Po co nam dziś Superman | Mity kosmity

polityka.pl 9 godzin temu
Zdjęcie: Warner Bros. Entertainment


Po co nam jeszcze Superman? W nowym filmie o herosie z planety Krypton reżyser James Gunn przekonuje, iż dawno nie potrzebowaliśmy superbohaterów tak bardzo jak dziś. Jeszcze przed premierą filmu Jamesa Gunna nietrudno było w mediach społecznościowych natknąć się na memy z wizerunkiem Supermana, przypominające, iż to opowieść o nielegalnym przybyszu (w języku angielskim słowo alien może oznaczać zarówno istotę pozaziemską, jak i imigranta), który walczy z bezlitosnym, żądnym władzy miliarderem. Fabuła „Supermana” jest nieco bardziej złożona – Gunn, który nakręcił wcześniej m.in. trzy części „Strażników Galaktyki”, umie się bawić komiksowymi schematami – ale w gruncie rzeczy do tego się sprowadza.

Superman (David Corenswet), najpotężniejszy z superbohaterów, staje do walki z Lexem Luthorem (Nicholas Hoult), ucieleśnieniem agresywnego, korporacyjnego kapitalizmu. Chorobliwie ambitny, dysponujący niezmierzonym bogactwem Luthor jest gotowy wywołać międzynarodowy konflikt tylko po to, żeby mieć pretekst do zniszczenia Supermana. Gunn, na ile tylko konwencja pozwala, niuansuje postacie obu antagonistów. Jego „Superman” jest nie tylko rozrywkową historią walki dobra ze złem, ale także (uproszczoną) refleksją o społecznych podziałach, polityce robionej za pośrednictwem mediów, ludzkiej podatności na wpływy. Nie reinterpretuje komiksowego mitu, raczej próbuje dostosować go do nowej rzeczywistości kształtowanej przez media społecznościowe i coraz większą polaryzację poglądów. Superman, niegdyś symbol dumy i siły, dziś musi resztkami sił powstrzymać kraj przed rozpadem.

Czytaj też: Superman powraca. pozostało nadzieja dla herosów

Obrońca uciśnionych

Czy istnieje bohater bardziej kojarzony z amerykańską kulturą masową i komiksową ekspansją?

Idź do oryginalnego materiału