Ratownik Medyczny Tomasz Modrzewski, jest znany w mediach społecznościowych. Na swoim profilu porusza tematy związane z pierwszą pomocą, ale także opisuje zaskakujące anegdoty lub historie z karetki. Te ostatnie niestety często sprawiają, iż trudno złapać z przejęcia oddech. Właśnie taką historią jest ta, która wydarzyła się, gdy został wezwany do zatrzymania krążenia u ośmiomiesięcznego dziecka.
REKLAMA
Choć rzadko się boję, w jednej chwili poczułem przenikający mnie strach. Poczułem się jak student przed ważnym egzaminem. Czy ja mam prawo się bać? Zakładając kamizelkę, spojrzałem wymownie na kolegę, który stał już w drzwiach. Wiedziałem, iż możemy liczyć tylko na siebie
- relacjonował Modrzewski. "Biegniemy do karetki. Słyszę trzask zamykanych drzwi, a potem przez dach przedziera się już tylko wycie syren. Pędzimy przez zaspane jeszcze miasto" - pisze.
Zobacz wideo Jak prawidłowo udzielić dziecku pierwszej pomocy?
Medycy mieli problem, by dotrzeć pod wskazany adres. W trakcie drogi starali się pokonać strach i skupić na najważniejszym - ratowaniu życia maleństwa. I wierzyli, iż to się uda. Głośno powtarzali, co będą robić, czego potrzebować, jak działać. Każda rzecz jest przecież ważna, każda może im pomóc uratować niemowlę. Minuty dłużyły im się niczym wieczność, a mieli świadomość, iż każda sekunda w takich przypadkach jest na wagę złota. Spotykali drugą karetkę, która jechała pod ten sam adres, ona też miała problem z dotarciem do celu. Rozdzielili się, bo wtedy było większe prawdopodobieństwo, iż szybciej uda im się dotrzeć do dziecka.
Dziecko nie żyje. Krzyk matki rozdzierał serca wszystkich
Ratownikom w końcu udało im się dotrzeć do niewielkiej chatki za lasem. Wbiegli ze sprzętem do środka, niestety widok, który zastali, rozdzierał im serca. Dziecko leżało na stole, wystarczyła chwila, by stwierdzili, iż na ratunek nie ma już szans.
Kolega bierze na siebie ciężar przekazania oczywistej dla nas informacji. Z wywiadu matka słyszała jakieś hałasy ok. 3 w nocy, po chwili te hałasy ustały... - Bardzo nam przykro, ale Państwa dziecko nie żyje! Przeraźliwy krzyk rozdziera elektryczną ciszę. Tylko matka potrafi tak rozpaczać nad śmiercią dziecka! Serce pęka. Smutek sam wciska łzy do oczu. O tym nie mówili w szkole...
- napisał Modrzewski. Widząc rozpacz rodziców, wiedział, iż musi z nimi porozmawiać, okazać im wsparcie, którego tak bardzo w tamtym momencie potrzebowali. "Nigdy, pod żadnym pozorem, nie wolno wam obwiniać się za tę śmierć! Życie bywa okrutne. Często nie mamy na nie wpływu. Obiecajcie mi, iż porozmawiacie z psychologiem! Obiecajcie mi to! Rodzice kiwają głowami. Matka wychodzi dokądś dzwonić. Patrzę na ojca. - Teraz ona potrzebuje ciebie najbardziej! choćby na chwilę nie zostawiaj jej samej! Teraz musicie być razem" - powiedział do nich ratownik.
Po takim dyżurze trudno mu było dość do siebie. Wracając do domu, widział ten pędzący świat, zabieganych ludzi, którzy ciągle do czegoś dążą, chcą więcej i więcej. A przecież, nie to jest w życiu najważniejsze. "Czasem największe szczęście mamy tuż obok sobie! Po chwili jestem już w domu. Dzieciaki przybiegają się przywitać. - Cześć tato, co jesteś taki smutny?- Boże dzieciaki, jak ja Was kocham!" - zakończył swój wpis Modrzewski, pokazując jak z czułością tuli swoje pociechy.
Zasady udzielania pierwszej pomocy powinien znać każdy
Wpis ratownika medycznego wzbudził sporo emocji. Pojawiło się pod nim kilkaset komentarzy. Modrzewski zamieścił w nich też linki do kursów, z udzielania pierwszej pomocy i apelował, by każdy nauczył się rozpoznawać zagrożenie i reagować, bo od tego może zależeć ludzkie życie. Wielu internatów dzieliło się swoimi wspomnieniami i dziękowało ratownikom medycznym za to, co robią i jak podchodzą do pacjentów.
Straszne, nie wyobrażam sobie Dbajmy o siebie, by cieszyć się każdą wspólną chwilą. Ratownicy robicie kawał dobrej roboty choćby gdy są tak smutne chwile
- napisała jedna z komentujących. "W obliczu tak dramatycznego doświadczenia wydaje mi się, iż padły z Pana ust najlepsze słowa, jakie mogły paść. Nie potrafię sobie choćby wyobrazić, jak rozdzierający serce ból przeżywali wtedy ci młodzi ludzie. Łzy same cisną się do oczu", "Wy, ratownicy medyczni jesteście dla mnie wielkimi ludźmi. Nieraz byłam świadkiem waszych akcji ratowniczych. Wielki szacunek dla was" - dodali też inni.
Czy znasz zasady pierwszej pomocy? Umiałbyś/umiałabyś zareagować w sytuacji zagrożenia? Zachęcamy do udziału w sondażu. Możesz też pisać: [email protected]. Gwarantuję anonimowość.