Sprawiedliwy wynik Ochmana?
Czy 12. miejsce Ochmana z „River” to porażka? Patrząc na dotychczasowe osiągnięcia Polski, zwłaszcza w kwestii głosowania jurorów, w Turynie nie mogliśmy mieć powodów do narzekań. „Dwunaste miejsce Ochmana w 2022 roku oceniam dziś jako wynik w pełni sprawiedliwy, choć szczerze kibicowałem Krystianowi i liczyłem na awans do pierwszej dziesiątki Wielkiego Finału. Przed nim uplasowały się dwie propozycje, które w moim osobistym rankingu zajmowały niższe pozycje. Doskonale jednak rozumiem, dlaczego norweskie „Give That Wolf a Banana” i mołdawskie „Trenulețul” zdobyły większe uznanie. To utwory, które bardziej trafiały w oczekiwania widzów nastawionych w sobotni, majowy wieczór na rozrywkę, a nie na mrok” – komentuje Szymon Stellmaszyk z profilu „Let’s Talk About ESC” i dziennikarz eurowizyjny Radio Newsletter. Zwrócił jednak uwagę, iż Polska we Włoszech zdobyła od jury więcej punktów niż wspomniane utwory z Norwegii czy Mołdawii co pokazuje, iż nie każdy nasz utwór jest z góry skazany na przegraną. „Doskonale pamiętam naszą reakcję w centrum prasowym po pierwszej próbie, którą śledziliśmy na dużym ekranie. Byłem dumny z klasy Krystiana, jego elegancji, potężnego głosu i umiejętności pracy z kamerą” – wspomina.
Przesyt, kicz, wizualny bałagan
Szymon, jak i inni zaproszeni do cyklu eksperci, zwraca jednak uwagę na główny problem tego startu Polski – występ. „Po występie więcej krytyki spadło na reżysera – za nakładki i nadmiar efektów, które przez wielu zostały odebrane jako tandetne. Czy lepszy obrazek zmieniłby końcowy wynik? Trudno powiedzieć. Do jedenastej Holandii zabrakło nam aż 20 punktów” – mówi. „Polska na Eurowizji 2022 to przykład niewykorzystanego potencjału. „River” to jedna z najlepszych piosenek, jakie kiedykolwiek wysłaliśmy na ten konkurs, ale choćby świetny utwór nie obroni się przy tak przekombinowanym, chaotycznym występie” – dodaje dziennikarz Radia Zet, Piotr Krajewski. Mówi przede wszystkim o przesycie, który odsunął spodziewane emocje i intymność na dalszy plan. „Tandetne efekty burzy, trzęsący się ekran, dziwne tancerki i nadmiar wszystkiego, co tylko możliwe. Jeden wielki wizualny bałagan. Jurorzy pewnie nie wiedzieli, na czym skupić wzrok i trudno się temu dziwić” – twierdzi. „Minimalistyczne, ale efektowne występy Azerbejdżanu czy Szwajcarii były bardziej „pod jury”. Zawsze miałem też problem z sama interpretacją Krystiana, który często śpiewał z zamkniętymi oczami. Być może to wpłynęło na słabszy efekt emocjonalny” – zastanawia się Adrian Rybak, redaktor portalu Eska.
Wycofany reprezentant Polski
„Sama piosenka, typowa „pod Eurowizję”, również wypadała gorzej obok bardziej autentycznych i współczesnych ballad. Tak naprawdę najmocniejszą częścią kandydatury był głos Krystiana, ale niestety w stawce byli też Sam Ryder i Sheldon Riley” – dodaje dziennikarz, podkreślając, iż Polska miała w Turynie pecha w kwestii stawki. „Trafiło na rok pełny męskich balladach i niestety w porównaniu do innych, ta została najgorzej sprzedana na scenie” – uważa. Na postawę sceniczną samego Ochmana zwraca też uwagę Krajewski: „Ochman, mimo imponującego wokalu, sprawiał wrażenie wycofanego i trochę niedostępnego. Może przez to wszystko, co się działo na scenie? Elegancki garnitur tylko pogłębił wrażenie dystansu. Wystarczyłoby postawić Krystiana samego na scenie, oprzeć prezentację na grze świateł i przemyślanych ujęciach… no ale Polska i dopracowane kadry w tamtych latach? Dobre sobie.” – skwitował. Adrian Rybak mówi o stawce, a Piotr Krajewski zauważa, ze kolejność też była dla nas pechowa: „Między energetyczną Wielką Brytanią a eksperymentalną Serbią, przekombinowana Polska po prostu zniknęła„.
Winni nie zostali ukarani
„Po finale martwił mnie fakt, iż tradycyjnie najwięcej punktów z głosowania widzów zdobyliśmy w krajach z liczną Polonią. Jedyną „dwunastkę” otrzymaliśmy za to od ukraińskiej publiczności – w trzecim miesiącu wojny, co traktuję jako docenienie naszej solidarności i pomocy po napaści sąsiadów przez Rosję. Problemem pozostawało to, iż nie udało się nam przebić do telewidzów aż w 17 krajach. Ostatecznie suma głosów Polonii, Ukraińców oraz ponadprzeciętne poparcie jurorów pozwoliły nam uplasować się po lewej stronie tabeli, co wciąż nie zdarza się Polsce zbyt często” – tak pełen wynik „River” komentuje Stellmaszyk, który przypomina nam też temat afery z głosowaniem jury, o czym więcej mogliście przeczytać w poprzednim odcinku cyklu. „Proceder ten został wykryty i skorygowany przez EBU. Dziwi mnie natomiast, iż osoby zaangażowane w tę sprawę wciąż współpracują z TVP i nie poniosły żadnych poważniejszych konsekwencji, mimo iż ich działania znacząco nadszarpnęły wizerunek nadawcy na arenie międzynarodowej” – uważa.
Zniszczony występ do „River”
Jakie jest Wasze zdanie? W odpowiedziach wysyłanych na Instagramie skupiliście się głównie na występie. „Efekty specjalne TVP„, „Za dużo efektów„, „memowe efekty, nakładki specjalne„, „wizualizacje„, „tylko te nakładki psuły całość„, „brzydka oprawa graficzna„, „momentami kiczowaty występ„, „deszcze, pioruny – to było bardzo nieoryginalne i niszczyło występ„, „przedobrzenie z efektami„, „gdyby TVP poszło w coś prostszego, myślę, iż byłoby top10 na luzie„, „tragiczne nakładki, które popsuły odbiór i klimat utworu i całego występu„. Chociaż argumenty związane z prezentacją sceniczną zdominowały pulę opinii, pojawiają się też inne opinie tłumaczące niewystarczający wynik jurorski. Mówicie o „roku mocnych męskich wokali” co miało sprawić, iż punkty (także na Polskę) się rozdzieliły. Zwróciliście uwagę na „mnóstwo ballad” i dużą konkurencję, także w najbliższym otoczeniu pozycji startowej: „Występ po Szwecji i UK i przed Serbią – głównymi faworytami„. Pojawiła się też sugestia, iż na wynik wpłynąć mogła „słaba promocja„.
Jurorzy tracą prawo głosu w półfinałach
Zwróciliście również uwagę na sam utwór „River” oraz Krystiana Ochmana. Pojawiły się głosy, że piosenka nie miała wyraźnego punktu kulminacyjnego i nie była zbyt odkrywcza („prócz elementów operowych„). Co więcej, miała nie pasować do głosu Ochmana bo była zbyt „płaska„. „Gdyby to kobieta zaśpiewała to moim zdaniem byłyby wyższe noty” – napisała jedna z osób. Jeden z komentarzy wskazywał na brak charyzmy u Krystiana Ochmana, a pojawiły się też opinie, iż do występu (najmocniej krytykowanego) w ogóle nie pasowały tancerki. Czasem aż chce się zadać pytanie „co by było gdyby” i sprawdzić, jak Krystian poradziłby sobie w głosowaniu, gdyby otaczała go zupełnie inna sceneria niż ta, którą zaproponowali reżyserzy. Polska „niejako” przyczyniła się do zmian, jakie już od 2023 wprowadzono w Eurowizji, a z powodu oszukiwania (także przez TVP) w głosowaniu jury Europejska Unia Nadawców uznała, iż komisje nie będą głosować w półfinałach więc pełną decyzyjność oddano widzom. Dwa ostatnie odcinki cyklu dotyczyć więc będą tylko wyników finałowych, gdzie komisje przez cały czas mają 50% wpływu na rezultat. Bohaterkami odcinków będą więc Blanka (2023) i Justyna Steczkowska (2025). Lunę pominiemy, gdyż wokalistka nie była w trakcie Eurowizji oceniana przez komisje z powodu braku awansu do finału.
Fot. Próba Krystiana Ochmana, M. Błażewicz 2022