Piętnaście lat ślepoty: jak moja siostra zamieniła życie na iluzje, a teraz domaga się zapłaty.

newsempire24.com 2 dni temu

Piętnaście lat ślepoty: jak moja siostra zamieniła życie na złudzenia, a teraz żąda zapłaty

Moja siostra nazywa się Kasia. Ma 37 lat i od piętnastu lat żyje w pułapce własnych złudzeń. Kiedyś wszyscy próbowaliśmy ją uratować. Mama z tatą błagali, prosili, zastawiali pułapki troski, by wyrwać ją z otchłani. A teraz… Taty już nie ma, mama ledwo zipie, a Kasia dopiero teraz zdecydowała, iż czas na rozwód. I oczywiście patrzy na nas z nadzieją: no, pomóżcie, wesprzyjcie, nie zostawiajcie.

Wszystko zaczęło się jeszcze w czasach studenckich. Kasia zakochała się w swoim koledze z roku, zakochanym w sobie „muzyku” o imieniu Tymek. Był z tych, co nazywają siebie artystami, ale tak naprawdę nigdy nikim nie zostali. Grał w jakiejś podziemnej kapeli, włóczył się po tanich knajpach, a każdy wieczór w ich „twórczym kręgu” kończył się butelką. Cała rodzina była w szoku. Rodzice błagali Kasię, by się zastanowiła, radzili, by nie śpieszyć się z małżeństwem. Ja też próbowałam ją odwieść od tego pomysłu, ale nie chciała słuchać. Miłość, jak mówiła, jest najważniejsza.

Wyszła za niego młodo. I odtąd – jakby przekleństwo. Tymek nie pracował, żył z jej dorywczych zarobków. Uważał się za zbyt wyrafinowanego do „korporacyjnej niewoli”. A Kasia ciągnęła wszystko: dom, rachunki, jego pijackie awantury. Mógł rzucić w nią kubkiem, odepchnąć ze złością, ale ona tłumaczyła to wszystko jego „wrażliwą naturą”.

Gdy wpadał w kolejny ciąg, Kasia biegła do rodziców. Siedziała u nich tygodniami, prosiła o pieniądze. Nie wiedzieliśmy już, jak na nią wpłynąć. Tata proponował jej wyprowadzkę, mamie serce pękało na widok, jak wegetuje w nędzy z facetem, który na ślepo nie widzi ani jej, ani ich maleńkiej córeczki.

Tak, urodziła się im córka. Chora, słaba, wymagająca stałej opieki. Lekarze od razu powiedzieli: mogą być powikłania. Tymek w tym czasie pił jeszcze więcej. A Kasia – została przy nim. Mówiła, iż nie może go zostawić w trudnej chwili. On też, podobno, cierpi. Dziewczynka nie dożyła roku. Mama wtedy dostała zawału. Ataki zaczęły wracać. Tata jeszcze trzymał się mocno – chciał uratować choć Kasię, choć kogoś. Bez skutku.

Kasia została z Tymkiem. Minęły lata, urodziła drugie dziecko – syna. Podobno zdrowy chłopiec. Ja już wtedy z nią nie rozmawiałam. Miałam dość. Dość bycia świadkiem cudzej autodestrukcji. Żyliśmy z mężem swoim życiem, mama od czasu do czasu opowiadała mi o wnuku.

Rok temu zmarł tata. Lekarze nie zdążyli – zawał. Mama załamała się, ataki wróciły. Codziennie do niej przychodzę, pomagam, jak mogę. I nagle dzwoni do mnie Kasia. Mówi, iż koniec – zdecydowała się na rozwód. Tymek znowu pije, nie chce pracować, alimentów płacić nie zamierza. A ona musi jakoś przeżyć. I oczywiście liczy na naszą pomoc.

— Jestem zmęczona, mam dziecko na ręku, nie mam złamanego grosza. Chcę żyć normalnie — wykrztusiła.

Mama milczała. Tylko oczy spuściła. A ja… nie wytrzymałam. Wylałam na nią całą prawdę: jak próbowaliśmy pomóc, jak ignorowała nasze słowa, żyjąc w urojonym świecie, gdzie była ofiarą, a wszyscy mieli ją ratować.

— Teraz, kiedy mama potrzebuje pomocy, nagle masz problemy? Gdzie ty byłaś, gdy trzeba było słuchać? Gdzie ty byłaś, gdy my traciliśmy tatę? Teraz nagle przejrzałaś na oczy?

Kasia aż pisnęła:

— Jak mi nie pomożecie, nie pozwolę wam widywać się z moim dzieckiem!

Po tych słowach wypadła do przedpokoju, zatrzaskując drzwi. Pobiegłabym za nią, ale mama znowu złapała się za serce. Wezwałam pogotowie, leżała blada jak ściana, nie mogła dojść do siebie. Dopiero nad ranem zasnęła. Boli mnie to, co dzieje się z mamą. Żal mi siostrzeńca. Ale nie Kasi.

Sama wybrała tę drogę. Sama zamieniła pomoc na złudzenia. Teraz, gdy wszystko się posypało, szuka winnych. A ja nie chcę już być jej wybawcą. Mam dość.

Jeśli jeszcze kiedyś spotkam Kasię — nie wiem, czy zdołam się powstrzymać…

Idź do oryginalnego materiału