonać bardzo dobry dubbing po polsku. Problemem jest także sam scenariusz. Wiele zależy od jego jakości – o ile będzie tragiczny, to choćby najlepszy aktor nie wyciśnie z tego żadnych soków.
Zobacz również: Szepty Mokoszy – recenzja książki. Slavic love story
Tu można podać dwa przykłady z polskiego podwórka, które idealnie pokazują, jak istotny jest scenariusz. Cyberpunk 2077, wykonany przez CD Projekt Red, zdaniem wielu ma bardzo dobrą polską wersję językową. choćby pomimo tego, iż paradoksalnie nasze rodzime słowa nie pasują do bardzo amerykańskiej otoczki świata przedstawionego. Mimo wszystko wielu graczy chwali polskie głosy. Niejednokrotnie żartują sobie, iż Michał Żebrowski lepiej wcielił się w rolę Johnego Silverhanda niż Keanu Reeves, który użyczył mu twarzy. Z drugiej strony mamy grę Sniper: Ghost Warrior 3 (ktoś w ogóle pamięta tę grę?). Bardzo często w recenzjach produkcja firmy CI Games była krytykowana za scenariusz, który przypominał filmy Patryka Vegi. Ostatecznie udźwiękowienie jest bardzo słabe i to pomimo sporego budżetu oraz aktorów, którzy nie są z łapanki (między innymi Piotr Stramowski).
Kwestią dyskusyjną jest też to, czy to rzeczywiście szczęście, iż już coraz rzadziej do pomocy w wykonaniu pełnej polskiej wersji językowej zapraszani są twórcy, którzy niekoniecznie na co dzień zajmują się aktorstwem. Jedna z części serii Need for Speed została wykonana z pomocą zawodniczki MMA Joanny Jędrzejczyk i rapera O.S.T.R. Tego rodzaju angaż z reguły nie ma na celu podniesienia jakości produkcji, a jedynie skupia się na kwestiach marketingowych. Gra komputerowa z pełnym polskim dubbingiem musi się zwrócić. Muszą się znaleźć również odbiorcy, którzy tę grę zakupią. Jestem w stanie sobie wyobrazić, iż tego rodzaju osoby mogły zachęcić kogoś do kupna określonej produkcji.
kadr z gry Hogwarts LegacyJednak w zdecydowanej większości przypadków studia, które realizują zlecenie na polski dubbing w grze komputerowej, często mają do dyspozycji jedynie oryginalne głosy bez obrazka, czyli bez pokazania danej akcji w fizycznej formie. Skarżył się na to chociażby Artur Dziurman, który wcielał się w rolę Kratosa w God of War.
Z perspektywy samego gracza można jednak zauważyć wiele zalet dubbingu. Jedną z nich jest ułatwienie odbioru. Głosy pozwalają na śledzenie akcji, bez potrzeby spoglądania w napisy, gdy trzeba wykonać jakąś czynność. Dla wielu może to być okazją do lepszego utożsamienia się z postaciami. Dubbing potrafi być także wizytówką danej gry i elementem, przez który czujemy sentyment do niej. Pamiętacie Wiedźmina 3, Battlefield: Bad Company 2 czy Gothica? One wszystkie zostały zapamiętane nie tylko przez mechaniki czy fabułę, ale też przez polskie wersje językowe, które stały się wręcz kultowe. Gdyby było odwrotnie, prawdopodobnie dziś nikt by tych gier nie wspominał tak dobrze.
Ze strony marketingowej dubbing podkreśla wartość danego rynku – nie każdy kraj może sobie pozwolić na tego rodzaju inwestycję. Na potrzeby nowej gry Techlandu, Dying Light: The Beast, stworzono 9 pełnych wersji językowych, zaś do SILENT HILL f… tylko dwie – angielską i japońską. Tę decyzję można niejako usprawiedliwić, bo głosy mają też za zadanie wzbogacić świat przedstawiony, a ten w przypadku gry Konami jest mocno wschodni. Jestem przekonany, iż wiele osób z otwartymi ramionami przyjęłoby język polski w GTA VI (bo to, iż świat będzie mocno amerykański nie oznacza, iż dubbing będzie źle wykonany). Trudno spodziewać się, iż będzie on w nadchodzącej produkcji Rockstara z tej prostej przyczyny, iż nasz ojczysty język nie pasuje do tego świata i nigdy do niego pasować nie będzie. choćby przyjmując fakt, iż scenarzysta i reżyser dubbingu mieliby pomysł, jak to „ogarnąć” (choć przykład Cyberpunka pokazuje, iż nasze dźwięki z amerykańskim światem jakoś da się połączyć).
Kończąc rozważania, można przytoczyć słowa Ryszarda Chojnowskiego z wywiadu Dla GRY-Online.pl: „Polska jest chyba najmniejszym z krajów, gdzie dubbing jeszcze się czasem opłaca”. „Jeszcze” jest tu słowem kluczowym. Kto wie, przez jak długi czas będziemy dyskutować nad jakością polskich wersji językowych. Patrząc jednak na rosnące koszty produkcji, może on odejść w zapomnienie.
Źródło obrazka głównego: gexe.pl
















