Rotterdam – Berlin – Tbilisi.
Na szlaku występów .Vrila Tbilisi to miejsce szczególne. Regularnie występuje w gruzińskiej stolicy, głównie w osławionym klubie Bassiani, kumpluje się z ekipą Morevi Records, lokalnego sklepu z winylami, w którym też często grywa w ramach tzw. „ambient sessions” (nagranie jednej z ostatnich tutaj) i wreszcie – a raczej przede wszystkim – za każdym razem, kiedy w Gruzji dzieje się coś złego, staje w obronie praw człowieka i wolności tego kraju. Więzi .Vrila z Gruzją oddaje też bliska relacja z jednym z najbardziej znanych gruzińskich producentów techno – HVL (Gigi Jikia), która kilkanaście tygodni temu zaowocowała premierą ich wspólnej EP-ki zatytułowanej „Far Field”.
Wydawnictwo ukazało się 14 sierpnia nakładem rotterdamskiej oficyny Reclaim Your City, w formacie cyfrowym oraz na tłustym, bo aż 180-gramowym winylu. I słusznie, iż nikt tu nie żałował tegoż polichlorku, bo tak dobre nagrania – w łącznej liczbie pięciu – rzeczywiście zasługiwały na porządne „audiofilskie” wydanie oraz piękną oprawę graficzną, nawiązującą zarówno do solowych wydawnictw .Vrila jak i oryginalnego klimatu gruzińskiej sceny techno. Wyszło świetnie i warto zwrócić uwagę na ten tytuł. Szczególnie, iż w normalnym tzn. poza Discogs’owym obrocie funkcjonuje już naprawdę kilka kopii „Far Field”.
Opowieść otwiera .Vril z utworem „Lost Together”, który jest dość charakterystyczny dla stylu produkcji Niemca – głębsze, atmosferyczne techno otulone nostalgiczną mgłą przywodzi na myśl nagrania z kultowej płyty .Vrila „Anima Mundi” (która właśnie skończyła 6 lat). Następny utwór – „Fnord”, to jego wspólne dzieło z tajemniczym RÆYN (nie znalazłam szerszych informacji na temat tego producenta). Tu dostajemy więcej melodyjności i przestrzennej energii na samplowanym tle. Kolejny „We Believe” to już istny klubowy banger z wyraźną, mocną linią bębnów i basów.
Pozostałe dwa nagrania, wypełniające stronę B winyla, należą do HVL. Pierwszy, tytułowy „Far Field”, ciepło kołysze w rytm efektów bleep & bloop, dając jednocześnie wyraz eksperymentalnym możliwościom Gruzina. Te porywają ze wzmożoną siłą w drugim i ostatnim na EP-ce nagraniu pt. „Lancet Mxi”. W jego tle słychać mgliste pady, ale pierwszy plan to zdecydowanie hipnotyzujące eksperymentalne electro, które odcina od jakichkolwiek myśli, skupiając uwagę słuchacza na kolejnych dźwiękach – w dalszej części utworu kierują się one ku rytmicznym breakbeatom.
Koniec „Far Field” to jakby wybudzić się z międzyplanetarnego snu. I niby każdy, komu twórczość .Vrila jest bliska, zna to uczucie, to jednak w tym przypadku niedosyt jest większy i bardziej odczuwalny. Jedno, to iż mamy do czynienia z EP-ką, drugie – bo choćby znając jego możliwości, jest w tych nagraniach jakiś nowy, mniej znany a przy tym dzikszy duch – Bassiani, Tbilisi i Gruzji, co nie tylko .Vril ale i HVL zaprezentował spektakularnie i czego słucham z radością, a choćby i małą zazdrością. Nie dość, iż Gruzini są od nas lepsi w nogę, mają tak odjechany klub, o jakim my możemy tylko pomarzyć, to do tego jeszcze takich producentów, którzy na wypompowanej i jednostajnie łupiącej w tej chwili scenie techno potrafią zrobić coś oryginalnego, wartościowego, a przy tym na swój sposób magicznego.