Polska nastolatka prowadzi badania naukowe, które mogą zmienić świat! Ma zaledwie 17 lat!

glamour.pl 3 godzin temu
Zdjęcie: fot. archiwum prywatne


Milena Walenta: Jesteś współtwórczynią biodegradowalnego nawozu, a teraz pracujesz nad aplikacją stawiającą diagnozy dermatologiczne. Masz zaledwie 17 lat. Co zainspirowało cię do zaangażowania się w tak skomplikowane projekty?

Kornelia Wieczorek: Wszystko zaczęło się już w szkole podstawowej, kiedy zainteresowałam się biologią. Ale też pamiętam, iż jako dziecko oglądałam „Było sobie życie” i później miałam koszmary — na pierwsze lekcje biologii szłam więc raczej z przerażeniem, a nie z ciekawością. Moje podejście do tego przedmiotu zmieniła nauczycielka, pani Mirosława Buchowicz, która prowadziła zajęcia w fascynujący sposób — zadawała wiele pytań i kładła nacisk na interdyscyplinarność. Później dostałam się na zajęcia na Łódzkim Uniwersytecie Medycznym, gdzie mogłam uczestniczyć w wykładach razem ze studentami, a także po raz pierwszy widziałam profesjonalne laboratoria chemiczne, co sprawiło, iż zafascynowałam się chemią. Dzięki temu zostałam finalistką olimpiady chemiczne. Dostałam się do jednego z najlepszych liceów w kraju — III liceum w Gdyni. Tam poznałam koleżankę, z którą stworzyłyśmy pierwszy projekt — RHIZOBIOTIC, czyli innowacyjny, biodegradowalny nawóz. A teraz, mając już za sobą pierwsze doświadczenie badawcze, zaczęłam działać w obszarze neurobiologii i onkologii. Te dziedziny najbardziej mnie interesują.

Od dwóch lat pracujesz nad aplikacją „Skóra Bez Obaw”. Jak ona ma działać?

Tworzę ją wspólnie z Leonem Krupą, moim kolegą z klasy, który odpowiada za stronę informatyczną. Ja przede wszystkim kontaktuję się ze specjalistami w dziedzinie medycyny, bo cały projekt w dużej mierze opiera się na onkologii. To będzie platforma umożliwiająca bezpłatną i szybką diagnozę, która będzie weryfikowana dzięki sztucznej inteligencji.

Co sądzisz o wykorzystywaniu sztucznej inteligencji w medycynie?

Technologia będzie się rozwijać niezależnie od tego, czy jesteśmy jej zwolennikami, czy nie. Wydaje mi się, iż AI może być skutecznym narzędziem, które będzie przyspieszać pracę lekarzy, ale jeżeli chodzi o medycynę, to na pewno nie zastąpi specjalistów. Czynnik ludzki jest bardzo potrzebny.

Skąd wziął się pomysł na tę aplikację?

Przez jakiś czas pomagałam w Domu Pomocy Społecznej w Gdyni i zauważyłam, iż jest problem z diagnostyką zmian skórnych. Później wspólnie z moim kolegą, Leonem, uznaliśmy, iż postaramy się coś zmienić w tym obszarze. On już wcześniej chciał stworzyć aplikację — po rozmowach zdecydowaliśmy, iż powinna być poświęcona właśnie temu problemowi. Przez ostatnie dwa lata intensywnie nad nią pracowaliśmy. Jako iż jesteśmy dopiero na początku naszej ścieżki edukacyjnej, napotykamy na wiele trudności, jednak wiem, iż działamy w słusznej sprawie.

Jakie inne problemy ekologiczne uważasz za szczególnie istotne, oprócz nawożenia?

Obecnie spotykamy się z bardzo wieloma istotnymi problemami ekologicznymi. Ja przede wszystkim skupiam się na aspekcie neurobiologicznym związanym z problemem nadużycia pestycydów znajdujących się w nawozach sztucznych. Pestycydy mają silny wpływ na metylację DNA, a ona może bezpośrednio wpływać na rozwój choroby Parkinsona, która jest drugą najczęściej występującą chorobą neurodegeneracyjną na świecie. w tej chwili piszę publikację o wykorzystaniu komórek macierzystych w leczeniu tego schorzenia, dlatego jest to temat bardzo mi bliski.

Kiedy zainteresowałaś się neurobiologią?

Przy okazji projektu RHIZOBIOTIC, ale też poprzez sport, który uprawiam. Trenuje agility z moim psem, wygrałyśmy choćby Mistrzostwa Świata. Moja trenerka — która jest neurobiologiem — pokazała mi, iż mózg psa można porównać do mózgu człowieka. Od tamtej pory fascynuje mnie ta dziedzina nauki.

Sport jest twoją odskocznią?

Tak, ale uwielbiam też piec i gotować. Agility zaczęłam trenować, gdy dostałam mojego pierwszego psa rasy border collie- Candy. Jej inteligencja z pewnością przyczyniła się do naszych sukcesów. Ten sport wymaga zarówno ode mnie, jak i od niej, bardzo wielu umiejętności i holistycznego podejścia. Sądzę, iż przydadzą mi się one także później w życiu, ale robię to z miłości do mojego psa i do aktywności fizycznej, którą uważam za niezbędną do utrzymania dobrej kondycji i produktywności w pracy naukowej.

Który projekt dał ci poczucie, iż możesz realnie zmieniać świat?

W podstawówce, w małym miasteczku, nie sądziłam, iż kiedykolwiek zajmę się nauką. Nie przypuszczałam nawet, iż mogłaby mnie ona zainteresować. Przeczytałam kiedyś o dziewczynie, która dostała się na Harvard i robiła badania na temat RNA. Zastanawiałam się wtedy, jak to możliwe, iż zajmuje się takimi tematami w liceum, myślałam, iż praca w laboratorium jest przypisana jedynie studentom, czy doktorantom. Gdy poszłam do szkoły średniej, zdałam sobie sprawę, iż ja też tak mogę. Kiedy wraz z koleżanką opracowałyśmy biodegradowalny nawóz, dostałyśmy się do konkursu Explory. To dało nam akredytacje na Regeneron ISEF (International Science Engineering) - największy konkurs naukowy na świecie. W Polsce, podczas E(x)plory, co roku wybierane są 3 projekty, które będą prezentowane w USA. Nasz był jednym z nich. Wtedy nabrałam poczucia, iż tworzę coś, co ma sens. Najbardziej ucieszyło mnie jednak przebywanie z naukowcami, którzy zachwycają swoim nowatorskim podejściem.

Pojawiłaś się ostatnio na liście CHEGG - 50 najlepszych uczniów świata. Zaskoczyło cię to?

Tak. Przeszłam przez wymagający proces aplikacyjny z nadzieją, iż mi się uda. W zeszłym roku na liście pojawiły się trzy osoby z Polski, w tym roku znalazłam się wśród nich również ja. Niektórzy mówią, iż jest to choćby najbardziej prestiżowy konkurs dla młodzieży na świecie.

Nad czym teraz pracujesz?

Prowadzę projekty naukowe, których szczegółów nie mogę na razie zdradzić. Ostatnio zostałam prezeską polskiej filii fundacji Perception, która wspiera dzieci z chorobami neurodegeneracyjnymi.

Angażujesz się w wiele społecznie ważnych i potrzebnych projektów, a mimo to spotkał cię hejt. Jak myślisz dlaczego?

Wydaje mi się, iż hejt spotyka praktycznie wszystkich, którzy się wyróżniają. Ja od zawsze chciałam się udzielać — nie dla rozgłosu czy sławy, bo na tym zupełnie mi nie zależy. Robię to ze względu na pasję. Niestety często pojawia się stereotyp, iż jeżeli młoda kobieta coś osiąga, to dlatego,że załatwiły jej to znajomości lub wpływowi rodzice. Kiedy pojawił się pierwszy artykuł na mój temat, wylała się bardzo duża fala hejtu — iż na pewno ktoś mi to kupił, albo, iż ktoś mi to w jakiś sposób ułatwił. Nonsens. Czuję, iż powinnam o tym mówić, bo z hejtem możemy spotkać się nie tylko w internecie, ale choćby w najbliższym otoczeniu, czy w szkole. Ja też miałam takie przypadki i niejednokrotnie słyszałam, iż nic nie osiągnę. Kierowanie takich słów do młodej osoby może być bardzo krzywdzące. Pamiętajmy, iż nigdy nie wiemy, przez co dany człowiek przechodzi i z czym musi się mierzyć i nie wiemy, czy nasze słowa nie odbiorą marzeń i pasji komuś innemu.

Jak sobie poradziłaś z krytyką?

Gdy czytałam komentarze pod pierwszym wywiadem, którego udzieliłam, było mi przykro. Zwłaszcza iż był on bardzo neutralny. Opowiadałam po prostu o mojej pasji, a nie o rzeczach, które mogłyby wywoływać kontrowersje. Teraz już choćby nie mam czasu w czytanie komentarzy, ale też przestałam się nimi przejmować. Myślę, iż sport nauczył mnie odporności psychicznej. Tom Holland powiedział kiedyś: „Jeśli masz ze mną problem, to do mnie zadzwoń, a jeżeli nie masz mojego numeru telefonu, to nie masz prawa nic mi zarzucać”. Takie mam teraz podejście. A konstruktywną krytykę bardzo cenię, przede wszystkim tę, która pozwala się rozwijać.

Kto jest dla ciebie największą inspiracją?

W dziedzinie nauki bardzo imponuje mi niemiecki neurochirurg Peter Vajkoczy. Przeczytałam książkę „Co by pan zrobił na moim miejscu”, której jest autorem i do tej pory jest ona jedną z moich ulubionych pozycji. Opisuje w niej swoje przemyślenia związane z zawodem lekarza. Spodobało mi się jego podejście do… wszystkiego. Wydaje się być świetnym specjalistą, a także wartościową osobą.

Jak wyobrażasz sobie siebie za 10 lat?

Został mi ostatni rok liceum, potem planuję 6 lat studiów medycznych, więc za 10 lat będę robiła specjalizację, najpewniej z neurochirurgii. Chcę mieć otwartość umysłu na wszystko, co mnie spotyka. Pragnę się nieustannie rozwijać.

Jaką radę dałabyś młodszej sobie?

By nie zapominała o swoim celu i otaczała się ludźmi, którzy naprawdę chcą ją wspierać, a nie osobami, które na pozór cieszą się z jej sukcesów, a tak naprawdę mają nadzieję, iż nic jej się nie uda.

Gdyby nie medycyna, co innego mogłabyś robić w życiu?

Być może otworzyłabym cukiernię albo została prawniczką.

Co postrzegasz jako swój największy sukces?

Nie jest nim żadna nagroda, pojawienie się na liście 100 najbardziej wpływowych kobiet Forbesa czy 50 najlepszych uczniów na świecie. Największym sukcesem było zrozumienie tego, co chcę robić w życiu i odkrycie, co jest dla mnie ważne jako przyszłej lekarki.

Czy jest jakaś jedna konkretna wartość albo przekonanie, którym się kierujesz w życiu?

Tak. Być może to oklepane, ale uważam, iż wszystko dzieje się po coś. o ile coś nam się nie udaje, należy przeanalizować, dlaczego i zadać sobie pytanie „Co mogę z tym zrobić?”. Było wiele sytuacji, w których spotkałam się z odrzuceniem, a później przychodziła do mnie jeszcze lepsza opcja. Nie pojawiała się jednak „ot tak” - po prostu wyciągałam lekcje z niepowodzeń i szukałam nowych możliwości.

Co jest dla ciebie w życiu najważniejsze?

Poczucie misji i satysfakcji z tego, co robię. I ludzie, bo samemu się życia nie przeżyje. Warto natomiast otaczać się tymi naprawdę życzliwymi.

Idź do oryginalnego materiału