Podróż w nieznane

filmweb.pl 6 dni temu
Zdjęcie: plakat


Prawdziwa historia, na której opiera się film Davida Schurmanna, okazała się zagwozdką dla naukowców. Oto pewien pingwin co roku pływał od wybrzeży Argentyny w kierunku pewnej brazylijskiej plaży. Jako jedyny przedstawiciel gatunku zbaczał z kursu. Był niezwykle dokładny: docierał do celu, jakby wykuł adres na pamięć i rozpoznawał okolicę. Miał w tym swój cel. Możliwe, iż to zasługa wdzięczności; jest szansa, iż tam znalazł swoje miejsce na Ziemi. Przez miesiące mieszkał bowiem w chatce rybaka Joao. Ta międzygatunkowa przyjaźń narodziła się z przypadku – emeryt znalazł wyrzuconego przez morze ledwo żywego bezlotka. Nakarmił i umył wycieńczonego, nadał mu urocze imię Dindim i zaprosił do swojego świata. Pingwin za sprawą mediów zwiedził nie tylko wybrzeże Ameryki Południowej. Relacje telewizyjne i internetowe nadały sprawie rozgłosu na całą szerokość globu. "Mój przyjaciel pingwin" z Francuzem Jeanem Reno w roli głównej jeszcze raz przenosi na ekrany historię niecodziennej relacji, aby dotarła też do małego, większego i całkiem dużego widza.

Twórcom wystarczy praca na podstawowych emocjach. Współczucie zostaje przepustką do podróży między światami zwierzaka i człowieka. Nim Joao ratuje zwierzę, przeżywa poważną rodzinną tragedię. Po latach przez cały czas pozostaje w traumatycznym zawieszeniu. Nie utrzymuje kontaktu z dawnymi znajomymi, unika sąsiadów. Jedyną osobą, która zbliża się do odludka, jest żona Maria (Adriana Barraza). W ich idyllicznym zakątku nie pulsuje życie, bo rytm dnia utknął w przeszłości. Gdy jednak rybak rusza na ratunek pingwina w potrzebie, oprócz Dindima z wody wynosi też nową energię. Rezolutny ptaszek zmienia oblicze ponurego bohatera – od dzisiaj szczęśliwego i pełnego werwy staruszka.

  • Sur-Film


Opieka nad zwierzakiem nie daje zapomnieć o nieuchronnej stracie. Mimo iż Dindim żyje u boku rybaka, pewnego dnia po prostu wyrusza w drogę powrotną. Od tego momentu film skupia się na kolejnych, niebezpiecznych podróżach pingwina między Patagonią a Rio. choćby gdy zdarzają się sekwencje gagów z udziałem niesfornego przybysza, są jedynie przerywnikami w historii. Film próbuje opowiedzieć o tym, czego doświadcza każda istota: obawie przed samotnością. Zwyczajną ludzką niepewność widać przede wszystkim w oczach rozedrganego Reno. Złożone, nieprzyjemne emocje, których dotyka w swojej udanej roli, nie odbierają jednak fabule familijnego charakteru. Przede wszystkim dodają głębi tej nieoczywistej historii starszego mężczyzny i małego kompana.

Reżyser widzi w Dindimie drugiego bohatera, niemego aktora, który odgrywa rolę brata mniejszego. Na planie faktycznie korzystano z tresowanych zwierząt, a efekty komputerowe na szczęście ograniczano do niezbędnego minimum. Takim sposobem pingwin staje się przewodnikiem po świecie swoich pobratymców. W Patagonii poznajemy badaczy, którzy na co dzień zajmują się nadzorowaniem populacji. Z tłumu czarno-białych ptaków biorą pod lupę właśnie Dindima. Trafili bardzo inteligentną jednostkę, która nie kieruje się instynktami, ale podejmuje własne, rozważne decyzje.

  • Sur-Film


W stosunkowo krótkiej i dynamicznej opowieści – napisanej przez Kristen Lazarian i Paulinę Lagudi Ulrich – scenarzystki łączą melodramatyczne wątki z dynamiką i lekkością opowieści przygodowej. Sympatyczny nielot musi pokonać ocean, wejść między obcych ludzi, aby w końcu trafić do celu. Choć "Mój przyjaciel pingwin" nie obiera kursu na fabularyzowany dokument, używa podobnej poetyki. Wykorzystuje piękne zdjęcia natury, ale nie zatrzymuje się tylko na zachwycie krajobrazem. Przeplatane przez humor, napędzają one akcję i służą do przekazania mądrych lekcji (np. o niszczycielskim wpływie człowieka na środowisko). Odczucia dyktuje bardzo sugestywna muzyka, ale reżyserskie wybory Schurmanna potwierdzają jego twórcze ambicje. W filmie familijnym próbuje opowiadać samym obrazem: raz ogranicza dialogi do minimum, niekiedy zupełnie je porzuca. Dzięki takim zabiegom historia o małym słodkim pingwinku przedstawia się jako sprawna całość. Film zdejmuje urok i zbliża do obcej rzeczywistości dzikich zwierząt. Właśnie ptaki (czasem dosłownie patrząc wzrokiem Dindima) odwzajemniają kierowane przez ludzi spojrzenia. Gdy cywilizacja wchodzi w kontakt z naturą, a obie strony reagują zdziwieniem i ciekawością, pomostem muszą być uczucia. Gdy inne środki wyrazu nie są dostępne, rolę komunikacji przejmują akty życzliwości.

Może w trakcie podróży gubi się przesłanie o łączącej sile przyjaźni, a w przewidywalnej opowieści nie starcza miejsca dla wyraźnych drugoplanowych bohaterów. Jednak film do końca pokazuje, iż droga do wyjątkowej relacji to szuka pokonywania bolesnych przeszkód. Starsze dzieci wyniosą coś z licznych morałów, a młodsze znajdą powód do uśmiechu. Bo przecież kino uwielbia, gdy fantazja na końcu okazuje się rzeczywistością. W tym przypadku puenta oswaja i pozostawia z pytaniami – tak jak powinna działać każda udana, edukująca rozrywka.
Idź do oryginalnego materiału