30 lat temu w hali Stoczni Gdańskiej wybuchł pożarł, w którym rannych zostało 300 osób, a siedem straciło życie. Do tragedii doszło tuż po koncercie zespołu Golden Life. W tym samym miejscu miała się wówczas odbyć transmisja z gali MTV z Berlina, dlatego część ludzi została wewnątrz hali. Muzycy zespołu nie ukrywają, iż zdarzenie było dla nich niezwykle trudnym przeżyciem. Po latach wywołali z pamięci druzgocące obrazy.
REKLAMA
Zobacz wideo Aleksandra Żuraw o stracie dziecka. "Nie sądziłam, iż ta tragedia może dotyczyć mnie"
Golden Life byli świadkami dramatu w hali Stoczni. "Podeszła do mnie matka jednej z ofiar"
Podczas koncertu Golden Life w hali Stoczni Gdańskiej nic nie wskazywało na to, iż wieczór zakończy się ogromną tragedią. Zespół zasilający szeregi Gdańskiej Sceny Alternatywnej wówczas miał za sobą premierę trzeciego albumu "Natura", a ich koncerty przyciągało coraz więcej nowych fanów. Po występie w Gdańsku część muzyków była już w drodze do domu. Pozostali zaś przez cały czas przebywali w hali, udzielając wywiadów i zwijając sprzęt. Nagle, na ich oczach, zaczął rozgrywać się prawdziwy dramat. - Trafiłem do bocznego, mniejszego wyjścia. Gęsty, obezwładniający dym, człowiek od razu padał - wspomniał basista zespołu, Jacek Bogdziewicz w rozmowie z gdansk.pl. Muzycy dokładnie pamiętają ten dzień. To, co zobaczyli w hali, nie mieściło im się w głowie. - Widziałem ludzi z płonącymi włosami, ciężko o tym opowiadać -powiedział Jarosław Turbiarz, gitarzysta. Poszkodowanych w tragedii ludzi odwiedzali też w szpitalach. - Widziałem ludzi z płonącymi włosami, ciężko o tym opowiadać - dodaje Jarosław Turbiarz. Jednak jedno spotkanie szczególnie utkwiło w pamięci jednego z muzyków. - Po jednym z koncertów podeszła do mnie matka jednej z ofiar. Jej córka została stratowana. Strasznie to przeżyłem - przyznał.
PRZECZYTAJ TEŻ: Doda pojechała pomóc powodzianom, z trudem panuje nad emocjami. "To był dla mnie szok"
Golden Life nagrał piosenkę upamiętniającą tragedię w Gdańsku. Zmieniła bieg ich kariery
Pożar, choć fatalny w skutkach, mocno wpłynął na późniejsze losy kapeli. - Byliśmy młodymi muzykami, życie było przed nami. To był dla nas przyspieszony kurs dorastania (...) Długo przechodziliśmy traumę. Lepsze dźwięki zaczęliśmy grać kilka lat później - przyznali w rozmowie z gdansk.pl. I faktycznie, kilka tygodni później, na prośbę fanów przystąpił do nagrania utworu poświęconemu ofiarom tragedii. Nosił tytuł "24.11.94" i oprócz tego, iż znalazł się na pierwszym miejscu Listy Przebojów Trójki, do dziś uchodzi za wizytówkę grupy.