Dzisiaj po południu odbył się pogrzeb Elżbiety Zającówny. Po tym, jak bliscy pożegnali zmarłą aktorkę 6 listopada podczas mszy świętej w Warszawie, urna z prochami została przewieziona do Krakowa. Ostatnia droga artystki rozpoczęła się w jej rodzinnym mieście. Na cmentarzu pojawili się nie tylko członkowie rodziny, ale także przyjaciele oraz fani gwiazdy znanej m.in. z filmów Juliusza Machulskiego.
Pogrzeb Elżbiety Zającówny
Wiadomość, iż Elżbieta Zającówna nie żyje, wywołała szok i poruszenie w mediach w całym kraju, a także środowisku artystycznym. Aktorka odeszła od nas w wieku 66 lat. Nie wszyscy wiedzą, iż zmagała się z chorobą Willebranda, przez co w pewnym momencie zdecydowała się zrezygnować z kariery. Nie wiadomo jednak, co było bezpośrednią przyczyną jej śmierci.
6 listopada w Kościele Środowisk Twórczych w Warszawie odbyła się msza święta, podczas której najbliżsi pożegnali zmarłą aktorkę. Następnie urna z prochami Elżbiety Zającówny została przetransportowana do jej rodzinnego Krakowa. Pogrzeb artystki rozpoczął się 7 listopada o godzinie 13:40.
Podczas ostatniego pożegnania gwiazdy na Cmentarzu Grębałów przy ul. K. Darwina w Krakowie pojawiły się tłumy żałobników. Nie mogło zabraknąć najbliższych artystki. Wśród nich byli mąż aktorki Krzysztof Jaroszyński, jej córka Gabriela, a także Ewa Wachowicz z partnerem oraz Jerzy Fedorowicz.
W pogrzebie udział wzięło również mnóstwo fanów Elżbiety Zającówny. Wszyscy uczestniczyli jej w ostatniej drodze aż do miejsca pochówku, na którym pojawiło się wiele wieńców.
Elżbieta Zającówna nie żyje
Choć w ostatnich latach Elżbieta Zającówna nie była aktywna zawodowo w związku z nieuleczalną chorobą, Polacy doskonale pamiętają aktorkę z wielu kultowych ról. Gwiazda zasłynęła kreacjami aktorskimi w takich tytułach jak „Vabank”, „Seksmisja” czy „Matki, żony i kochanki”. Największą popularność dała jej kooperacja z reżyserem Juliuszem Machulskim.
Po raz ostatni na dużym ekranie Zającówna pojawiła się w 2022 roku w filmie „Szczęścia chodzą parami”. Aktorka występowała również w serialach „Na kocią łapę”, „Doręczyciel”, „Zakręcone” czy „Samo życie”. Oprócz tego grała w warszawskich teatrach Syrena, Na Targówku, Komedia, Bajka i Rampa. Widzowie mogli ją oglądać też w Teatrze Narodowym w Łodzi oraz Teatrze Muzycznym w Gdyni.
Choroba von Willebranda, na którą cierpiała Zającówna, powoduje zaburzenia krzepliwości krwi. O jej cichej walce z problemami zdrowotnymi opowiedziała niedawno w „Dzień dobry TVN” Małgorzata Potocka, która grała z nią w serialu „Matki, żony i kochanki”.
Nie narzekała, chodziła do lekarza, miała transfuzje krwi, zabiegi. Przychodziła na plan, patrzyłam na nią i powiedziałam: „Jak można być tak piękną i zgrabną, to jest nieludzkie”. Ona mówi: „Chodzę na takie terapie, nie mogę robić wielu rzeczy, które ty możesz”. Zorientowałam się, iż przez całe życie miała problem z tą chorobą, która ją męczyła, niszczyła
Zobacz także: Poruszające słowa męża na pogrzebie Elżbiety Zającówny: „Zajączku, wierzę, że…”