Tylko kilka tygodni grany był w Katowicach musical “Pilot i Mały Książę”. Zrealizowany z rozmachem spektakl, choć zebrał niezłe recenzje, zostanie wystawiony jeszcze tylko dwa razy. Reszta terminów została anulowana.
Premiera cybermusicalu, bo tak był określany przez producentów, odbyła się 5 października w sali instytucji Katowice Miasto Ogrodów.
W produkcji wykorzystane zostały ekrany LED i animacje, które połączone były z dynamiczną choreografią i barwnymi kostiumami. Musical powstał we współpracy twórców z Broadwayu z polskim studiem Platige Image, które znane jest między innymi dzięki realizacji efektów wizualnych dla Wonder Woman i serialowi Wiedźmin dla platformy Netflix.
Przygotowania do wystawienia “Pilota i Małego Księcia” trwały około 5 lat. – Zawsze chciałem zrobić show, które łączy technologię animacji i wykorzystuje potencjał, który mamy w Platige z tym, co możemy zrobić dla teatru. Zawsze mieliśmy w głowie, żeby stworzyć Małego Księcia, natomiast po drodze wpadliśmy na pomysł, by połączyć go z biografią Antoine’a de Saint-Exupéry’ego – opowiadał przed premierą Piotr Sikora, dyrektor artystyczny musicalu Pilot i Mały Książę oraz założyciel firmy Platige Image.
Rzeczywiście, fabuła spektaklu łączy w sobie elementy biograficzne z baśniowymi, ukazując także zmagania pisarza z trudną rzeczywistością wojenną.
Trzeba przyznać, iż nowoczesna technologia, w tym ekrany LED, została umiejętnie połączona z tradycyjną scenografią. Jednym z ciekawszych “patentów” był zamontowany na drążku samolot, który ruszał się, sprawiając wrażenie lotu. W tle na ekranach zmieniały się krajobrazy.
Takich pozytywnych fragmentów było wiele. Natomiast, najsłabszym elementem musicalu była… muzyka. Wychodząc ze spektaklu widz nie miał prawa nucić żadnej piosenki, którą usłyszał chwilę wcześniej. Po prostu, były tak bardzo nijakie. Oczywiście, trudno oczekiwać, żeby każdy musical kreował tyle hitów, co np. “Metro”, ale w tym przypadku nie mogło być mowy o choćby jednym potencjalnym przeboju.
Dodatkowo, nie wszyscy aktorzy unieśli ciężar swojego występu pod względem wokalnym.
Można podnieść jeszcze jeden zarzut. Historia opowiedziana w “Pilocie i Małym Księciu” była raczej niezrozumiała dla najmłodszych widzów, zwłaszcza takich, którzy nie przeczytali jeszcze powieści, której autorem był Antoine de Saint-Exupery.
Niemniej, mimo tych wszystkich mankamentów, warto było obejrzeć musical. Dlaczego więc ludzie nie bardzo chcieli się na niego wybrać? I to mimo wielkiej promocji, bo w całym mieście informacji o spektaklu nie brakowało (billboardy, reklamy na autobusach itp.).
Prawdopodobnie największym problemem były ceny biletów. Wstęp na “Pilota…” był po prostu drogi. Zwłaszcza, jeżeli chciała się wybrać na niego cała rodzina.
Teraz, na dwa ostatnie spektakle, bilety normalne kosztują od 124,50 zł do 183 zł, a ulgowe od 117 zł. Bilet rodzinny 2+2 kosztuje 707 zł + opłata serwisowa 45 zł.
– “Pilot i Mały Książę” to bardzo efektowny spektakl. W tworzeniu warstwy wizualnej wykorzystujemy na przykład ponad 200 metrów kwadratowych ekranów LED. Dzięki zaangażowaniu wielu wspaniałych twórców możemy być dumni z efektu artystycznego. Potwierdzają to reakcje publiczności, która po spektaklu nagradza artystów owacjami na stojąco. Osiągnięcie takiej jakości musi kosztować, a w naszym przypadku efekt artystyczny nie zaowocował frekwencją na wystarczającym poziomie. Wraz z naszymi amerykańskimi koproducentami musieliśmy podjąć bardzo trudną decyzję i w oparciu o wyliczenia ekonomiczne zakończyć wystawianie musicalu w Katowicach – mówi nam Joanna Kowlakowska, współproducentka musicalu.
Wygląda na to, iż swoją historię spektakl zakończy na Katowicach. – Czy spektakl będzie grany gdziekolwiek indziej? W tej chwili skupiamy się na katowickich spektaklach. Czas pokaże jak rozwinie się ten projekt – mówi Kowlakowska.
Po raz ostatni “Pilot i Mały Książę” zostanie wystawiony w sali Miasta Ogrodów 15 listopada o godz. 19.