Teraz żegnać ją będą najbliżsi, przyjaciele i wielbiciele jej talentu. Dwukrotnie: w Warszawie i w Krakowie, bo z tymi miastami była związana Elżbieta Zającówna.
Piękna kobieta na zdjęciu
Najpierw, w minioną środę w samo południe, odbyła się Msza Święta żałobna w Kościele Środowisk Twórczych przy warszawskim placu Teatralnym. W środku świątyni, obok białej urny wśród czerwonych róż, wszyscy widzieli piękne zdjęcie zmarłej, bo to była piękna kobieta. – Żegnamy dobrego, pięknego i wrażliwego człowieka – mówił kapłan prowadzący nabożeństwo. – Bóg teraz na wieki będzie ogarniał swą miłością panią Elżbietę i zawsze ją przytulał.
Wzruszające słowa księdza wyciskały łzy u tych, którzy przyszli pożegnać aktorkę. Ocierały je Małgorzata Potocka, Ewa Ziętek oraz modelka Katarzyna Butowtt. Ocierała je także piosenkarka Anna Jurksztowicz, w zadumie słuchali tych słów Jerzy Kryszak, Jerzy Bończak, Stefan Friedmann, Janusz Józefowicz, Zbigniew Zamachowski, Michał Milowicz i Paweł Wawrzecki…
Już po mszy Krzysztof Szuster, przewodniczący Związku Artystów Scen Polskich, odczytał list Hanny Wróblewskiej, szefowej Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Napisała m.in. tak: „Elżbieta Zającówna była kimś więcej niż tylko aktorką, była głosem, który wyrażał emocje i nadzieje, których sami nie umieliśmy wyrazić. Była artystką w pełni tego słowa znaczeniu, miała dar, by inspirować innych w artystycznej drodze. Jej dorobek artystyczny pozostaje z nami i będzie żył w spektaklach i filmach…”.