Oglądając niektóre nagrania – szczególnie te zamieszczane na kanale „Stop Cham” w serwisie YouTube, można dojść do wniosku, iż niektórym pieszym poprzewracało się w głowach. Dla przykładu – ten pan. Nie do końca rozumiem o co dokładnie mogło tutaj chodzić? Czy to zbyt duża ilość napojów wyskokowych? Za coś takiego grozi mandat. A powinien grozić… jeszcze większy.
Potraficie zrozumieć to zachowanie? Czy ktoś potrafi wytłumaczyć, o co tutaj chodzi? Mam wrażenie, iż ten pieszy żyje w zupełnie innej rzeczywistości. Natomiast umówmy się – może w niej żyć, bo i tak nie zostanie ukarany. Istnieje przepis na takie zachowanie, ale co z tego? Przecież pieszy nie ma tablicy rejestracyjnej, więc jak go zidentyfikować? Tym bardziej, iż szkodliwość społeczna czynu jest – jakkolwiek by na to nie patrzeć – żadna. Jak coś w tej kwestii miałoby się zmienić? Oto jest pytanie.
„Niedoszły tancerz bawi się w szeryfa na przejściu. Pozazdrościł „Michaelowi Jacksonowi” ze Szczecina” – mówi opis nagrania zamieszczonego w serwisie YouTube. Nagranie jest do prawdy kuriozalne. Kierowca samochodu z kamerką zjeżdża z ronda. Na przejściu dla pieszych znajduje się mężczyzna, więc kierowca się grzecznie zatrzymuje. Ustępuje mu pierwszeństwa – to oczywiste, prawda? Ale nasz pieszy nie ma najwyraźniej zamiaru przechodzić przez to przejście…
Mężczyzna się zatrzymuje, zaczyna się obracać, wywijać jakieś dziwne figury. Nie do końca potrafię tutaj zrozumieć o co może mu chodzić? Więc pieszy tak się obraca kilka sekund… po czym biegnie ile sił w nogach na kolejne przejście dla pieszych. I tam też zwalnia, zaczyna kręcić piruety. O co tutaj chodzi? Czy piesi już tak „upili” się tym swoim pierwszeństwem na przejściach, iż emanują nim w taki sposób, okazując swoją wyższość? Nie wiem – chociaż trochę tak to wygląda. Pieszy tak robi… no bo „co mu grozi”? „Co mu zrobisz”? Prawda?
Jest na to przepis?
Pieszemu zgodnie z ustawą oczywiście zabrania się „zwalniania kroku lub zatrzymywania się bez uzasadnionej potrzeby” podczas przechodzenia przez jezdnię. Złośliwi mogą tutaj po tych ruchach doszukiwać się tego, iż osoba może znajdować się np. pod wpływem alkoholu, bądź podobnie działającego środka. Na to oczywiście również znalazłby się przepis. Gdyby tylko… ktoś mógł to skontrolować. Pieszy w takiej sytuacji – chociaż może łamać przepisy – w praktyce jest niemal bezkarny.
Nagranie z kamerki może być dowodem i może doprowadzić do ukarania uczestnika ruchu drogowego. Oczywiście jeżeli mówimy o kierowcy, którego na tej kamerce uwieczniono. Na nagraniu widać numery rejestracyjne pojazdu, po których można dojść do jego właściciela. W takich sytuacjach sypią się mandaty. Natomiast co, jeżeli mówimy o pieszym? On nie ma żadnego numeru rejestracyjnego ani innego znaku, który zdradzałby jego dane. Co daje takie nagranie? W praktyce nic – pieszy jest prawdopodobnie niemożliwy do zidentyfikowania. A choćby gdyby był, to jaka jest szkodliwość społeczna czynu?
Oczywiście komentarze pod nagraniem należą do tych z kategorii całkiem śmiesznych. Chociaż nie jestem do końca przekonany o tym, czy nadają się tutaj do cytowania… pewnie nie. Natomiast przez cały czas nie mogę zrozumieć – o co tutaj chodziło? Dlaczego pieszy zachowywał się tak, a nie inaczej? I czy jest jakiś sposób na to, aby takich ludzi ukarać zgodnie z przepisami?