Podzieliłem się, jak mogłem
Cześć, mamo. Kinga starała się mówić tak, jakby nic się nie stało, ale wyszło to jakoś sucho i szorstko.
Ojej, Kinga! A ty co tak?! Nie spodziewałam się ciebie dzisiaj. odparła Bożena.
Kinga uważnie spojrzała na matkę. Nie spodziewałam się te słowa wbiły się w jej duszę jak kleszcz, a potem kilka razy głośno odezwały się w głowie. Nie spodziewałam się! Kinga miała wrażenie, iż ostatnio nikt i nigdzie na nią nie czekał.
No co stoisz jak słup soli?! Wchodź, ja tu akurat ogórki kiszę. Tak sobie przyszłaś, czy coś się stało? Z Darkiem wszystko w porządku?
Wszystko w porządku, mamo, z Darkiem. Wynajęliśmy im na początek mieszkanie. Wojtek zapłacił od razu za trzy miesiące, a potem niech sami
Kinga spojrzała na matkę. Jak zwykle zajęta była domowymi sprawami. Tak było zawsze. Od dzieciństwa Kinga przywykła, iż mama zawsze gdzieś się spieszy i wszędzie się spóźnia.
Trzeba szybciej, zaraz skoczę do sklepu, bo tam akurat dowieźli, ty zostań w domu, a ja pójdę, Kinga, nie przeszkadzaj, widzisz, iż pracuję. Bożena zawsze interesowała się materialną stroną życia, a córce najczęściej mówiła poczekaj.
Kinga, sama sobie nalej herbaty, bo nie mam czasu, jeszcze słoiki nie wysterylizowane. Dobrze?
Dobrze, mamo. Kinga nalała herbatę do kubka, choć wcale nie miała na nią ochoty.
No to po co przyszłaś?!
Mamo, słuchaj, a ty nigdy nie myślałaś o rozwodzie z tatą? zaczęła niepewnie Kinga.
Nooo nie, a po co się rozwodzić?! Zamieniać kota na kota. Wszyscy faceci tacy sami! A co?
Mamo, wiesz chcę się rozwieść
Co?! A co wam się stało?! Znalazł sobie inną?!
Bożena wyraźnie nie spodziewała się takiego zwrotu akcji, więc na chwilę choćby przestała wycierać kolejny słoik.
Mamo, czuję, iż jesteśmy zupełnie różni. Darek już dorosły, sam zaczął żyć z dziewczyną. Myślę, iż z Wojtkiem powinniśmy się rozwieść
Jezu, co się u was porobiło?!
Dzisiaj dwadzieścia pięć lat od naszego ślubu. Rano choćby o tym nie wspomniał. Pytał tylko, gdzie są jego skarpetki i za ile minut będzie śniadanie. I tyle Kinga gorzko westchnęła.
I tyle?! Kinga, no ty chyba nie masz oleju w głowie! Rok ślubu! Wielkie rzeczy! Twój ojciec nigdy mi nic nie dawał, a ja jemu. Po co pieniądze wyrzucać na głupoty?! Bożena rozkręciła się na dobre.
Kinga patrzyła na matkę i myślała, iż szkoda, iż przyszła się z nią dzielić uczuciami. Mama nigdy jej nie rozumiała. Po policzku potoczyła się łza.
No i jeszcze mi tu wodę zalej! Wiesz, jakie to będzie teraz zamieszanie z tym rozwodem mieszkanie do podziału, działka, macie jeszcze samochód A oszczędności na koncie? Ja zawsze gotówkę biorę, w domu schowana. A teraz mieszkanie dzielić! Taka dobra trójka, a ile w remont włożyliście
Kinga patrzyła na matkę. Bożena mówiła coś o mieszkaniu, podziale. Wyglądało na to, iż ze wszystkich sił stara się przypomnieć i obliczyć, co komu i w jakich częściach przypadnie. Na duszy u Kingi zrobiło się jeszcze gorzej niż przedtem.
Powiem ci tak, córko idź do domu i wybij to sobie z głowy. A kwiatków chcesz, to ci narwę piwonii, i tak już niedługo przekwitną
Dzięki, nie trzeba. Kinga wciągnęła nosem.
No jak chcesz. To idziesz już?! U nas w sklepie wczoraj piasek tani przywieźli, potrzebujesz?!
Kinga przecząco pokręciła głową i postarała się gwałtownie wyjść. Bycie w rodzinnym domu było po prostu nie do zniesienia.
Poszła w stronę przystanku, ale po chwili zmieniła zdanie i postanowiła przejść się pieszo: skręciła na chodnik, potem wyszła na bulwar.
W torbie zadzwonił telefon. Kinga od razu pomyślała, iż to Wojtek, bo przypomniał sobie o rocznicy. Na wyświetlaczu ukazało się imię jedynego syna.
Tak, Darku.
Mamo, cześć. Słuchaj, masz chwilę? Muszę z tobą pilnie pogadać.
Jasne, iż mam. Spotkajmy się w kawiarni za godzinę. Pasuje?
Pasuje. A w której?
W Malinowej przyjedź. Akurat jestem niedaleko. Zresztą ja też mam ci coś do powiedzenia.
Kinga skręciła w inną ulicę, przeszła kilka przecznic i po dwudziestu minutach była na miejscu. Syn przyjechał po dziesięciu.
Cześć, mamo.
Cześć, Darku. Zamówiłam tylko kawę, jeść mi się nie chce.
Słusznie. Ja mam tylko dwadzieścia minut.
O co chciałeś pogadać?
Słuchaj, mamo Jest taka sprawa No więc Ola powiedziała, iż jest w ciąży
Usłyszawszy to, Kinga na moment wypadła z rzeczywistości. Kilka tygodni temu Darek zaczął mieszkać z dziewczyną. Ogólnie nie była przeciwna ich wspólnemu życiu, ale zostanie babcią w wieku czterdziestu pięciu lat jakoś jej nie pociągało.
Mamo, czemu milczysz?
A ja po prostu to takie niespodziewane, Darku. Poradzicie sobie?
No pewnie, jak coś, to ty pomożesz? A ty co chciałaś powiedzieć?
Ja Synku, a jakbyś zareagował, gdybym się z tatą rozwiodła?
A wy co, rozwód bierzecie? Co się stało?
No wiesz, jesteśmy jacyś obcy, zupełnie różni. Dzisiaj dwadzieścia pięć lat naszego ślubu, a on choćby nie pamiętał.
Rozumiem. No to się rozwiedźcie, ja nie dziecko. No to pa, muszę lecieć.
Pa, synku
Kinga zapłaciła za kawę i poszła do domu, choć wcale nie miała na to ochoty. Po drodze wstąpiła do sklepu, a w domu przygotowała obiad.
Mąż, jak zwykle, wrócił pod wieczór. Wojtek zjadł, opowiadał coś o szefie i nowym samochodzie Jacka. Kinga słuchała, kiwała głową, przytakiwała.
Następnego ranka mąż znów pojechał do pracy. Kinga pozmywała po śniadaniu. Wciąż była w rozterce. Z jednej strony bolało ją zachowanie męża. Z drugiej dwadzieścia pięć lat razem