Pierwsza żona żegna Stanisława Soykę. Wpis ściska za serce

gazeta.pl 3 godzin temu
Pierwsza żona Stanisława Soyki zabrała głos w mediach społecznościowych. W krótkim wpisie pożegnała muzyka.
21 sierpnia media obiegła niezwykle przykra wiadomość o śmierci Stanisława Soyki. Muzyk miał wystąpić na festiwalu w Sopocie. - Proszę państwa, w imieniu wszystkich artystów obecnych dzisiaj w Operze Leśnej, organizatorów koncertu i stacji TVN chcielibyśmy złożyć wyrazy najserdeczniejszego współczucia rodzinie pana Stanisława. Łączymy się w bólu i smutku. To dla nas naprawdę bardzo trudny moment - mówił Maciej Dowbor. Śmieć wokalisty poruszyła wiele osób. Głos zabrała jego pierwsza żona, Iwona Suwara.


REKLAMA


Zobacz wideo Minge o kryzysie. Zaskakujące słowa


Iwona Suwara pożegnała Stanisława Soykę. Lawina komentarzy
Iwona Suwara była pierwszą żoną Stanisława Soyki. Poznali się w liceum, a później uczęszczali do Akademii Muzycznej w Katowicach. Kobieta jest skrzypaczką i pasjonuje się w muzyce klasycznej. Czerpie inspiracje z folkloru. Soyka i jego pierwsza żona doczekali się czterech synów, ale ich związek nie przetrwał próby czasu. Mimo rozstania utrzymywali dobre relacje. "Oczywiście, to nie byłoby możliwe bez niej. Mimo różnicy poglądów i krytycznych sytuacji zdołaliśmy zachować rodzicielską zgodę. Staliśmy murem, nie można było nami manipulować" - cytuje wokalistę strona gwiazdy.viva.pl. Iwona Suwara pożegnała męża w mediach społecznościowych. Opublikowała jego zdjęcie i opatrzyła je czarnym sercem. Pod publikacją pojawiło się sporo komentarzy. "Moje kondolencje", "Brak słów", "Smutno" - czytamy.


Ewa Bem rozmawiała ze Stanisławem Soyką. "Zaczął mówić o śmierci"
W rozmowie z nami Ewa Bem przyznała, iż miała okazję spotkać Stanisława Soykę zaledwie kilka godzin przed śmiercią. - Nie wiem, czy nie byłam jedną z jego ostatnich rozmówczyń. Wychodziłam z próby, a Stasio siedział obok backstage'u, na murku z przyjacielem. Podeszliśmy do siebie, przytuliliśmy się - powiedziała. Zdradziła też, czego dotyczyła ich rozmowa. - Stasio w bardzo nieoczekiwanym momencie, ni stąd, ni zowąd, zaczął mówić o śmierci, iż ludzie odchodzą... Że gdy umierają rodzice, to wydaje się to dosyć naturalne, ale jak odchodzą młodzi ludzie, to nie... Zaczął też wspominać pewnego zmarłego niedawno 48-latka, a rozmawialiśmy o moim zmarłym mężu. Później, gdy myślałam o naszej ostatniej rozmowie, to zdumiało mnie to, iż zeszła właśnie na taki tor - dodała.
Idź do oryginalnego materiału