PinkPantheress przyznała, iż przez długi czas bała się występów na żywo, ale udało jej się pokonać ten strach podczas przełomowego występu na festiwalu Glastonbury.
Wokalistka zdobyła popularność w czasie pandemii COVID-19, kiedy koncerty na żywo były niemożliwe z powodu lockdownów. W efekcie nie miała okazji stopniowo oswajać się z występami przed publicznością i musiała budować pewność siebie od zera.
W rozmowie z magazynem Variety PinkPantheress opowiedziała o tym, jaką trudność sprawiało jej śpiewanie przed fanami:
Zawsze powtarzam w wywiadach, iż ludzie na bieżąco obserwują, jak staję się wykonawcą na żywo. Mam wysokie wymagania wobec siebie i nie robię rzeczy, w których nie czuję się dobra, więc musiałam wyjść poza swoją naturę i po prostu rzucić się na rzeczy, nad którymi muszę pracować. Dla mnie to kwestia pewności siebie. Kiedy nadchodził mój pierwszy występ na ogromnym Glastonbury, bałam się, iż nie podołam na wystarczająco wysokim poziomie, więc zastanawiałam się, czy w ogóle powinnam próbować.
Wokalistka była zaskoczona, jak pewnie wyglądała, oglądając nagranie z festiwalu:
Z czasem było coraz lepiej, a kiedy oglądałam film z Glastonbury, byłam zdziwiona, jak bardzo wyglądałam na pewną siebie i jak dobrze się prezentowałam. Nie wiedziałam, czy uda mi się pokonać ten strach, więc cieszę się, iż mi się to udało.
PinkPantheress miała zagrać na Glastonbury dwa koncerty. Jednak drugi występ odwołano w ostatniej chwili bez podania przyczyny.
W maju artystka wydała swój drugi mixtape zatytułowany „Fancy That”. Album zawiera dziewięć utworów, w tym takie hity jak wiralowy „Illegal”, „Tonight” czy „Stateside” .