"Połączeni przeszłością" sięga po dawną publikę "Homeland" – recenzja premiery serialu z Evą Green

serialowa.pl 1 rok temu

Apple TV+ ponownie zainwestowało w znane nazwiska w obsadzie, tym razem przynosząc nam „Połączonych przeszłością” – przekraczający geograficzne granice thriller.

„Połączeni przeszłością” to szpiegowski thriller Apple TV+, propozycja dla wszystkich sierot po „Homeland”, który zabiera nas w podróż do Syrii, Francji i Wielkiej Brytanii. I jak to zwykle bywa w przypadku produkcji tej platformy, podróżujemy w towarzystwie doborowej obsady. Szkoda tylko, iż znanym nazwiskom nikt nie zapewnił odpowiedniego scenariusza, przez co pierwszy z sześciu etapów tej podróży jest dość uciążliwy.

Połączeni przeszłością – o czym jest serial z Evą Green?

Fabuła „Połączonych przeszłością” kręci się wokół Alison Rowdy (Eva Green, „Penny Dreadful”), brytyjskiej specjalistki od cyberbezpieczeństwa i francuskiego najemnika Gabriela Delage (Vincent Cassel, „Westworld”). Ta dwójka, którą – jak sugeruje sam tytuł – łączy wspólna przeszłość, znajdzie się w samym środku międzynarodowego spisku, gdy dwóch syryjskich hakerów wykradnie ściśle tajne informacje o planowanych cyberatak na Wielką Brytanię.

„Połączeni przeszłością” (Fot. Apple TV+)

Gdy hakerzy zgłaszają się do francuskiej ambasady z prośbą o udzielenie im azylu, Gabriel zostaje oddelegowany, by dostarczyć ich bezpiecznie do Francji. Niestety nie wszystko idzie zgodnie z planem. Bohater trafia w ręce innych najemników, a hakerzy – przez Turcję – uciekają do Wielkiej Brytanii, która musi właśnie mierzyć się z pierwszym, mającym poważne konsekwencje, atakiem hakerskim, którym zajmuje się właśnie Alison i jej szef, Richard Banks (Peter Mullan, „Władca Pierścieni: Pierścienie władzy”).

W ten sposób rozpoczyna się przekraczająca granice państw i kontynentów gra, w którą zaangażowani będą najważniejsi państwowi urzędnicy i ludzie służb z Wielkiej Brytanii i Francji. Każdy będzie miał swoje interesy do ugrania i jak to w przypadku szpiegowskich seriali bywa, możemy prawdopodobnie spodziewać się wielu zwrotów akcji i zaskakujących sojuszy. A przynajmniej musimy wierzyć, iż do tego wszystkiego dojdzie, bo póki co „Połączeni przyszłością” przynoszą widzom kilka ponad rozczarowanie.

Połączeni przeszłością – serial nie buduje napięcia

Apple TV+ udostępniło widzom na ten moment jedynie pierwszy z sześciu zaplanowanych odcinków i raczej nie jest to odcinek, który zachęcałby do sięgnięcia po kolejny. Cała siła „Połączonych przeszłością” opiera się na ten moment na obsadzie serialu – Green i Cassel to uznane marki, które poniżej pewnego poziomu nie schodzą i tak jest i tutaj. Szkoda, iż póki co nie mieliśmy okazji zobaczyć ich na ekranie razem, ale to wyłącznie kwestia czasu. Być może wtedy serial nabierze więcej dynamiki.

„Połączeni przeszłością” (Fot. Apple TV+)

Bo tej póki co również brakuje. Sceny z biegającym, bijącym i strzelającym Casselem przeplatane są tymi z Green, której bohaterka stara się dowiedzieć prawdy o cyberataku na Wielką Brytanię. Wszystko to jednak wydaje się wyjątkowo niemrawe. Głównie dlatego, iż jako widzowie nie mamy bladego pojęcia, po co to wszystko. Błądzimy jak dzieci we mgle, bo stawka całej historii pozostaje jak na razie kompletnie nieznana – królują tutaj półsłówka i niedopowiedzenia.

A trudno oglądać produkcję szpiegowską, nie wiedząc tak naprawdę, o co toczy się gra, poziom zainteresowania historią momentalnie spada. Jasne, wiemy, iż wszystko kręci się wokół cyberataków, do których może dojść (i zaczyna dochodzić) w Wielkiej Brytanii, ale to adekwatnie cała wiedza, w jaką zostajemy uzbrojeni w pierwszym odcinku. Oczywiście, wszystkie karty nie mogą zostać rzucone na stół już na początku, ale byłoby to wyłącznie z korzyścią dla serialu, gdyby w pilocie twórcy trochę inaczej rozłożyli akcenty.

Połączeni przeszłością – czy warto oglądać serial?

Być może wcześniej powinno dojść do spotkania Gabriela i Alison? Tę dwójkę wyraźnie łączy skomplikowana przeszłość, co twórcy sugerują nam dość szybko, ale jej szczegóły pozostają jeszcze w sferze domysłów. Czy tych dwoje łączył „zakazany” romans? Myślę, iż kurs na taką opcję byłby u bukmacherów wyjątkowo niski, ale póki co bardziej sugeruje ją sam tytuł serialu i jego opisy niż fabuła pierwszego odcinka.

„Połączeni przeszłością” (Fot. Apple TV+)

I to chyba właśnie spotkanie duetu Green – Cassel w kolejnych odcinkach jest jedyną rzeczą, dla której dam „Połączonym przeszłością” jeszcze jedną szansę. Mam ogromne wrażenie, iż temu serialowi zdecydowanie lepiej zrobiłoby wypuszczenie całego sezonu od razu, ale skoro już muszę oceniać go po jednym odcinku, to mogę mówić o nim jedynie negatywnie. Gdybym miał szukać plusów, wymieniłbym wysoki poziom realizacji serialu, ale ten aspekt zawsze doceniam mniej, jeżeli w parze z nim nie idzie dobra historia.

Szpiegowskie historie często potrzebują czasu, by zaprezentować pełnię swoich możliwości. Póki co możemy mówić jedynie o zawodzie. Scenariusz „Połączonych przeszłością” zdaje się być sklejony dzięki śliny, emocji w całej historii jest równie wiele co podczas łowienia ryb w wyschniętym jeziorze, a główni bohaterowie są nam kompletnie obojętni. No cóż, dalej może być już chyba tylko lepiej, bo trudno wyobrazić sobie, by było gorzej. Apple TV+ kolejny raz wydało na świat serial z gwiazdorską obsadą i kolejny raz udowodniło, iż nazwiska to nie wszystko.

Połączeni przeszłością – odcinki w piątki na Apple TV+

Idź do oryginalnego materiału