Witajcie
Całkiem niedawno pokazywałam książkę, którą mogłam czytać w ramach book tour u Ani z bloga Żyć nie umierać (wpis tutaj). Jeszcze jednej nie podałam dalej, a już kolejna zawitała do moich drzwi.
Jakiś czas temu zgłosiłam się również u Ani do book tour z książką Pawła Wielocha "ON". Jak już wspominałam Ania zawsze mega się stara podczas tworzenia tego wydarzenia, więc jak mogłam się nie zgłosić? Choć przyznam, iż ta była pierwsza, a dopiero potem Marika i Bazyli.
Wracając jednak do tematu dzisiejszego wpisu chciałabym się podzielić moimi spostrzeżeniami na temat książki, dlatego zapraszam czym prędzej na recenzję lektury "ON"
![]() |
Paweł Wielocha - ON |
ON jedzie zatłoczonym pociągiem. Jest upalny, bardzo skwarny dzień, a pociągi jak wiemy najprzyjemniejszym miejscem nie są. Nasz bohater bardzo obrazowo nam przedstawia wszystkie swoje niedogodności i myśli związane z jazdą tym dużym, ciężkim i jakże niekomfortowym pojazdem.
Dociera w końcu do miejsca, gdzie miał się pojawić. Nie wiemy dokąd jedzie, ale już po czasie domyślamy się, iż do rodziny. Po co? Tego też jeszcze nie wiemy. Jedynie czujemy jego rozgoryczenie na samą myśl o tym, gdzie jedzie i do kogo. Nie odbierają go z peronu, ale dociera do celu.
Domownicy niby są, ale żeby z nimi dłużej pogadać to już nie bardzo. Hubert, bo tak ma na imię nasz bohater ma zostać na wsi jakiś czas. Trochę jakby na wakacjach? Nie wiemy tego od początku.
Pewnego dnia zastępując Michała jedzie do pobliskiego dworku zawieźć koszyk z jedzeniem. Przekazuje go młodemu obcokrajowcowi, ale Pana domu nie widzi, a jedynie słyszy. Kim on jest? Czemu się nie pokazał? Opuszcza miejsce z wieloma pytaniami.
Recenzja książki "ON" - Paweł Wielocha Recenzja książki "ON" - Paweł Wielocha
Kilka słów ode mnie:
Sięgając po książkę Pawła Wielochy „ON”, miałam nadzieję na lekturę, która mnie poruszy, wciągnie w opowieść o człowieku i jego przeżyciach. Sam tytuł choć krótki sugerował, iż w centrum narracji znajdzie się właśnie On, mężczyzna, który ma nam coś do opowiedzenia lub którego historia stanie się punktem odniesienia dla czytelnika.
Autor prowadzi fabułę w sposób bardzo osobisty i momentami nieoczywisty. Zamiast klasycznej opowieści, w której mamy wyraźnie zarysowaną akcję, dramat czy rozwój bohaterów, otrzymujemy raczej zbiór refleksji, przemyśleń, migawkowych scen. To raczej zapis wewnętrznych przeżyć, obserwacji i myśli, niż linearna opowieść. Bohater „On” jest obecny, ale bardziej jako idea niż postać z krwi i kości. Trochę jakby autor chciał nas zachęcić, byśmy sami nadali mu rysy, historię i charakter.
Sama nie wiem czy polubiłam głównego bohatera czy nie, bo on od samego początku na wszystko narzeka. Na skwar, na ludzi, na domy, praktycznie na wszystko. Nie wiemy po co przyjechał, ale znalazł się tam niby z własnej woli, a jednak nie chce tam być.
Podobało mi się to, iż już na początku czułam jakieś takie dziwne napięcie. Miałam wrażenie, iż to małe miasteczko/wieś jest jakieś takie spowite czymś złym, tajemniczym, czymś co trzeba schować przed światem. Dziwne relacje między ludźmi i ta perspektywa głównego bohatera, jego niechęć dodawała takiego dziwnego wrażenia, iż za moment coś się wydarzy. Czy wydarzyło? Sami sprawdźcie. Czy tytułowy ON to nasz bohater, a może ktoś inny?
Dla niektórych czytelników może to być interesujące doświadczenie. jeżeli lubicie książki, które są bardziej literackim eksperymentem, grą formą i nastrojem niż klasyczną fabułą być może znajdziecie tu coś dla siebie. Ja mimo, iż czułam początkowo napięcie i myślałam, iż wydarzy się coś co mną wstrząśnie, okazało się zbyt męczące by trzymać tempo myśli narratora.
Muszę szczerze przyznać, iż ciężko było mi się skupić na tej historii. Moje myśli odpływały, a kolejne strony nie dawały tego, czego szukam w literaturze czyli wciągnięcia, emocji czy refleksji, które zostają na długo. Momentami miałam wręcz wrażenie, iż zamiast czytać fabułę, przeglądam luźne notatki, które mogłyby być szkicem do większej całości.
Nie oznacza to, iż książka jest zła. To pozycja bardzo niszowa, skierowana do wąskiego grona odbiorców. Sama doceniam próby szukania własnego literackiego języka i odwagi w pisaniu inaczej niż wszyscy. Jednak wiem też, iż dla mnie była to lektura męcząca, zbyt rozproszona, by mnie wciągnąć i dać satysfakcję.
Czy warto sięgnąć po „ON”? Myślę, iż to zależy od Waszych oczekiwań. jeżeli szukacie lekkiej opowieści, angażującej fabuły czy bohatera, z którym można się zżyć ta lektura prawdopodobnie Was zawiedzie. jeżeli jednak lubicie literackie eksperymenty i macie cierpliwość, by zagłębiać się w teksty bardziej impresyjne niż klasyczne, możecie spróbować.
Dla mnie to była przygoda, której nie powtórzę, ale wiem, iż każda lektura, choćby ta trudniejsza i „nie moja”, uczy mnie czegoś nowego o tym, czego tak naprawdę szukam w książkach.
Na koniec dodam, iż bardzo mi się podobała nieco duża czcionka w książce, co mimo jej nietypowego języka i fabuły ułatwiało czytanie.